A A+ A++

Nieprzyzwoicie bogaty biznesmen stwierdza, że chce wyprodukować film, żeby zostało coś po nim na tym świecie. Kupuje więc prawa do popularnej książki, zatrudnia ekscentryczną reżyserkę, która z kolei wybiera do projektu dwóch kompletnie różnych, reprezentujących odmienne style aktorów i każe im ćwiczyć pod swoim okiem. Chłopaki nie dogadują się już od pierwszego spojrzenia na siebie nawzajem…

Nie wiem, kto u nas zdecydował się na tłumaczenie “Competencia oficial” jako “Boscy”. Jasne, obaj aktorzy – zarówno ci prawdziwi, jak i w filmie – są na swój sposób boscy w swoich rolach, ale ciężko powiedzieć żeby polski tytuł oddawał filmowi sprawiedliwość, czy choćby pobieżnie sugerował, o czym jest. A jest to rywalizacja dwóch aktorów, Felixa oraz Ivana (Antonio Banderas i Oscar Martinez). O palmę pierwszeństwa, o względy reżyserki, Loli (Penelope Cruz), o głupie ego. Panowie poddawani są regularnym torturom, które mają wyciągnąć z nich żywe emocje. Po jakimś czasie zaczynają się jej jednak odgryzać – choć w sumie bardziej sobie nawzajem, a ona dostaje tylko rykoszetem. Jaki ma to wszystko związek z filmem w filmie? Bezpośredni i nierozerwalny.

Boscy (2021) – recenzja filmu [Kino Świat]. Artystyczna komedia? 

Mój największy problem z nowym filmem duetu Mariano Cohn i Gaston Duprat to jego przesadnie artystyczny, miejscami lekko pretensjonalny ton. Niebanalne ujęcia z wykorzystaniem luster, samolot lecący po niebie, odbity od szklanego blatu stołu, przy pustym fotelu, w którym powinna siedzieć pani reżyser, to klasa sama w sobie, do kompletu pociągnięta komediowym pędzlem. Ale czemu miały służyć scena ze skądinąd ładną dziewczyną – z którą wiąże się też jedna z bardziej zabawnych scen w całym filmie – tańczącą  przed Lolą, albo sama reżyserka wykonująca w wolnym czasie popularny taniec z “Fortnite’a”? Spoko, ja tak nie potrafię, więc brawa dla Penelope, ale czemu ta scena miała służyć? Pokazać, że Lola jest… Specyficzna? To już dobitnie obrazuje reszta filmu. Więc co? Takie zapychacze w blisko dwugodzinnym filmie to trochę nie w dobrym tonie.

Na szczęście scenariusz obu reżyserów i dodatkowo brata jednego z nich, Andresa Duprata częściej trafia, niż nie trafia. Otwierająca film dyskusja między bogatym biznesmenem, Humberto Suarezem (Jose Luiz Gomez) i jego asystentem, Matiasem (Manolo Solo) nie kupiła mnie zupełnie i obawiałem się, że cały film będzie komedią wetkniętą głęboko w cudzysłów, z którego próbując się rozpaczliwie wydostać, będzie jedynie zagrzebywać się głębiej. Na szczęście przestrzeliłem o dobry kilometr, bo film jest naprawdę zabawny. I to zazwyczaj nie w jakiś tani, żerujący na naszych najniższych instynktach sposób, ale subtelny, wyczekany i wypracowany. Cały monolog na temat choroby Felixa i jego późniejsza puenta, scena pod głazem – to żarty solidnie zaprojektowane i następnie umieszczone w odpowiednich miejscach scenariusza. Oczywiście zdarza się również humor bardziej natychmiastowy (choć również wcale nie biorący się z nieba, a odpowiednio zawczasu przygotowany). Żartami wypełnione są prawdopodobnie wszystkie sceny w filmie i większość z nich powinna trafić do lwiej części publiczności.

Boscy (2021) – recenzja filmu [Kino Świat]. Teatr trójki aktorów 

Penelope jak zawsze w formie

Lecz dzisiejszy film to nie tylko śmiech. To również drobiazgowo zaplanowany scenariusz, który długo nie zdradza w bezpośredni sposób swoich zamiarów i wirtuozerii. Lecz kiedy widz w końcu dostrzeże, jaki niecny plan wymyślili sobie scenarzyści i jak Lola zapowiada go już na samym początku tej historii, ciężko jest nie być pod wrażeniem. Czapki z głów. Gdyby tylko każda komedia mogła być równie niewymuszenie zabawna i do tego tak pieczołowicie skonstruowana. 

Lubię filmy z niedużą obsadą. Wymagają pokazania nieprzeciętnego, aktorskiego warsztatu, jeśli ma być w ogóle mowa o jakimś tam sukcesie. Pomaga również oczywiście mocny scenariusz, ale ten, jak już wspominałem, mamy zapewniony. A jak spisują się aktorzy? Jeśli już samo wymienienie kto zaszczyca nas swoją obecnością na ekranie nie wystarczy za rekomendację, to spieszę donieść, że cała trójka aktorów w głównych rolach spisuje się wyśmienicie. Ktoś zaraz powie, że Banderas przecież gra dokładnie tak samo jak zawsze i, cóż, jest w tym trochę prawdy. Ale robi to doskonale, dając widzom zarówno radość, jak i potrafiąc wywołać smutek i współczucie. Martinez doskonale portretuje wielkiego aktora, którym targają sprzeczne emocje, który jest w głębi duszy niesamowicie zakompleksiony i zwyczajnie zazdrosny o międzynarodowy sukces swojego kolegi z planu, choć prędzej się spali, niż przyzna, że tak jest. A Penelope? Jest dziwna. Tak wybitnie. Ale dzięki temu bardzo angażująca. No i piękna, jak zawsze. 

Zaznaczę jednak jeszcze na zakończenie, że w przeciwieństwie do znacznie prostszych i bardziej bezpośrednich klasycznych komedii, do których lubimy wracać, “Boscy” jest filmem raczej jednorazowym. Obejrzeć, pośmiać się, docenić i żyć dalej. Miejscami można odczuć, że twórcy postawili bardziej na formę, niż treść, lecz są to tylko pojedyncze momenty. Jeśli ktoś ma ochotę na komedię bardziej ambitną niż żarty o pierdzeniu i przewracanie się o własne nogi, to polecam. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoleje Śląskie: 16 maja zmiany w taryfie i podwyżka cen większości biletów
Następny artykułAleksandar Atanasijević: Nie zagraliśmy na swoim poziomie