Donald Trump i jego zespół zniósł w 2017 roku neutralność sieci. Chociaż na pierwszy rzut oka wydawać się może, że zrobili zamach na wolność globalnej sieci, tak naprawdę wyrwali władze nad nią z rąk takich gigantów jak Facebook, Google, Amazon czy Twitter i wręczyli dostawcom Internetu (ISP).
Wówczas Amerykańska Federalna Komisja Łączności tłumaczyła, że gigantom rynku internetowego, którzy zarządzają takimi serwisami jak Facebook, Twitter, Google itp. zależy tylko na niebotycznych zyskach i globalnym monopolu, co jest ogromnym zagrożeniem dla wolności i niezależności Internetu.
Działania FCC miały na celu zakończenie tego procederu i przekazanie władzy nad siecią operatorom i telekomom (ISP), które będą mogły rozwijać ją znacznie szybciej i sprawiedliwiej dla zwykłych użytkowników, niż miało to miejsce dotychczas.
W końcu Google, Twitter czy Facebook bez przeszkód i wyrzutów sumienia na co dzień blokują niewygodne dla siebie treści i promują te, za które się im sowicie zapłaci. Czy to jest uczciwe i jest w jakiś sposób związane z wolnością i sprawiedliwością? Nie! Dlatego nie można im oddać władzy nad wolnością Internetu.
Dlaczego więc tak bardzo lamentowały, że rząd Donalda Trumpa i operatorzy mogli utrudniać dostęp do serwisów i usług firm, które tworzą w sieci jedną wielką fikcję, zależy im tylko na kasie i kreują milionom użytkowników sieci wizję rzeczywistości zgodną z ich chorą ideologią.
Niestety, teraz wraz z nowym prezydentem USA, jego administracją i nową szefową FCC w postaci Jessicy Rosenworcel, powrócimy do czasów, w których megakorporacje miały bezgraniczną władzę nad siecią. Możemy spodziewać się, że w najbliższym czasie giganci będą z jeszcze większą stanowczością blokować konta na Facebooku, Twitterze i treści w wyszukiwarce Google oraz cenzurować treści, które uznają za dla nich niewygodne … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS