Nawet o jedną czwartą spadła w ciągu ostatniego roku liczba badań kontrolnych wykonywanych w gabinetach lekarzy. O tym, kiedy, pomimo pandemii, niezbędna jest osobista wizyta u specjalisty, będziemy mówić w tym tygodniu w cyklu “Twoje Zdrowie”.
Niewątpliwie należy wrócić do wizyt gabinetowych – przekonuje w rozmowie z RMF FM profesor Filip Szymański, kardiolog, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych. Większy odsetek naszych pacjentów powinien odwiedzić lekarza, aby ponownie ocenić ryzyko. Chodzi o pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego, chorobami metabolicznymi, schorzeniami układu oddechowego, takimi jak astma czy POChP oraz problemami onkologicznymi. Mamy dane z wielu prac naukowych, że ryzyko takiego pacjenta w obserwacji kilkuletniej rośnie, szczególnie jeżeli taki pacjent jest nieregularnie leczony, nieoptymalnie. Takie ryzyko jeszcze rok temu mogło być umiarkowane, a teraz staje się ryzykiem wysokim – wyjaśnia profesor Filip Szymański.
Telefon i kamera nie zastąpią stetoskopu i możliwości obejrzenia pacjenta: jego kończyn dolnych, osłuchania płuc. To niezwykle ważne, aby ponownie tych pacjentów przyjmować – podkreśla profesor Filip Szymański.
Zwracamy uwagę przede wszystkim na badania z krwi. Należy zalecić je pacjentowi z chorobami metabolicznymi, osobom ze schorzeniami serca i naczyń oraz pacjentom z podejrzeniem onkologicznym. Dla osób z chorobami układu oddechowego, bardzo istotne jest badanie spirometryczne oraz badanie obrazowe takie jak rentgen, które może wykluczyć lub potwierdzić nawet raka płuca – podkreśla profesor Filip Szymański.
Lekarze podkreślają, że bardzo ważna jest rola pacjenta, który może pomóc lekarzowi w przeprowadzeniu bezpiecznej wizyty. Po pierwsze, można przygotować wyniki zlecone w czasie teleporady, chodzi choćby o pomiary domowe, w tym wartości ciśnienia i cukru. Należy przyjść na wyznaczony termin i wyznaczoną godzinę, aby mieć jak najmniejszy kontakt z innymi pacjentami, którzy są w przychodni. Pamiętajmy o maseczkach, rękawiczkach i odkażaczach. Korzystajmy z tego, co zmniejsza ryzyko zakażenia każdą bakterią i wirusem – radzi profesor Szymański w rozmowie z RMF FM.
Dane brytyjskie wskazują, że pandemia może przynieść wzrost wykrywalności nowotworów w trzecim i czwartym stadium zaawansowania nawet o 20-30 procent – dowiedział się nasz dziennikarz w Polskim Towarzystwie Onkologicznym.
Prezes PTO profesor Adam Maciejczyk prognozuje, że przez pandemię zmniejszy się liczba pacjentów z nowotworem płuca, który kwalifikuje się do operacji (może być to spadek z 20 proc. do 15 albo nawet 10 proc.). W przypadku ich zaawansowanego stanu na taką interwencję może być już za późno.
W Polsce nawet już przed pandemią sytuacja wyglądała bardzo poważnie, zwłaszcza w raku płuca. Zanim w naszym kraju pojawił się koronawirus, 80 proc. wykrywanych przypadków tego nowotworu było w równie zaawansowanym stadium (III lub IV).
TU PRZECZYTASZ O TRUDNEJ SYTUACJI W ONKOLOGII
Coraz poważniejsza jest też sytuacja w przypadku nowotworów jelita grubego. Onkolodzy zauważają, że jest coraz więcej pacjentów z zaawansowaną chorobą. Jest to efekt tego, że jeszcze przed pandemią te nowotwory były operowane przez chirurgów z mniejszych szpitali.
Duża część tych lecznic w czasie pandemii zajmuje się głównie osobami z COVID-19. Przez to inni pacjenci nie trafiali na czas na stół operacyjny. Teraz te osoby zgłaszają się do centrów onkologii z bardzo zaawansowaną chorobą.
Dlatego onkolog, prezes Polskiej Unii Onkologii doktor Janusz Meder apeluje, aby nie odkładać osobistej wizyty u onkologa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS