A A+ A++

Pismo marszałka Grodzkiego czy list gratulacyjny Budki nie osiągają tej doskonałości, jaką miały listy demokratów i patriotów z końca XVIII wieku.

Na dzień dobry prezydentury Josepha R. Bidena opozycja w Polsce najwyraźniej chce go obrazić. Chcą z 46. prezydenta USA uczynić wykidajłę. Nie mają żadnego sposobu i pomysłu na odzyskanie władzy, więc chcą, żeby nowy amerykański prezydent po prostu jakoś wyrzucił rząd Zjednoczonej Prawicy. Jak wykidajło nieproszonych lub źle się zachowujących gości z klubu. Generalnie duża część opozycji oraz jej medialna grupa ornamentalna tudzież akompaniująca wpadła w amok połączony z nirwaną. Ich koncepcja jest prosta jak instrukcja obsługi Borysa Budki: przyjdzie Biden i wyrówna – żeby sparafrazować słowa Wojciecha Młynarskiego.

Prezydent USA ma załatwiać opozycji sukces w Polsce zamiast Borysa Budki, Szymona Hołowni, Włodzimierza Czarzastego, Roberta Biedronia, Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Adriana Zandberga. Ma ostatecznie dokopać znienawidzonej partii rządzącej. Nie sprecyzowano, czy za sprawą sankcji gospodarczych i kordonu sanitarnego czy może nowy sekretarz obrony, gen. Lloyd Austin, ma przysłać US Army (Marines), tylko nie z wizytą sojuszniczą, ale w formie desantu – jak jakiś Otto Skorzeny wysłany, żeby odbić Mussoliniego. Tylko kto i gdzie więzi Budkę albo Hołownię i kto jest polskim Badoglio?

Radość opozycji i jej grupy ornamentalnej (tudzież akompaniującej) po zaprzysiężeniu Josepha R. Bidena oraz w dniach następnych sugerowała, że tylko po to wygrał on wybory, by doprowadzić do orgazmu (politycznego) Budkę, Grodzkiego, Sikorskiego, Lisa, Węglarczyka, Michnika, Kraśkę czy Pieńkowską. A oni szczytują wyłącznie na myśl o PiS, zaś prawdziwy squirt (multigenderowy) zdarza się im na myśl o końcu rządów PiS. W wersji zbiorowej i w tym towarzystwie to przekracza wyobraźnię oraz zasady dobrego wychowania. Co poradzić, kiedy tak to właśnie wyglądało 20 stycznia 2021 r. i później.

Szczytowanie to jedno, ale równie ważny jest humor towarzyszący akcji opozycji (i jej grupy ornamentalnej), a nawet komizm. Efekt zepsuło tylko nadmierne ślinienie się, bo było trochę obleśne i zasadniczo nieestetyczne. Nie w wypadku marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który był podniosły jak zwykle i przez to naprawdę zabawny. A już fontanny dobrego humoru mógł wywołać jego akt oddania wiceprezydent Kamali Harris, a szczególnie jego wiara w to, że niczym innym się ona nie zajmuje, jak śledzeniem tego, co się dzieje w polskim Senacie. W akcie oddania można przeczytać: „Jak Pani zapewne wie, w obecnej X kadencji, Senat Rzeczypospolitej Polskiej niestrudzenie dąży do tego, żeby w dziedzinie demokracji i praworządności Polska mogła być znów stawiana za przykład na arenie międzynarodowej”. Oczywiście, ze Kamala Harris to wie, a zdjęcie marszałka Grodzkiego nosi w torebce (poza tym, że w sercu).

Pismo marszałka Tomasza Grodzkiego, list gratulacyjny Borysa Budki czy szczytowanie grupy ornamentalnej opozycji nie osiągają tej doskonałości, jaką miały listy demokratów i patriotów z końca XVIII wieku, zgromadzonych w pewnej wolnościowej i hiperpatriotycznej konfederacji. Oni do celu swoich westchnień, nadziei, życzeń i pragnień pisali m.in.: „Sejm dzisiejszy [Sejm Wielki], (…) przywłaszczywszy sobie władzę prawodawczą na zawsze, a już przeszło przez lat półczwarta ciągle ją ze wzgardą praw uzurpując, połamał prawa kardynale, zmiótł wszystkie wolności [stanu] szlacheckiego, (…) królowi od przysięgi, na pacta conventa wykonanej, uwolnić się dozwolił, władzę królów rozszerzył, Rzeczpospolitą w monarchię zamienił, szlachtę bez posesji od równości i wolności odepchnął, wolę narodu, w instrukcjach wojewódzkich daną, za nic poczytał, karę, nieprzyjaciołom Ojczyzny wymierzoną, na tych, co by przeciw tym bezprawiom użalać się śmieli, rozciągnął, wojsko narodowe do przysięgi na bronienie ustanowionej niewoli przymusił”. Mieli wtedy rozmach i styl. Nie to, co Budka, Grodzki i spółka.

Najważniejszy jest cel, czyli to, czego teraz „demokraci” w Polsce oczekują od Josepha R. Bidena oraz Kamali Harris (plus Nancy Pelosi). A to jest dokładnie to, czego demokraci z XVIII wieku oczekiwali od największej strażniczki praw i wolności tamtych czasów. Przed ponad dwustu laty tak to sformułowano: „Nic innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do Wielkiej Katarzyny, która narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje, zabezpieczając się tak na wspaniałości tej wielkiej monarchini, jako i na traktatach, które ją z Rzeczpospolitą wiążą. To są nasze zamiary, te abyśmy dokonać zdołali, dzielnej pomocy tej wielkiej monarchini wzywamy, która ozdobą i chlubą wieku naszego będąc, (…) szczęśliwość narodu cenić umie i im pomocną podaje rękę”.

Joseph R. Biden oraz Kamala Harris 99 proc. czasu swego urzędowania poświęcą temu, na co liczy opozycja w Polsce oraz jej grupa ornamentalna. Tylko pierwsze kilka dni było poświęcone sprawom Ameryki. Teraz będą tylko spełniać życzenia Budki, Sikorskiego, Grodzkiego, Lisa, Węglarczyka, Michnika, Kraśki czy Pieńkowskiej. Jak się zastanowić, to nie tylko Biden i Harris kandydowali na prezydenta i wiceprezydent, żeby spełnić ich życzenia, a chyba po to w ogóle powstały Stany Zjednoczone Ameryki. Antycypując potrzeby polskich demokratów i patriotów z wieku XXI, choćby jednak nie dorastali (na razie) tym z wieku XVIII.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKebabian w Końskich. Znakomita jakość i świetna cena [wideo, zdjęcia]
Następny artykułZgłoszenie PGE Dystrybucja S.A. z dn.13.01.2021 – budowa linii kablowej nN na działkach o nr. ew. 42/25, 42/27, 42/28, 42/29, 42/33, 44/7, 525 (obr. 0060, ark. 47) położonych przy ul. Taczowskiej w Radomiu.