A A+ A++

Indonezja – 70 milionów użytkowników miesięcznie. Indie i Rosja – po 55 mln. Ameryka Łacińska – 45 mln. USA i Brazylia – po 30 mln. Wszystkie rynki razem: ponad 350 milionów.

Tak w tej chwili przedstawia się zasięg Brainly – krakowskiej platformy edukacyjnej, na której uczniowie wzajemnie pomagają sobie w odrabianiu prac domowych i nauce. Firma, która wystartowała w 2009 roku jako Zadane.pl, jest największą tego typu organizacją na świecie. A od niedawna – także jedną z największych polskich firm prywatnych.

Stało się to po właśnie ogłoszonej rundzie finansowania. Polski start-up pozyskał w serii D aż 80 mln dolarów. Rundę poprowadził specjalizujący się w edukacyjnych inwestycjach fundusz Learn Capital z Kalifornii, do którego dołączyły Prosus Ventures, Runa Capital, General Catalyst Partners oraz Manta Ray VC (należący do Sebastiana Kulczyka). Łącznie Brainly zebrał już z rynku około 150 mln dolarów finansowania, a więc najwięcej spośród polskich start-upów. Firma nie ujawnia swojej wyceny, ale prawdopodobnie wynosi już zdecydowanie ponad miliard złotych.

Na co Brainly wyda 80 mln dolarów pozyskanych od inwestorów? Jak sobie radzi z komercjalizacją biznesu? Czy jest w stanie utrzymać tempo wzrostu po ustaniu pandemii? Porozmawialiśmy o tym z Michałem Borkowskim, współtwórcą i prezesem Brainly.

Forbes: Kiedy rozmawialiśmy mniej więcej pół roku temu, wspomniałeś, że wprawdzie nie poszukujecie finansowania, ale kiedy odzywają się do ciebie inwestorzy, chętnie z nimi rozmawiasz. Jak było tym razem?

Michał Borkowski: Właśnie tak, jak powiedziałeś. Learn Capital jest naszym inwestorem od czasu rundy A, kiedy przejął niewielkie udziały w Brainly. Wtedy to my zainicjowaliśmy kontakt, ponieważ chcieliśmy wciągnąć na pokład fundusz, który specjalizuje się w edukacyjnych inwestycjach, a edtechowe portfolio Learn Capital wygląda imponująco. Tym razem oni zadzwonili. Trafili na moment, w którym podsumowywaliśmy 2020 rok i planowaliśmy następny. Po rozmowie z przedstawicielami funduszu i pozostałymi inwestorami uznaliśmy, że nasze plany mają sens, więc warto je dokapitalizować.

Co zrobicie z 80 milionami dolarów?

Mamy dwa priorytety. Pierwszym jest rozwój produktów edukacyjnych, a drugim rozpoczęcie monetyzacji biznesu na kolejnych rynkach – w tej chwili robimy to tylko w Stanach Zjednoczonych i testujemy w kilku innych krajach. Oba cele są bardzo kosztowne, tym bardziej że w następnych państwach zamierzamy komercjalizować naszą działalność szybciej niż w USA.

A na czym w tej chwili ona polega?

W czasie pandemii zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy platformą dedykowaną dwóm grupom docelowym: uczniom i ich rodzicom. Obie korzystają z Brainly w podobny sposób. Uczniowie robią to wtedy, gdy nie wiedzą, jak rozwiązać zadanie domowe, albo chcą się przygotować do jakiegoś egzaminu. Rodzice – gdy nie są w stanie samodzielnie pomóc dzieciom w pracy domowej albo nauce. W takiej sytuacji teoretycznie i dzieci, i rodzice mogliby się skontaktować z nauczycielami, ale ci są tak zapracowani – szczególnie w czasie pandemii – że ta opcja w praktyce nie istnieje. Mogliby też zapytać znajomych, ale ich ogranicza czas i wiedza. Dlatego najprościej jest wejść na Brainly, którego największą wartością jest to, że oferuje dostęp do ogromnej bazy pytań i odpowiedzi, tworzonych przez społeczność platformy i weryfikowanych przez tysiące ekspertów na całym świecie. Jesteśmy korepetytorem, który może pomóc w każdym zadaniu edukacyjnym.

W którym momencie korzystanie z tego korepetytora staje się płatne?

To zależy. W pierwszym wariancie można korzystać z Brainly bezpłatnie, ale wtedy – tak jak na przykład w Spotify – niektóre funkcje są niedostępne albo trzeba oglądać reklamy, aby przejść dalej. Jeżeli użytkownikowi to nie odpowiada, może się zdecydować na drugi model, który wdrożyliśmy w Stanach Zjednoczonych – płacąc kilka dolarów miesięcznie, otrzymuje nieskrępowany dostęp do Brainly.

Dlaczego wdrożyliście go tylko w Stanach?

Monetyzacja ma dwa aspekty: produktowy i lokalizacyjny. Na pierwszym poziomie dbamy o to, aby nasza platforma generowała jak największą wartość dla użytkowników. Ciągle ją udoskonalamy, dokładając kolejne rozwiązania i sprawdzając, w jaki sposób są oceniane. To się odbywa centralnie, na poziomie całej organizacji. A oprócz tego podejmujemy szereg działań, które realizujemy z myślą o konkretnych rynkach. Nie zakładamy, że model, który sprawdza się w Stanach, możemy jeden do jednego przenieść do Indii. To tak nie działa. Weźmy kwestię płatności – w USA, Indiach czy Polsce użytkownicy zupełnie inaczej płacą za edukacyjne usługi internetowe, co jest dużym wyzwaniem z punktu widzenia infrastruktury technologicznej. Dochodzenie do tego, jak należy zarabiać na danym rynku, jest złożonym procesem, który wykuwamy poprzez masę prób, analiz i wdrożeń. Dopiero mając pewność, że wiemy, jak to zrobić, będziemy przechodzić z fazy testów do fazy komercjalizacji.

A nad jakimi produktami … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Suwałki: Apel Komisji Bezpieczeństwa i Porządku ws. środków pirotechnicznych
Następny artykułIle nas kosztują prezenty od państwa?