A A+ A++

Najpierw pojawił się pomysł na napisanie artykułu o tej niesamowitej historii. – Dostałam propozycję od jednej z redaktorek „Wysokich Obcasów”. Opowieść o byłej strażniczce obozów, która uciekła z więzienia dzięki pomocy byłych więźniarek, wydała mi się na tyle interesująca, że napisałam ten artykuł. Po dwóch latach otrzymałam propozycję napisania książki na ten temat, ale byłam wobec tego pomysłu bardzo sceptyczna – przyznaje Marta Grzywacz.

Drobinki na wagę złota

Pomyślała wówczas, że chyba nie da rady, bo o Johannie Langefeld zachowało się niewiele materiałów, a – jak przyznaje – nie chciała wypełniać swoją wyobraźnią białych plam. Biografię strażniczki stworzyła na zasadzie patchworkowej pracy, z drobinek na wagę złota, które udało się jej znaleźć tu i ówdzie – jeżdżąc do polskich i niemieckich miast, rozmawiając z ludźmi, szukając dokumentów w archiwach, m.in. w IPN, dokąd skierowała swoje pierwsze kroki i gdzie znalazła pierwszą garść informacji o Langefeld. Tak powstała nagrodzona tegorocznym Juliuszem „Nasza pani z Ravensbrück” – książka rzeczowa i trzymająca się faktów, choć również „dająca oddech” w tej powodzi informacji, które jednak udało się odnaleźć i uporządkować.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZamość: Groźby, pobicie i zuchwała kradzież przed jedną ze szkół
Następny artykułGórnik Zabrze – Zagłębie Lubin w 13. kolejce Ekstraklasy. Relacja na żywo