A A+ A++

Przegrzanie, odwodnienie i udar cieplny – to wszystko grozi wędrującym po górach w czasie upałów. Konsekwencje mogą być bardzo poważne – od zawrotów głowy, omdleń, po nawet śmierć. Warto się więc chronić i odpowiednio przygotować do wędrówek górskich podczas upałów.




Turyści nad Morskim Okiem. /Grzegorz Momot /PAP

Góry to jest poważna sprawa, trzeba się do tego dobrze przygotować, wiedzieć, jak się chronić i mieć pokorę – mówią turyści wybierający się w kierunku Hali Gąsienicowej w Tatrach. Niezbędne jest nakrycie głowy i krem z odpowiednim filtrem, a do picia co najmniej duża butelka wody dla każdego – podkreślają. Litr wody dla jednej osoby to jednak może być za mało – mówi ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i jednocześnie ratownik medyczny Łukasz Migiel. Przy wysokiej temperaturze i dużym wysiłku, ilość płynów potrzebnych do normalnego funkcjonowania organizmu ludzkiego może wzrosnąć nawet do 7 litrów na dobę.

Niestety, nie wszędzie w górach wodę można znaleźć i uzupełnić. Na dodatek woda w górach paradoksalnie zamiast nawadniać, odwadnia. Nie chodzi bowiem o to, by zaspokoić pragnienie, ale o to by uzupełnić elektrolity niezbędne do życia, które tracimy wraz z potem. Woda w potokach górskich, szczególnie tych płynących po podłożu granitowym, często jest ich zupełnie pozbawiona. Bez elektrolitów, takich jak sód, potas czy magnez, nasz organizm nie może prawidłowo funkcjonować. I nie chodzi o to, że gorzej będziemy się czuli. Brak potasu może doprowadzić do omdleń, odrętwienia, a w ekstremalnych sytuacjach, nawet do zatrzymania akcji serca. Sprawa jest więc poważna. Spadek poziomu elektrolitów prowadzi też do spadku koncentracji, co na eksponowanych szlakach, gdzie konieczna jest zwiększona uwaga i kontrola niemal każdego ruchu, może skończyć się upadkiem w przepaść i – w najlepszym wypadku – poważnymi obrażeniami. Dlatego na szlaki prowadzące graniami, gdzie nie ma wody, należy zabierać nawet kilka butelek. Warto też zaopatrzyć się w tabletki z minerałami, które po rozpuszczeniu, uzupełnią braki elektrolitów. Na szlakach widuje się często (niestety) turystów z piwem w ręku. Pamiętać jednak trzeba, że alkohol także działa odwadniająco. Pijąc go, można szybko wypłukać minerały.

Ratownicy często widzą turystów na szlakach czerwonych jak “buraki”. Są spaleni słońcem, mimo że posmarowali się kremem z filtrem. Nie wszyscy wiedzą, że filtry, które były wystarczające w dolinach, w wysokich partiach mogą okazać się niewystarczające. Powietrze jest tam rzadsze, chroni nas mniejsza warstwa atmosfery, a poza tym często nie ma się gdzie schronić, bo na graniach nie ma drzew, w których cieniu można się schować. Dlatego filtry powinny być kilka razy mocniejsze, od tych używanych choćby na plaży.

Ból głowy, przyspieszone tętno, nudności, wymioty, nadmierne pocenie się powinny nas już bardzo zaniepokoić, bo to świadczy o tym, ze nasz organizm zaczyna się przegrzewać. Jeśli dochodzi do omdleń, utraty świadomości, nudności, wymiotów, potężnych bóli brzucha i przyspieszonego tętna, to powinniśmy wezwać pomoc, czy skonsultować się z ratownikiem lub dyspozytorem medycznym co w tej sytuacji robić – mówi Łukasz Migiel. 

Najlepiej tak planować wycieczkę, by nie wystawiać naszego organizmu na nadmierne działanie słońca i wysokiej temperatury. Dobrze jest w czasie upałów zaczynać wycieczkę bardzo wcześnie rano, tak, by w południe, w czasie największego operowania słońca, już schodzić z grani i chować się w lesie czy w schroniskach. Ważna jest też świadomość tego, że w górach piękna pogoda, która pozwala na wędrowanie w dobrych warunkach, także może być niebezpieczna.

(ag)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNapalone zakonnice z Loudun – sprawa demonicznych nawiedzeń z XVII wieku
Następny artykułWilki morskie – one naprawdę istnieją i żyją w Kanadzie