A A+ A++

Ledwo przycichła jedna afera podsłuchowa, a już wybuchła kolejna. Jednak tym razem politycy PiS są naprawdę zaniepokojeni, bo nie wiedzą, kto może być dysponentem nagrań.

Pierwsza afera podsłuchowa w PiS ma ścisły związek z Pegasusem, pracami komisji śledczej i działalnością ministrów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W mediach pojawiła się informacja o istnieniu “listy” nazwisk polityków PiS, którzy mieli być inwigilowani za pomocą systemu.

Politycy, których nazwiska pojawiły się w przestrzeni publicznej, zaczęli nerwowo wydzwaniać do “kolegów” z drugiej strony barykady, żeby “sprawdzili tę listę” i powiedzieli, “kto tam jest i czy faktycznie padają konkretne nazwiska”. Kiedy w Pałacu Prezydenckim premier Donald Tusk pokazał listę spraw, w których wykorzystano Pegasusa, a minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosił, że część z nich zostanie przedstawiona opinii publicznej, w PiS zaczęto plotkować i wymieniać kolejne nazwiska “ofiar” Pegasusa. W kuluarach mówiono m.in. o ok. 30 osobach związanych z partią, które miały być inwigilowane. To jednak nic w porównaniu z listą polityków PiS bywających u Daniela Obajtka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielkanocne patrole policji – bezpieczeństwo na drogach priorytetem
Następny artykułTo oficjalna ideologia „ruskiego mira”: Rosja „katechonem”