A A+ A++

Pewną amerykańską nauczycielkę zapytano o powrót do szkoły po pandemii. „99.5 proc. moich zmartwień dotyczy tego, że gdy nauka wróci do klas, mogę umrzeć” – odpowiedziała.

Zakrojone na największą skalę badania zakażeń koronawirusem w szkołach przeprowadzono w Wielkiej Brytanii. Dotyczą przedszkoli i szkół podstawowych – w czerwcu stwierdzono tam 70 przypadków wśród uczniów . Opublikowany niedawno raport stwierdza, że infekcje w szkołach są „rzadkie” (do szkół chodziło wtedy ok. 1 miliona dzieci) oraz że „dzieci były bardziej narażone na zakażenie SARS-CoV-2 w domu niż w szkole” (większość spośród dzieci zaraziła się od rodziców). Wykryto też „zakażenia między uczniami (w dwóch przypadkach). Choroba dzieci miała najczęściej przebieg bezobjawowy. Nauczyciele byli o wiele bardziej narażeni. Są znacznie mniejszą grupą, a mimo to zachorowało ich blisko dwa razy więcej. Zakażenie „dorosły pracownik szkoły – dorosły pracownik szkoły” było ponad siedem razy częstsze niż u dzieci. Szwecja nie zamknęła szkół w czasie pandemii, nie zmniejszyła rozmiaru klas, nie wprowadziła też żadnych innych specjalnych procedur. Co najmniej kilku nauczycieli umarło po zarażeniu koronawirusem (panika amerykańskiej nauczycielki wydaje się jednak przesadna – z reguły liczba zachorowań na koronawirusa wśród nauczycieli nie odbiega od średniej dla pracujących dorosłych w całej populacji) .

Wiele wskazuje na to, że dzieci (zwłaszcza te najmłodsze, do 10. roku życia) odgrywają niewielką rolę w transmisji koronawirusa. Badania ognisk COVID-19 w obrębie rodzin prowadzone w Chinach oraz niektórych regionach Francji wykazały, że najprawdopodobniej żaden z tych łańcuchów zakażeń nie zaczynał się od dzieci. Badania prowadzone na terenie Korei Południowej, Islandii, Niderlandów i Włoch wskazują na to, że ryzyko wystąpienia koronawirusa u dzieci jest niskie. Jeszce niższe jest ryzyko ostrego przebiegu choroby – na 55 000 pacjentów hospitalizowanych w Wielkiej Brytanii mniej niż 1 proc. miało poniżej 19 lat. W raporcie, który podsumowuje te wszystkie dane, pada wniosek: „Rola dzieci w przenoszeniu wirusa jest niejasna, ale spójne dowody wskazują na mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania i niski odsetek dzieci przynoszących infekcje do gospodarstw domowych”.

Czynniki ryzyka

Brytyjski przykład pokazuje, że ryzyko zakażenia w szkole jest w przypadku dzieci bardzo niskie. Trzeba jednak pamiętać, że dotyczy to szczególnych warunków – w czerwcu szkoły otwierano tam jedynie w regionach, gdzie liczba zakażeń była niska. W bardzo ścisły sposób przestrzegano wszystkich nakazów dotyczących dystansu społecznego. Klasy były znacznie mniejsze (do szkół uczęszczała jedynie część dzieci). Gdy we wrześniu do szkół wrócą wszyscy uczniowie (blisko 10 razy więcej niż w czerwcu) wszystko to będzie wyglądać zupełnie inaczej. Znacznie gorzej – z epidemiologicznego punktu widzenia.

Dzieci stanowią grupę znacznie mniejszego ryzyka. Jednak czasem sytuacja może się radykalnie zmienić. Wiosną wydawało się, że Izrael ma koronawirusa pod kontrolą. I wtedy w maju ponownie otworzył szkoły. Pandemia wróciła – tysiące dzieci, nauczycieli i ludzi mieszkających w pobliskich dzielnicach musiało zostać poddanych kwarantannie. Znamy wytłumaczenie: w Izraelu klasy liczyły ponad 30 osób (były stanowczo zbyt liczne), nie respektowano zasad dystansu społecznego, a gdy przyszły upały zrezygnowano z maseczek. W Niemczech szkoły są w gestii landów. Jako jedne z pierwszych zostały otwarte szkoły w Berlinie. Uczniowie muszą nosić maski na przerwach, w korytarzach i gdy wchodzą do klasy. Ale w czasie lekcji już nie. W Berlinie jest 825 szkół – do tej pory w 41 wykryto koronawirusa – w dwa tygodnie po otwarciu. Najczęściej nie ma ognisk – zarażony jest jeden uczeń i jeden nauczyciel. Nie ma dowodów, że doszło do jakichkolwiek zarażeń na terenie szkoły. Na razie wystarczą celowane kwarantanny i nie grozi to zamykaniem szkół.

Szkoła jest – jeśli przestrzega się odpowiednich procedur, a liczba zakażeń w danym regionie niska – raczej bezpieczna dla dzieci (w Polsce niestety rośnie liczba zakażeń, a zalecane procedury raczej szczątkowe). Nie ma oczywiście gwarancji, że całkowicie. Jednak jej brak jest często jeszcze gorszy. Nie tylko dlatego, że zdalne nauczanie jest w wielu przypadkach cieniem oryginału. Wiemy to z badań przeprowadzonych w Hiszpanii i Włoszech – 86 proc. dzieci doznaje psychicznych urazów, gdy szkoła w czasie pandemii jest zamknięta.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCBA zatrzymało trzy osoby podejrzane o wyłudzenie 2 mln zł z unijnego projektu
Następny artykułTour de France. Cavagna po kontuzji Stybara zadebiutuje w “Wielkiej Pętli”