A A+ A++

Plan zagospodarowania Podzamcza umożliwia rozbiórkę hali dworca autobusowego, jednak wojewódzki konserwator zabytków Dariusz Kopciowski poinformował właściciela obiektu – spółkę Lubelskie Dworce, że chce ją wpisać do rejestru zabytków.

Pomysłowi przeciwne są Lubelskie Dworce. Prezes Zbigniew Załoga w rozmowie z “Wyborczą” przyznał, że spółka wykorzysta wszelkie ścieżki prawne, by do wpisu do rejestru nie dopuścić. – To relikt minionej epoki. Taki sam jak pomnik Bieruta, który kiedyś stał niedaleko – komentował.

Małgorzata Domagała: Dworzec autobusowy z Podzamcza miałby znaleźć się w jednym rejestrze zabytków z Kaplicą Trójcy Świętej i Bramą Krakowską. Czy to dla niego nie za wysokie progi?

Marcin Semeniuk*: Na pierwszy rzut oka takie zestawienie może budzić pewien dysonans. Choćby z powodu różnicy wieku. Powszechnie sądzi się, że określenie „zabytek” i ochrona z tego tytułu należą się obiektom naprawdę starym. Ale przeglądając wojewódzkie rejestry zabytków, można znaleźć też takie budynki, które w momencie objęcia ochroną konserwatorską nie miały jeszcze nawet 50 lat. Na przykład gmach lubelskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego z 1935 roku wpisano do rejestru zabytków w 1971 roku, czyli gdy miał zaledwie 36 lat. Współcześnie nie wyznacza się minimalnego wieku dla obiektów typowanych do objęcia ochroną. Ale gdyby trzymać się kryterium wiekowego, określając próg na 50 lat, to dworzec autobusowy oddany do użytku w grudniu 1967 roku spełniałby ten wymóg.

A czy wartość też jest wystarczająca?

– Z kryteriów oceny wartości wypadła już mocno nieaktualna zasada równocenności. Zmiany, jakie dokonały się w architekturze, np. w konstrukcji, funkcji, estetyce na przestrzeni wielu dziesiątek lat są ogromne i niemal całkowicie wykluczają znalezienie wspólnych płaszczyzn porównawczych między budynkami pochodzącymi z różnych, odległych epok.

Widok na Podzamcze ze wzgórza Czwartek. Na pierwszym planie stragany przy dworcu PKSWidok na Podzamcze ze wzgórza Czwartek. Na pierwszym planie stragany przy dworcu PKS Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Szybki postęp techniczny powoduje, że nowoczesność szybko traci swoją świeżość. Dlatego też w rejestrach zabytków możemy znaleźć na przykład wytwory dziewiętnastowiecznej myśli technicznej takie jak obiekty kolejowe czy stare hale przemysłowe – wynalazki, których w żaden sposób nie można porównać do zabytków z czasów średniowiecza.

Prezes spółki Lubelskie Dworce w rozmowie z “Wyborczą” nazwał dworzec reliktem poprzedniej epoki, takim jak pomnik Bieruta. Czego w nim nie dostrzega?

– Polska architektura powojenna to złożony problem. Niewydolność ówczesnego systemu gospodarki centralnie sterowanej dotknęła również budownictwo. Niedobory materiałów, sprzętu i odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników, a w konsekwencji również nadrzędna pozycja państwowych przedsiębiorstw budowlanych – to wszystko skutkowało przedłużającymi się w czasie budowami. Ale sama architektura była pod wieloma względami bardzo ciekawa i przemyślana.

Budynki projektowane w czasach PRL-u, wyłączając okres socrealizmu, czyli lata 1949-1956, wpisywały się w aktualne ogólnoświatowe trendy. Weźmy na przykład formę przekrycia naszego dworca autobusowego.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Takie „harmonijkowe” dachy znajdziemy na obiektach powstałych zarówno w krajach byłego bloku wschodniego, jak i za oceanem: w hali lotniska St. Paul International w Minneapolis z 1962 roku, w stacjach metra Széll Kálmán tér w Budapeszcie z 1963 roku i w Pionerskaya w Sankt Petersburgu z 1982 roku. Ten typ konstrukcji był dosyć szeroko stosowany w Lublinie w latach 60. i stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych motywów powojennej architektury modernistycznej naszego miasta.

“To jeszcze cały ten okoliczny brud zapiszcie do rejestru” – brzmiał jeden z komentarzy pod naszym tekstem o zamiarach konserwatora.

– W dyskusjach o budynkach z PRL często padają argumenty niezwiązane z architekturą, ale odnoszące się do ich otoczenia i utrzymania. Wartość dworca z Podzamcza umniejsza się z powodu sąsiednich budek i straganów.

Chociaż uważam, że są rzeczy, za które należy docenić spółkę Lubelskie Dworce. Z wnętrza zniknęła część prowizorycznych budek, na elewacji budynku nie wiszą już wielkie płachty reklamowe. Prace konserwacyjne zostały tak przeprowadzone, że najważniejsze cechy architektury zostały zachowane. Umyto mozaikę we wnętrzu hali poczekalni oraz wymieniono ślusarkę okienną w sposób respektujący oryginalny rysunek przeszklonej elewacji i zachowujący jej transparentność.

Jakie są najmocniejsze strony dworca z Podzamcza?

– Zespół dworca autobusowego to kompletny i harmonijny obiekt komunikacyjny, wyróżniający się na tle podobnych budowli z lat 60. w Polsce, co potwierdzają publikacje branżowe z tamtego okresu. Ma cechy, które definiowały ówczesną nowoczesną architekturę.

Przeszklony pawilon kryty rozpoznawalnym „harmonijkowym” dachem oraz rząd peronów o rytmicznej, dynamicznej formie zadaszenia wpisują się w popularną wówczas i adekwatną dla pełnionej funkcji budynku estetykę „architektury w ruchu”, wzorowanej na zachodnim nurcie „Jet Age”. Całość założenia dopełnia dekoracja w postaci szklanej, kolorowej mozaiki znajdującej się we wnętrzu poczekalni, w myśl ówczesnej zasady tworzenia przyjaznej dla podróżnych przestrzeni „wizualnej neutralności” i plastycznego współgrania architektury z wystrojem wnętrza.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Niska zabudowa kompleksu dworcowego położona w dolinie Czechówki nie rywalizuje z historycznym otoczeniem oraz „zabezpiecza” swobodny wgląd na Zamek Lubelski i wzgórze Staromiejskie z terenu Podzamcza oraz wzgórza Czwartek. Są jeszcze wartości niematerialne.

Czyli jakie?

– To rola, jaką odegrał ten obiekt w powojennym procesie modernizacyjnym Lublina. Uruchomienie dworca autobusowego z prawdziwego zdarzenia było długo wyczekiwanym wydarzeniem dla mieszkańców miasta i regionu – prawdziwym przełomem w obsłudze komunikacyjnej. Należy pamiętać, że przy dosyć rzadkiej sieci infrastruktury kolejowej w naszym regionie komunikacja autobusowa była i jest podstawowym środkiem zbiorowego transportu Lubelszczyzny. Do tego warto też wspomnieć o projektancie dworca – wybitnym architekcie Wiesławie Żochowskim, którego budynki możemy znaleźć również za granicą: w Szwajcarii i w Nigerii.

Do czego można wykorzystać dworcową halę po likwidacji dworca?

– Faktem jest, że obecnie nie projektuje się już takich dworców jak nasz. Architektura komunikacyjna ewoluowała przez ostatnie 50 lat, a współczesny Lublin potrzebuje większego i nowoczesnego obiektu. Jednakże przeniesienie funkcji dworcowej w nowe miejsce nie powinno skazywać obecnego dworca na zniszczenie, gdyż nie jest tak, że dana funkcja jest nierozerwalna z budynkiem. Wachlarz możliwości adaptacyjnych jest bardzo szeroki, na co pozwala forma i konstrukcja budynku.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

We wnętrzu poczekalni nie znajdziemy żadnych przegród i podpór. Jest to ogromny atut. Ponadto wprowadzeniu nowej funkcji sprzyjać będzie również atrakcyjne położenie. W 2016 roku podczas Nocy Kultury, w ramach grupy Modernizm w Lublinie, przeprowadziliśmy eksperyment polegający na tymczasowej zmianie dworca w przestrzeń wystawową. W centralnym miejscu umieściliśmy wybieg służący pokazom mody oraz duży ekran do wyświetlania filmów. Na wystawie przedstawiliśmy też inne możliwości: począwszy od ośrodka informacji turystycznej, muzeum, przez salony sprzedaży i biura, kończąc na targowisku. Wszystkie umożliwiały adaptację zarówno budynku dworca, jak i zadaszeń peronów.

Jakie są dobre przykłady zmiany funkcji modernistycznych obiektów?

– Do niedawna za najlepszy przykład nadania nowej funkcji budynkowi modernistycznemu uznałbym pawilon meblowy Emilia z 1969 roku w Warszawie, w którym przez wiele lat działało Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zachowano tam wszystkie istotne detale wyposażenia wnętrz: mozaiki, okładziny, posadzki, poręcze, osłony, nie mówiąc o wydatnych przeszkleniach i nieco podobnym do lubelskiego dworca przekryciu pawilonu. Innym dobrym przykładem ze stolicy jest pawilon kasy biletowej stacji kolejowej Powiśle z 1963 roku na trasie średnicowej, który pełni z powodzeniem funkcję kawiarnianą. A lubelskim przykładem transformacji jest wykorzystanie hali warsztatów technikum mechanicznego z 1956 roku dla celów instytucji kulturalnych – początkowo Warsztatów Kultury, a obecnie galerii Labirynt.

A dworce?

– W Rumii dawny dworzec kolejowy z 1958 roku zamieniono w mediatekę. Natomiast moim ulubionym przykładem jest adaptacja zabytkowego modernistycznego dworca autobusowego z 1949 roku, położonego przy Erzsébet tér w centrum Budapesztu. Stał się siedzibą instytucji zajmującej się rozwojem węgierskiej branży kreatywnej, umożliwiającej młodym, utalentowanym przedsiębiorcom skuteczne wejście na rynek globalny. W budynku znalazły się m.in. sala wystaw, sala konferencyjna, biblioteka, sklep z produktami młodych twórców, restauracja.

Ile wartościowych obiektów modernizmu zostało zniszczonych w Lublinie: wyburzonych lub przebudowanych, po 1989 roku? Co było dla miasta największą stratą?

– W Lublinie, w przeciwieństwie do większych miast, problem niszczenia wartościowej architektury powojennej pojawił się nieco później i przyniósł raczej dyskusyjne przebudowy niż kontrowersyjne rozbiórki. Poza kinem Kosmos czy pawilonem kliniki weterynaryjnej, które zniknęły z krajobrazu miasta, najcenniejsze powojenne budynki nadal istnieją, jednakże często są to obiekty mocno przekształcone: ogołocone z detalu, o zaburzonych przebudowami proporcjach, brutalnie ocieplone i pomalowane. Na całe szczęście nie są już zasłaniane wielkoformatowymi reklamami.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Za pozytywny przykład należy uznać remont elewacji biblioteki UMCS. Dzięki zasięgniętym przez uczelnię konsultacjom konserwatorskim i architektonicznym udało się zachować najważniejsze cechy ikonicznego budynku m.in.: kolor i zróżnicowanie faktury tynku, oryginalną okładzinę westybulu, rysunek podziałów ślusarki okiennej i proporcje osadzenia okien. Mam nadzieję, że taka współpraca będzie możliwa przy remontach innych cennych budynków zaliczanych do nurtu powojennego modernizmu.

Niestety w Lublinie mamy też budowle, którym grozi zniszczenie z powodu złego stanu utrzymania. Tu w szczególności należy zwrócić uwagę na obiekty autorstwa Zofii i Oskara Hansenów na Osiedlu Słowackiego: pawilony przy ul. Balladyny 10 oraz amfiteatr, zwany „Teatrem Formy Otwartej”.

Marcin SemeniukMarcin Semeniuk Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

* Marcin Semeniuk, architekt i autor bloga Modernizm w Lublinie. Badacz architektury modernistycznej, inicjator akcji wyczyszczenia mozaiki wewnątrz hali dworca autobusowego na Podzamczu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPuchar Świata w skokach – dziś jubileusz w Zakopanem
Następny artykułGdzie na sanki w Łodzi? Sprawdź najpopularniejsze górki w mieście