Limanowa. Podczas ostatniej sesji burmistrz Władysław Bieda negatywnie odniósł się do współpracy z Radą Miasta Limanowa. – Niektórzy z państwa radnych zdają się myśleć, że ja komuś chce zrobić na złość, ale nie ma takiej sytuacji. Teraz sesje wyglądają inaczej, komisje wyglądają inaczej, niż wyglądały kiedyś. Nie widzę dobrej współpracy, mówię uczciwie i otwarcie – usłyszeli radni obecni na sesji oraz mieszkańcy, oglądający obrady za pośrednictwem transmisji.
Z prośbą o szersze wyjaśnienie wspomnianego na sesji “pogorszenia współpracy z radnymi” zwróciliśmy się do Władysława Biedy. Jak powiedział burmistrz, ma wrażenie że radni błędnie odbierają propozycje zmian w funkcjonowaniu miasta – tak, jakby miały służyć jego osobistym interesom, a nie samorządowi.
– Sesje i komisje rzeczywiście wyglądają inaczej, dlatego że różne sprawy, które wydają się rozsądne i przemyślane z punktu widzenia funkcjonowania miasta, jako propozycje zgłaszane radnym, dziwnie nie znajdują zrozumienia. Nie ma rzeczowych argumentów, jest tylko „nie bo nie” – mówi nam Władysław Bieda. – Wszystkie proponowane przeze mnie jako burmistrza rozwiązania, nie mają za zadanie służyć mnie – prywatnie, tylko całemu miastu. A podejście radnych czasem jest takie, jakby to miał być jakiś mój prywatny interes – dodaje.
O komentarz do słów burmistrza o braku dobrej współpracy z radnymi, poprosiliśmy przewodniczącą Rady Miasta Limanowa. Jolanta Juszkiewicz twierdzi z kolei, że jako przewodnicząca „nie ocenia tego aż tak negatywnie”.
– Tych relacji nie można nazwać złą współpracą tylko dlatego, że na pewne kwestie radni mają inne zdanie, niż pan burmistrz. Wszędzie zdarzają się różne wizje na temat poszczególnych spraw. W innych płaszczyznach staramy wspierać działania burmistrza, za wiele rzeczy Rada Miasta bardzo Go ceni, jest też gotowa i otwarta na dalszą współpracę – mówi Jolanta Juszkiewicz. – Jeżeli chodzi o sprawy oświaty, po prostu nie zgadzam się z panem burmistrzem. Zresztą, o oświacie zawsze rozmawiało nam się trudniej, niż o innych sprawach. Możliwe, że teraz ta współpraca jest trochę trudniejsza, zapewne wynika to właśnie ze sporu dotyczącego spraw oświatowych. Ale nie jest to żaden wymysł radnych – jesteśmy wybierani przez mieszkańców, którzy są także rodzicami uczniów szkół i przedszkoli miejskich i mamy również obowiązek ich reprezentować i dbać o ich interesy i o dobro ich dzieci. Powinniśmy pamiętać ,że inwestycja w edukację jest priorytetowa ,a my ciągle słyszymy o „dokładaniu “do oświaty. Jestem daleka od tego, by walczyć o „interes” nauczycieli, jak to nazywa pan burmistrz, bo zawsze kierowałam się dobrem dziecka. Niestety, te słowa zostały „odwrócone” i wykorzystane przeciwko nam.
Przypomnijmy, że osią sporu między burmistrzem a radnymi są zmiany w funkcjonowaniu miejskiej oświaty. Rada nie popiera nowych rozwiązań w zakresie liczby i liczebności oddziałów (zakłada ona m.in. zwiększenie liczby uczniów w niektórych klasach, a co za tym idzie także ograniczenie wymiaru czasu pracy nauczycieli), a także – podobnie jak rodzice uczniów – zmian organizacyjnych w szkolnych stołówkach, których pracownicy mają zostać przejęci przez Limanowski Dom Kultury (ta zmiana niesie za sobą m.in. podwyżkę cen posiłków, mimo proponowanego przez samorząd tzw. programu osłonowego, zakładającego dopłaty do obiadów dla poszczególnych uczniów, w zależności od dochodu przeliczanego na członka rodziny).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS