A A+ A++

SPOŁECZEŃSTWO || Ponad rok temu życie pewnej rodziny z Ełku wywróciło się do góry nogami. Jedyne dziecko Joanny i Cezarego Dziekońskich zapadło na poważną chorobę – u 4-letniego Alanka zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną.

Wszystko zaczęło się kilkanaście miesięcy temu, 13 grudnia 2018.

Nasz synek po wstaniu z rana miał problem z chodzeniem. Bolały go bardzo nóżki, skarżył się na ból pleców. W pewnym momencie ten ból ustąpił, synek poszedł się bawić, zjadł ładnie obiad po czym na wieczór to samo znów powróciło. Skierowaliśmy się momentalnie do ełckiego szpitala, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy z czym przyjechaliśmy — przywołuje z pamięci tamte chwile mama ełczanina, Joanna Dziekońska.

Decyzja rodziny mówiąca o szybkim udaniu się do szpitala wiązała się następnie z kilkoma dniami nerwowego oczekiwania. Wyniki pierwszych badań, jakie przeszedł 4-letni Alanek zwiastowały większe problemy.

Morfologia była niepokojąca. W rozmazie pokazały się komórki nowotworowe. Spędziliśmy wówczas cały weekend w szpitalu, aby przekonać się dokładnie czy wyniki, w tym ten mówiący o podejrzeniu mononukleozy, są prawidłowe. Niestety w poniedziałek zostały powtórzone badania, które wszyło jeszcze troszeczkę gorzej więc transportem medycznym Alanek trafił 16 grudnia na oddział onkologiczny szpitala w Olsztynie. Tam u naszego dziecka stwierdzono ostrą białaczkę limfoblastyczną — tłumaczy mama chorego chłopczyka.

Diagnoza mówiąca o ciężkiej i podstępnej chorobie wymagała podjęcia przez rodziców zdecydowanych działań. Z racji tego, że ich jedyna pociecha trafiła na leczenie do olsztyńskiej placówki, mama i tata Alanka podjęli decyzję o przeprowadzeniu się do Olsztyna na czas jego hospitalizacji.

Wynajęliśmy mieszkanie, aby mąż mógł być obok i dlatego, że liczyliśmy się z tym, że nasz synek będzie leczony w szpitalu przez dłuższy czas. Chcielibyśmy mieć blisko do jego kliniki i synka na oku — mówi Joanna Dziekońska, która, jako przykładna i kochająca mama, spędza ze swoim dzieckiem dnie i noce w jednej sali szpitalnej.

Od czasu zdiagnozowania nowotworu chłopczyk miał okazję wrócić do domu tylko jeden jedyny raz. Joanna Dziekońska jest zdeterminowana, aby towarzyszyć synkowi do momentu, aż będzie mógł definitywnie opuścić szpital.

Alanek przez pierwsze dwa miesiące nie opuszczał szpitala. Pierwsza dłuższa przepustka to był tydzień spędzony w domu po świętach Wielkanocnych. Między jednym a drugim protokołem (leczenia) mieliśmy dwa tygodnie przerwy i tydzień czasu mogliśmy spędzić w domu. Tak poza tym to non stop jesteśmy w szpitalu.

Być może stanie się to już niebawem. Mały ełczanin jest leczony już dłuższy czas, efekty są wyraźne, rokowania dobre. Proces dochodzenia do zdrowia utrudniają Alankowi przytrafiające się mu co jakiś czas infekcje.

Niestety ze względu na dodatkowe skutki uboczne leczenia obniża się odporność dziecka i często trzeba go zaprzestać i leczyć to, na co Alanek akurat jest chory. Dotknęła go ospa, zapalenie trzustki, jelita grubego, trafiają się przeziębienia. Przez takie rzeczy jesteśmy „spóźnieni” z procesem leczenia Alanka już ponad miesiąc — precyzuje mama chłopca. Przy okazji zdradza kiedy – o ile wszystko pójdzie dobrze – Alanek wyjdzie ze szpitala.

Synek od początku przyjmuje leki, zaczęło się od sterydów, a po tygodniu spędzonym w szpitalu dostał pierwszą chemioterapię dożylną. Od tego grudnia jesteśmy non stop w szpitalu gdzie Alanek nadal przyjmuje chemię. Wyjście ze szpitala mamy zaplanowane na lipiec/sierpień. Będziemy mieli leczenie chemią w domu, ale już w postaci tabletek.

Dużą uciążliwością dla małego ełczanina są same procedury medyczne, w postaci regularnych badań. Alanek znosi je bardzo dzielnie, chociaż niektóre zabiegi mogą być tak bolesne, iż potrzebna jest pomoc farmakologiczna.

Nasz synek jest już świadomy onkologicznie i w momencie podania danego leku on już wie co go czeka. Z tej racji niektóre procedury są wykonywane w znieczuleniu lub pod wpływem tzw. głupiego Jasia. Alanek miał jak do tej pory z 6-7 punkcji i za każdym razem wiąże się to dla niego z bólem, płaczem, niechęcią. Cierpi, że potem musi leżeć, że źle się czuje i nie może się przez jakiś czas bawić.

Jeżeli chodzi o rozrywki, tutaj niestety pole manewru jest znacznie ograniczone, w głównej mierze na skutek epidemii koronawirusa. O to, aby Alanek miał codzienną porcję dobrego humoru dba oczywiście sama mama, która przecież spędza z nim każdy moment.

Byłam badana w kierunku koronawirusa z wynikiem ujemnym i obecnie przebywam z Alankiem 24 godz. na dobę. Dzieci mają zapewnione pożywienie i opiekę. Raz w tygodniu mąż może nam podrzucić coś do jedzenia. Rozrywek jest mało. Przed epidemią przychodziły panie przedszkolanki, chodziliśmy do świetlicy, a teraz siedzimy zamknięci w swojej sali. Synek ma ze sobą ulubione zabawki i jakoś dajemy sobie radę.

https://bomega.pl/wp-content/uploads/2020/05/alanek-1-626154.jpg

Aby Alanek mógł w pełni dojść do zdrowia i zmaksymalizować swoje szanse na uchronienie się przed ewentualną reemisją białaczki, potrzebne są oczywiście środki finansowe. A te rodzinie chłopczyka wyczerpują się w szalonym tempie. W celu uzyskania potrzebnego wsparcia Alankowi założono zbiórkę internetową.

Mama zadbała o to, aby na facebook’u pojawiła się kolejna stronka pomocowa „Alanek kontra białaczka – walka o zdrowie”, na której można licytować przedmioty. Pieniążki oczywiście posłużą na zapewnienie dziecku odpowiedniego leczenia po opuszczeniu oddziału onkologicznego.

Zbiórka jest prowadzona do momentu zakończenia leczenia szpitalnego. Na chwilę obecną wszelkie leki refunduje rodzicom szpital (chemia doustna, dożylna itd.). W momencie opuszczenia szpitala nadal będą objęci opieką kliniki, ale wszelkie leki muszą już synkowi zapewniać we własnym zakresie.

Wyzwaniem będzie też rehabilitacja, która jest potrzebna w zasadzie już teraz.
Ale póki co celem nadrzędnym jest po prostu zastopowanie choroby Alanka. Jak zapewnia mama 4-latka, zrobi wszystko, aby jej jedyne dziecko wyzdrowiało.

Jedyne na czym mi teraz zależy to zapewnienie leczenia mojemu synkowi. Jest całym moim i męża światem. Dlatego te wszystkie akcje z jakimi wychodzę mają na celu jedno – aby Alanek miał zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo. To, że będziemy być może potrzebowali pomocy ludzi, uświadomiła nam pani onkolog. Dbamy o to, aby mógł wyzdrowieć jak najszybciej i zobaczyć wiele rzeczy, których nie mógł doświadczyć przez chorobą.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożyczka płynnościowa dla firm covid-19
Następny artykułProtest przedsiębiorców w Warszawie. Górnicy się wycofali