W sobotę uczestnicy protestu spotkali się o godz. 18 przed biurami Konfederacji przy ul. Jezuickiej w Lublinie. Tłum gęstniał z każdą minutą. – Parę lat temu walczyliśmy przeciwko zmianom w sądownictwie, zmianom w Trybunale Konstytucyjnym, część nie rozumiała, o co jest ta walka. Sprawy wydawały się daleko od nas, niektórzy nie czuli, o co jest ta walka. Teraz już wiecie, o co chodziło? Żeby całą władzę skupić wokół siebie, zadbać o religijnych fundamentalistów. Wiemy, kto ma za nic kobiety, kto chce nas wykorzystywać, sprowadzić do roli, jaką pełniłyśmy przez wieki. Nie damy się – mówiła Urszula Bury, żona senatora Jacka Burego.
A tłum zaczął skandować “Solidarność naszą bronią!”. Z każdą minutą dochodzili kolejni protestujący. W pewnym momencie było ich tak dużo, że nie mieścili się na ul. Jezuickiej. Przenieśli się więc na plac przed archikatedrą. – Wczorajszy, spontaniczny zryw pokazał, że jest nas wiele. Dziś jeszcze więcej. Skończył się czas grzecznego proszenia o własne prawa. Pokazałyście ogromną siłę. Mówimy zdecydowanie, czego chcemy – mówił jeden z uczestników.
Anna: “Aborcja jest złem, ale zabranie wyboru jeszcze większym”
Kobiety biorące udział w proteście mówiły, że wyszły na ulicę, bo politycy nie liczą się z ich zdaniem i chcą za nie decydować w sprawach, o których nie mają pojęcia. – Jestem kobietą, mamą 3,5-letniej córeczki. Moja ciąża była późna, obarczona ryzykiem. Na szczęście córeczka urodziła się zdrowa. Ale nie powiem, jaka byłaby moja decyzja, gdybym dowiedziała się, że jest chora. Wiem jednak, że to byłaby to moja suwerenna decyzja. I żaden pseudotrybunał, żaden polityk nie powie mi, co miałabym zrobić – przekonywała Maja Zaborowska, lubelska radna.
Odniosła się też do polityków Konfederacji, którzy zabiegali o zaostrzenie prawa aborcyjnego. – Mówią, że są wolnościowcami. Tak naprawdę nie mają z tą wolnością nic wspólnego – dodawała.
Sprzed katedry demonstranci przenieśli się na plac Litewski. Tłum osób biorących udział w manifestacji był ogromny. O ile w piątek szacunki mówiły, że mogło brać w niej udział ponad tysiąc osób, to w sobotę było to z pewnością znacznie więcej – około dwóch tysięcy protestujących.
Wśród nich Anna, która na placu Litewskim opowiedziała smutną historię o pobycie na jednym z oddziałów warszawskiego szpitala, gdzie większość kobiet traci swoje dzieci. – Leżałam na takim oddziale, gdzie kobiety leżą do martwych porodów. Sama urodziłam martwe dziecko do toalety. To było straszne przeżycie. Ogromną ciszę na tym oddziale przerywał płacz matek. A w pewnym momencie zaczęły ją przerywać krzyki przedstawicieli organizacji pro-life. Krzyczeli, że lekarze są zabójcami, że zabijają nienarodzone dzieci. To było straszne dla mnie, dla tych kobiet, które tam były. Naprawdę nikomu nie życzę odwiedzin na takim oddziale. Mam dwójkę zdrowych dzieci i dwójkę w niebie. Aborcja jest strasznym złem, ale jeszcze większym jest odebranie kobiecie decyzji i skazanie jej, żeby dziecko umierało na jej oczach. Życzę wszystkim samych zdrowych, pięknych dzieci. I tego, żebyście nie musiały dokonywać takich wyborów – mówiła Anna.
W niedzielę kolejna demonstracja w obronie praw kobiet
Na placu Litewskim ułożono też świece w kształcie macicy, a następnie je zapalono. Co chwilę wybrzmiewały też okrzyki: “Kaja Godek chodź na solo”, “J**** PiS”, “Precz z Kaczorem dyktatorem” czy “Moja pusia, nie Jarusia”, “Nie macicami zajmij się kotami”.
Demonstranci następnie przeszli na plac Teatralny, gdzie jedna z uczestniczek w bardzo emocjonalny sposób opowiadała, z jakimi potwornymi deformacjami mogą urodzić się niektóre dzieci, a następnie są skazywane na powolne umieranie. – A państwo ma to w dupie! Nie dokłada do tego ani złotówki. Te dzieci umierają w potwornych cierpieniach, z rurkami na całym ciele, nie mogą jeść. Są skazane na śmierć i nikt im nie pomoże – mówiła.
Demonstracja zakończyła się przed pomnikiem Marii Skłodowskiej-Curie przed UMCS przed godziną 20. Kolejna jest zapowiedziana na niedzielę na godzinę 16.30. Wówczas protestujący spotkają się w Ogrodzie Saskim.
Przypomnijmy, że protesty w całym kraju wybuchły po czwartkowej decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja w związku z przesłanką eugeniczną jest niezgodna z konstytucją. To oznacza, że nie można będzie przerwać ciąży, jeśli występuje duże prawdopodobieństwo, że płód będzie miał poważne i nieodwracalne uszkodzenia bądź chorobę zagrażającą życiu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS