Twierdzą, że podając się za Sekretarza Generalnego ONZ, rozmawiali z prezydentem Andrzejem Dudą. Zaczynają od gratulacji z powodu wyboru na drugą kadencję, potem rozmawiają o sprawach wewnętrznych Polski, m.in.: reakcji na pandemię i sytuacji osób LGBT. Próbują namawiać prezydenta na żarty na temat homoseksualistów, Donalda Tuska, rzekomego ukraińskiego pochodzenia koronawirusa w Polsce. Jednym z tematów rozmowy jest też sprawa polskich pretensji do dawnych ziem wschodnich II Rzeczpospolitej. Prezydent ostro zaprzecza, żeby podejmowane były jakiekolwiek polityczne działania w tej kwestii.
Po kilku godzinach Kancelaria Prezydenta opublikowała oświadczenie, z którego wynika, że rozmowa jest autentyczna.
Przed jego wydaniem, Vincent V. Severski, pisarz, który ze względu na swoją zawodową przeszłość doskonale zna kulisy działania służb specjalnych, wyraził swoje zdziwienie, jak mogło do tego dojść.
– Sekretarz Generalny ONZ nie dzwoni. Jeżeli chce porozmawiać, bo to oczywiście możliwe, najpierw przygotowują to kancelarie obu stron. Przy ONZ działa ambasador RP i to on załatwia takie sprawy. I, umówmy się, Sekretarz Generalny nie pyta o takie głupoty.
Zapytany o takie sposoby ośmieszania polityków, Severski powiedział:
– Robienie jaj z polityków to zabawa znana od czasów rzymskich albo wcześniej. Skutek: ośmieszanie i zamieszanie. I na pewno trochę się uda ośmieszyć i zamieszać w ten sposób. Kłamstwo to najskuteczniejsze dzisiaj oręże polityczne w słabo wykształconych społeczeństwach. Trump doprowadził technikę galopującego kłamstwa do mistrzostwa. Skoro okazało się, że to prawda, muszą się tym bezwzględnie zająć polskie służby.
W polskich mediach wciąż trwają dywagacje, kto za tym stoi: niegroźni żartownisie czy służby specjalne obcego mocarstwa.
-To smutne – komentuje Severski.- Albo u nas ktoś zawalił, albo Rosjanie fachowo zadziałali w tej sprawie. Różnica miedzy żartownisiami a działaniami rosyjskiego wywiadu może być niezauważalna. Ośmieszenie to też sposób uprawiania polityki. Trudno teraz powiedzieć coś więcej. Trzeba to zbadać. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że ktoś w kancelarii prezydenta zawalił.
Szybkie śledztwo w tej sprawie przeprowadzili dziennikarze rozgłośni RMF FM. Udało im się ustalić m.in., że nie ma praktyki, ani nawet narzędzi, żeby kontrolować listę rozmówców prezydenta, a rozmowa z pranksterami odbyła się z numeru pozytywnie zweryfikowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS