A A+ A++

Jednak Penélope chciała zagrać drugą, dojrzałą bohaterkę. To czterdziestoletnia Janis, która zostaje matką ostatnim rzutem na taśmę. Wieść o tym, że spodziewa się dziecka, zbiega się w jej życiu z odkryciem prawdy o własnych korzeniach i studiami na temat hiszpańskiej wojny domowej.

Almodóvar nakręcił ten film dopiero teraz, po przeszło dwóch dekadach – i Cruz zagrała starszą matkę. Zwrot w tej niezwykłej historii następuje znienacka, gdy obie kobiety wychodzą po porodzie ze szpitala z niemowlakami. Janis musi utrzymać przed Aną pewną tajemnicę, zaczyna się więc jej podwójna gra: zachowuje się jak szczęśliwa matka, choć jej poczucie winy narasta, a katastrofa wydaje się nieunikniona.

– Umieć wyrazić w jednym spojrzeniu jakieś uczucie i jednocześnie jego przeciwieństwo to dla aktora ogromne wyzwanie. Większość tego nie potrafi – mówił Almodóvar w rozmowie z „New York Timesem”. A Penélope Cruz to umie. Genialnie wygrywa w „Matkach równoległych” to napięcie między sprzecznymi emocjami.

Czytaj też: Olivia Colman: „Konieczność zabiegania o dobry wygląd jest dla mnie poniżająca”

Dodatek do gwiazd

Grała od dziecka. Urodziła się i wychowała w Alcobendas, na robotniczych przedmieściach Madrytu. Młodzi ludzie nieczęsto się stamtąd wyrywają, po szkole zaczynają raczej pracę w pobliskim sklepie albo barze. W sklepie pracował całe życie ojciec Penélope, Eduardo Cruz, jej matka, Encarna Sánchez, prowadziła salon fryzjerski. – To była moja pierwsza szkoła aktorska – wspomina. – Udawałam, że odrabiam prace domowe, ale tak naprawdę siedziałam tam, żeby obserwować klientki. Fascynowało mnie, co ukrywały, jak zmieniały się, gdy w nowych fryzurach wyglądały choć trochę jak kobiety, którymi zawsze chciały być – opowiadała Penélope. – W domu od najmłodszych lat mieliśmy kamerę – wspominała jej młodsza siostra Monica, także aktorka. – Gdy tylko widziała, że ojciec ją filmuje, zaczynała śpiewać, tańczyć, recytować.

Kiedy miała 14 lat, zgłosiła się do słynnej madryckiej łowczyni talentów Katriny Bayonas. Na przesłuchanie można było się zgłosić dopiero w wieku 16 lat, więc Cruz skłamała, że jest starsza, ale agentka się na to nie nabrała. Dała Penélope do przeczytania bardzo trudną, dojrzałą scenę z „Casablanki”, na której młodziutka dziewczyna poległa. Sytuacja powtórzyła się w kolejnym roku, a potem w następnym. Za trzecim razem Cruz zaimprowizowała zadaną scenę z takim gniewem, że Bayonas z miejsca wzięła ją pod swoje skrzydła.

Debiutem kinowym aktorki była utrzymana w mrocznym klimacie farsa „Szynka, szynka”. Na amerykańskich plakacie filmu Cruz i Javier Bardem (teraz jej mąż) stoją w zmysłowym, seksownym uścisku na tle zachodzącego słońca. Gdy film wszedł na ekrany, ona miała zaledwie 18 lat. Jej rola w filmie „Szynka, szynka”, produkcji popularnej nie tylko w Hiszpanii, była mocno rozerotyzowana. Zauważyli ją producenci z Hollywood, ale mieli jej do zaoferowania jedynie role obiektów miłosnych sławnych męskich gwiazd: Toma Cruise’a, Nicolasa Cage’a czy Matta Damona. W hollywoodzkich filmach była uwodzicielską Sofią, kochanką Davida z „Vanilla Sky”, to znów zbuntowaną Pelagią poskromioną przez tytułowego „Kapitana Corelli”, zmysłową Alejandrą u boku kowboja Johna Grady’ego Cole’a w „Rączych koniach” czy piękną doktor Rohas z „Sahary”. To nie były ani dobre filmy, ani dobre role.

Latała między Madrytem a Los Angeles, kręcąc nawet po cztery hollywoodzkie filmy rocznie, aż stres związany z takim tempem życia stał się nie do wytrzymania. Wtedy bieg jej kariery odmienił Pedro Almodóvar.

Wierzę w Almodóvara

Po raz pierwszy spotkali się w 1990 r. Zauroczona filmem „Zwiąż mnie” („To po tym seansie zdecydowałam, że chcę zostać aktorką”) Penélope zakradła się na plan jego kolejnej produkcji, „Wysokich obcasów”. Onieśmielona nie odważyła się odezwać nawet słowem, ale trzy lata później, po sukcesie „Szynki, szynki”, Almodóvar sam odezwał się do młodej gwiazdy. – Pamiętam, że byłam w łazience, gdy ktoś krzyknął, że dzwoni Pedro Almodóvar. Myślałam, że robią sobie ze mnie żarty – opowiadała.

Chciał ją obsadzić już w „Kice”, ale była za młoda. Ich pierwszą wspólną przygodą filmową było więc „Drżące ciało” z 1997 r. Cruz wcieliła się w tym filmie w Isabel, prostytutkę, która rodzi syna w nocnym autobusie. Była na ekranie zaledwie przez osiem pierwszych minut, ale niektórzy do dziś uważają, że skradła film reszcie obsady. – Osiem minut talentu to bardzo dużo. Judi Dench zdobyła Oscara za takie osiem minut w „Zakochanym Szekspirze” – przekonywał w jednym z wywiadów Almodóvar.

Hiszpański reżyser wciąż mówi o swojej ukochanej aktorce i muzie z podziwem. Słyszałam to, gdy rozmawiałam z nim kilka lat temu w Cannes po premierze „Bólu i blasku”, ich szóstego wspólnego filmu.

– Penélope ślepo we mnie wierzy – opowiadał. – Jest przekonana, że jestem lepszym reżyserem i scenarzystą, niż w rzeczywistości jestem. I to ta jej ślepa wiara daje mi pewność, że mogę poprosić ją o więcej niż innych. Z kolei jej zaufanie do mnie pozwala jej robić na moich planach zdjęciowych rzeczy, których może nie odważyłaby się spróbować z innymi reżyserami.

Po serii bardzo źle przyjętych filmów amerykańskich hiszpański reżyser obsadził ją jako niezapomnianą Rajmundę w „Volverze”. Cruz potrafiła być w tej kapitalnej roli przyziemna, bezpretensjonalna, momentami wulgarna. W 2006 r. za ten film wspólnie z pięcioma towarzyszącymi jej na planie aktorkami odebrała nagrodę w Cannes, a potem jako pierwsza w historii hiszpańska aktorka dostała nominację do Oscara za pierwszoplanową rolę kobiecą. Ledwie dwa lata później odbierała w Los Angeles pierwszą w historii statuetkę Oscara dla hiszpańskiej aktorki za drugoplanową rolę w komedii Woody’ego Allena „Vicky, Christina, Barcelona”.

W tym samym czasie ułożyło się jej burzliwe wcześniej życie prywatne. Wyszła za mąż za Javiera Bardema, przyszedł na świat ich synek Leo, potem córka Luna.

Bądź dla mnie matką

W branży filmowej mówi się o Cruz i Almodóvarze jako o następcach słynnych aktorsko-reżyserskich duetów: Ingmara Bergmana i Liv Ullmann, Jean Luc-Godarda i Anny Kariny, Alfreda Hitchcocka i Grace Kelly, Martina Scorsese i Roberta De Niro.

Z pewnością prawdą jest, że to w jej hiszpańskich rolach, głownie tych u Almodóvara, widać jej niezwykłą aktorską wszechstronność. Ale też pewną powtarzalność, co jest efektem konsekwentnej wizji Almodóvara.

Gdy przed laty hiszpański reżyser przyszedł do Cruz z propozycją nakręcenia „Matek równoległych”, mieli już na koncie dwa wspólne filmy – „Drżące ciało” i „Wszystko o mojej matce”. Penélope w obu tych filmach zagrała kobiety w ciąży, w „Matkach równoległych” miała to zrobić jeszcze raz. Matkę, a także opiekunkę całej okolicy, trzymającą w ryzach nie tylko swoje życie, ale życia kobiet, które ją otaczają, zagrała też w „Volverze”. To w tej roli po raz pierwszy zrobiła miejsce na dosłownie wszystkie emocje, nie było tam tylko jednego: użalania się. Filmowe matki Almodóvara w ogóle się nie użalają. W życiu ciężko pracującej Rajmundy jest przecież tylu innych ludzi, którzy potrzebują jej współczucia, że ona sama nie ma już miejsca na żale.

W „Bólu i blasku”, najbardziej osobistym filmie Almodóvara – o czym reżyser otwarcie mówi – Cruz także zagrała matkę. Wzorowaną na jego własnej mamie, Francisce Caballero.

– Trudno to wyjaśnić i nie zabrzmieć dziwnie – mówiła Cruz w wywiadzie dla „New York Timesa” – ale z Pedro po prostu rozumiemy się bez słów, czytamy sobie w myślach.

Gdy w grudniu minionego roku Cruz została uhonorowana za swoje aktorskie osiągnięcia przez Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Almodóvar przesłał na uroczystość nagranie wideo na jej cześć. – Powiedziałaś mi kiedyś, że gdy się zestarzeję, zaopiekujesz się mną – mówił do Cruz w laudacji. – Nie jestem jeszcze taki stary, ale mam nadzieję, że gdy będę, dotrzymasz słowa. Że kiedy będę starcem, przyjdziesz i będziesz dla mnie matką – mówił Almodóvar.

Może wydawać się niezwykłe, że starszy mężczyzna (Almodóvar ma 72 lata) prosi młodszą przyjaciółkę (Cruz jest od niego o 25 lat młodsza), by została jego matką na starość. Ale sposób, w jaki hiszpański mistrz postrzega macierzyństwo i w ogóle rodzinne relacje, zawsze był przecież oryginalny, a właściwie inspirujący.

Kobiety w „Matkach równoległych” nie spodziewały się mieć dzieci, czasem zmagają się z tym, czego oczekuje od nich jako matek społeczeństwo. Ale ten rozbrajająco piękny, przenikliwy i mądry film jest między innymi o tym, że macierzyństwo ogranicza nas tylko wtedy, gdy na to pozwalamy. Kończy się poruszającym portretem macierzyńskich więzi, z których tylko niektóre są biologiczne. Każda matka musi przecież wcześniej czy później pozwolić dziecku pójść w świat. A czy kolejne więzi naprawdę kształtują nas słabiej niż te pierwsze?

W filmowym świecie Almodóvara, jeśli masz szczęście matkować komuś, kto jest dla ciebie ważny, może to być ostateczny wyraz empatii i oddania.

[FILMY PENELOPE CRUZ]

Filmy Penelope Cruz


Filmy Penelope Cruz

Fot.: Materiał prasowy

Drżące ciało (1997)

Filmy Penelope Cruz


Filmy Penelope Cruz

Fot.: Materiał prasowy

Volver (2006)

Filmy Penelope Cruz


Filmy Penelope Cruz

Fot.: Materiał prasowy

Ból i blask (2019)

Filmy Penelope Cruz


Filmy Penelope Cruz

Fot.: Materiał prasowy

Matki równoległe (2021)

Czytaj też: Keanu Reeves mówi nie gwiazdorstwu. Pobiera taką pensję, jak anonimowi aktorzy, jeździ metrem, jada w fast-foodach

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBogu świeczkę, diabłu ogarek
Następny artykułKompletnie pijany zasnął w aucie na środku skrzyżowania! Został zatrzymany