Przeglądając Instagrama lub TikToka z pewnością regularnie natrafiasz na zdjęcia mężczyzn, którzy chwalą się imponującymi mięśniami. Wiele osób chce iść w ich ślady i zaczynają stosować się do ich porad. Z czasem jednak pojawia się rozczarowanie, gdy postępy nie są aż tak efektowne.
Noel Deyzel jest właśnie jednym z takich internetowych kulturystów, który ma ciało godne pozazdroszczenia. Niedawno jednak wywołał wielką burzę w środowisku. Otwarcie przyznał, że to zasługa nie tylko treningu, ale także… sterydów.
Sportowiec z RPA twierdzi, że większość fitnessowych influencerów jest na “koksie”. Denerwuje go, że nikt nie chce się do tego przyznać, przez co oszukiwani są niczego nieświadomi internauci.
— Zbyt często można natrafić na kłamstwa dotyczące planów treningowych, diet i suplementów. Potem osoby początkujące to kupują, stosują się do porad i nie widzą efektów, jakich oczekiwali. Zbyt wielu influencerów goni za pieniędzmi i czepie korzyści z ludzkiej naiwności — mówi Deyzel.
Kulturyści, którzy biorą sterydy i się do nich nie przyznają, to jest jedna grupa. Jest jeszcze druga, która może wyrządzić więcej krzywdy. Chodzi o osoby, które otwarcie mówią młodym ludziom, jakie środki dopingowe stosują.
— Widziałem ludzi, którzy promują cykle sterydowe wśród młodych odbiorców. To nie jest w porządku. Branża fitness ma jednych z najbardziej wspierających i dobrych ludzi, ale jednocześnie są w tym środowisku osoby aroganckie i pochłonięte sobą — przyznaje.
Noel Deyzel uważa, że sterydy są powszechne wśród internetowych kulturystów. Dodał, że najbardziej podejrzane są osoby, które na przykład w ciągu roku znacznie przybierają na masie i potem chwalą się wielkimi mięśniami. Siłacz z RPA uważa, że to niemożliwe bez wspomagaczy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS