A A+ A++

Zandberg dzień wcześniej był w Gorzowie, gdzie spotkał się z działaczami partii i mieszkańcami. W piątek przyjechał do Zielonej Góry z podobnym planem. Najpierw zaprosił dziennikarzy na konferencję. Tematy główne były dwa: odstrzał dzików w ramach walki z ASF i obstrukcja PiS względem nowego unijnego pakietu klimatycznego “Fit for 55”.

– W zeszłym roku, mimo że był to rok pandemiczny, tylko w woj. lubuskim odstrzelono w ramach walki z ASF 17,5 tys. dzików. Na ten rok planuje się odstrzelenie łącznie 19,5 tys. osobników. Myśliwym dobrze się płaci. W zeszłym roku było to 650 zł od ustrzelonej lochy, w tym 350 zł, czyli tyle samo co za odyńca i warchlaka. Czy odstrzał jest metodą skuteczną? Niestety nie. Tylko w tym roku w naszym województwie zagazowano blisko 20 tys. zwierząt hodowlanych – zaczęła Adrianna Ruszkowska, zielonogórzanka, liderka Lewicy Razem w regionie.

Ruszkowska przekonuje, że z ASF powinno się walczyć inaczej. Pokazuje dobre przykłady z Czech i Belgii, gdzie kładzie się nacisk na bioasekurację, czyli ścisłe przestrzeganie reżimu sanitarnego, rejestrowanie zwierząt, monitoring hodowli, stosowanie pułapek zapachowych czy grodzenie niektórych części.

– Bądźmy uczciwi. Bioasekuracja to też odstrzał, ale bardzo kontrolowany. Nie chaotyczny, z jakim do czynienia mamy teraz. Na przykład w Czechach do eliminacji chorego osobnika używa się specjalnie wykwalifikowanego snajpera. Zabija zwierzę, nie płosząc całego stada. U nas podczas polowania zwierzęta rozbiegają się we wszystkich kierunkach i roznoszą zarazę – tłumaczyła Ruszkowska.

Przypominała przy tym, że dzik jest bardzo ważny dla ekosystemu. – Niezbędny. Pożera szkodniki, spulchnia ściółkę, przyczynia się do wzbogacenia grzybni – podkreślała.

Wspierał ją Dariusz Kopała, nowa twarz w lubuskich szeregach partii. – Zabijanie zwierząt bez koordynacji działań i spójnego planu nie rozwiąże problemu ASF ani nie zadośćuczyni strat hodowcom. Zabicie tych 17,5 tys. dzików w Lubuskiem kosztowało 15 mln zł – dodawał Kopała.

Potem pałeczkę przejął już Adrian Zandberg, przewodniczący partii. Wyjaśniał, że nowy unijny pakiet klimatyczny “Fit for 55” zawiera dobre rozwiązania dla Polski. Jego bojkot przez polityków PiS uważa za głupotę i brak odpowiedzialności.

– Bruksela położyła na stół ambitne i potrzebne rozwiązania mające na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla i ochronę klimatu. To krok w dobrym kierunku. Program zawiera ważne rozwiązania dla Polski. Po pierwsze, ma chronić europejską, a więc także polską gospodarkę, przed dumpingiem klimatycznym, czyli krajami, które robią sobie przewagę konkurencyjną tym, że nie dbają o przyszłość naszej planety. To musi się skończyć, bo nasza odpowiedzialność za planetę jest wspólna. Nie ma planety B, na którą moglibyśmy się przeprowadzić. Po drugie, to szansa na pozyskanie funduszy na termomodernizację budynków publicznych – mówił Zandberg.

Stwierdził, że już teraz musimy rozpocząć przebudowę krajowej gospodarki na bardziej odpowiedzialne tory. – W przeciwnym razie pokolenie naszych dzieci będzie żyło w dużo gorszym świecie. Ze zdziwieniem i niesmakiem wysłuchałem opinii europosłów PiS, w szczególności Anny Zalewskiej, która nazywa rozwiązania pakietu ekoterroryzmem. To, co prezentuje z sobą PiS w tej sprawie, to głupota i kompletny brak odpowiedzialności za kolejne pokolenia – zaznaczał lider Lewicy Razem.

Jego zdaniem problemy klimatyczne będą narastać. A Polska, jeśli nie zmodernizuje gospodarki i nie będzie dążyć do zerowej emisji, przegra konkurencję gospodarczą w następnej dekadzie. Wspierał go partyjny kolega, poseł Maciej Konieczny.

– Jeżeli nie przyjmiemy pakietu, to nie tylko skazujemy się na negatywne konsekwencje zmian klimatycznych – które oglądamy dziś w Niemczech i Belgii, ale też zostajemy w tyle zmian, które i tak będą musiały zajść. Jeśli polska gospodarka nie będzie gotowa do funkcjonowania w nowym zielonym przemyśle, to zawsze będziemy co najwyżej podwykonawcami zachodnich firm. Skończmy z zawracaniem rzeki kijem – stwierdził Konieczny. Przypomniał, że razemowcy są w większości zwolennikami budowy elektrowni jądrowej w Polsce. – Kiedy nasze auta będą elektryczne, będziemy potrzebować dużo prądu – mówił.

Późnym popołudniem Zandberg z działaczami spotkali się jeszcze z mieszkańcami na Piast Polanie. 

Czytaj także: Szymon Hołownia w Zielonej Górze. Lider Polski 2050 krytykuje budowę parkingu przy Palmiarni

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrawo unijne a krajowe. Premier Morawiecki zabiera głos
Następny artykułPolitycy komentują wyrok TSUE. Posłowie PiS się dziwią, opozycja mniej