A A+ A++

W polskim żużlu ta praktyka jest stosowana od lat. Prezesi oferują zawodnikom drużyn przeciwnych gigantyczne stawki nie po to, by je płacić, lecz po to, żeby macierzysty klub musiał podnieść kontrakt i stracił możliwość wzmocnienia zespołu.

Swego czasu z “lewarowaniem” (tak niektórzy prezesi PGE Ekstraligi nazywają oferty mające na celu wyłącznie naciągnięcie rywala na koszty) spore problemy miał Władysław Komarnicki, kiedyś prezes, a obecnie honorowy prezes Stali Gorzów.

Prezesi innych klubów uderzali do Runego Holty, ten od razu biegł do Komarnickiego, że dostał świetną ofertę, … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻużel. Filigranowy walczak. Działacze go nie kochali, więc wyciął im numer
Następny artykułMateusz Grabda o przygotowaniach KPS-u do sezonu