– Czasem wątpiłem. Siadałem w fotelu z myślą: “dlaczego tak się dzieje?”. Ale przetrwałem – mówi nam Jakub Kamiński, zawodnik Wolfsburga i reprezentacji Polski, o rozczarowującym sezonie w Bundeslidze.
Getty Images
/ Visionhaus
/ Na zdjęciu od lewej: Jakub Kamiński i Lionel Messi
Jakub Kamiński ma za sobą bardzo dobry debiutancki sezon w Bundeslidze, ale po nim nagle przepadł. W Wolfsburgu zaczął pełnić marginalną rolę, stał się głębokim rezerwowym. Piłkarz opowiada nam, jak wyglądał ostatni rok z jego perspektywy, czy zostanie w klubie i czy wierzy w powołanie na mistrzostwa Europy. Młody skrzydłowy trafił do Niemiec z Lecha Poznań za 10 milionów euro w 2022 roku, później zagrał na mundial w Katarze, ale teraz odbudowuje formę. To jednak dalej jeden z największych talentów polskiej piłki.
W niedzielę 12 maja VfL Wolfsburg mierzy się w Bundeslidze z Bayernem Monachium. Z tym rywalem Kamiński strzelił pierwszego gola w niemieckiej ekstraklasie.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Zacznijmy od pozytywów. Po długim czasie wróciłeś do “żywych” w Bundeslidze.
Jakub Kamiński, VfL Wolfsburg i reprezentacji Polski: Na taki występ, jak z Darmstadt, czekałem cały sezon. Ulżyło mi. Cieszę się, że trener dał mi szansę i odpłaciłem się asystą. Wiele czasu mi w tym sezonie nie zostało, jeszcze tylko dwa mecze do końca rozgrywek Bundesligi, ale to dla mnie okazja, by o sobie przypomnieć.
Przypomnę: po transferze z Lecha Poznań rozegrałeś dla Wolfsburga 33 mecze, strzeliłeś 5 goli i należałeś do wiodących graczy drużyny zwłaszcza w końcówce minionych rozgrywek.
Dlatego miałem w tym sezonie momenty kryzysowe, nie będę oszukiwał. Czasem wątpiłem. Siadałem w fotelu z myślą: “dlaczego tak się dzieje?”. Ciężko pracowałem na treningach i nic mi to nie dawało. Od początku rozgrywek byłem rezerwowym, poza nielicznymi wyjątkami, choć cele były zupełnie inne.
Starałem się znaleźć w tym wszystkim sens: “Robisz to dla siebie, w końcu los ci to odpłaci” – przekonywałem się. Zaciskałem zęby, nie obrażałem się i zasuwałem. Jestem ambitnym chłopakiem z charakterem. Dzięki temu, że się nie poddałem, mogę powiedzieć, że dziś wyglądam na boisku bardzo dobrze, jestem przygotowany. Nowy trener Ralph Hasenhüttl też to widzi. Gdy do nas przyszedł w marcu, ja przyjechałem z meczów młodzieżowej reprezentacji Polski. Praktycznie się nie znaliśmy, a dość szybko dał mi szansę gry.
Do tego wrócimy. Powiedz, dlaczego tak długo byłeś w “szafie”? W tym roku kalendarzowym czekałeś na występ aż trzy miesiące, a byłeś zdrowy.
Na początku sezonu, po sześciu lub siedmiu kolejkach Bundesligi, poprosiłem poprzedniego trenera Niko Kovaca o rozmowę w cztery oczy. Zapytałem wprost, dlaczego tak zmieniła się moja sytuacja.
Trener stwierdził, że przyszli nowi zawodnicy, którzy grają w swoich reprezentacjach i stawia teraz na nich. Jakby trochę zapominając, że na mistrzostwach świata w Katarze wystąpiłem w czterech meczach turnieju i też jestem reprezentantem kraju. Bolało mnie to. W wieku 20 lat miałem naprawdę solidne wejście do ligi, zabrakło nam punktu do awansu do pucharów. Argumenty trenera do mnie nie trafiały. To była nasza jedyna rozmowa.
Kamiński rozegrał czternaście meczów w reprezentacji Polski
Drużyna miała fatalne wyniki, Kovaca zwolniono, a Wolfsburgowi w pewnym momencie groził spadek.
Nie tylko ja byłem niezadowolony ze swojej sytuacji w drużynie, inni gracze też. Trener Kovac stawiał na tych, w których wierzył. Ja byłem w grupie zawodników, którzy nawet jeżeli nie odstawali poziomem od tych z pierwszego składu, to jednak szybciej szli w odstawkę. Musiałem to zaakceptować.
Mogłeś zrobić coś więcej, by grać?
Można gdybać, że gol z Mainz na początku rundy rewanżowej dałby mi więcej minut w kolejnych spotkaniach. Wtedy zmarnowałem sytuację sam na sam z bramkarzem. Czułem jednak niesprawiedliwość. Niezrozumiałe jest dla mnie to, że po dobrym zimowym okresie przygotowawczym nagle wylądowałem na trybunach na długie tygodnie. Trener Kovac miał taki styl, że nie tłumaczył się ze swoich decyzji, a szkoda, bo wskazanie błędów albo choćby zdanie: “zasuwaj dalej, widzę cię” inaczej motywują zawodnika.
Zimą mogłeś odejść do innego zespołu. Między innymi VfL Bochum chciał cię wypożyczyć.
Oferty były, ale władze Wolfsburga postawiły sprawę jasno: nikogo nie puszczamy. Konsultowaliśmy tę decyzję w klubie. Jasno określiłem, że nie jestem zadowolony ze swojej sytuacji, bo zagrałem najmniej minut ze skrzydłowych. Miałem zostać i walczyć o skład, to się udało, ale na krótko.
Jak podsumujesz ten rok?
Na pewno nauczyłem się cierpliwości. Nie zabrakło mi motywacji, bo bardzo ciężko pracowałem podczas treningów i nie jest to jedynie pusty slogan. Myślę, że mimo wszystko poprawiłem kilka elementów. Mam większy spokój na boisku, moja pewność siebie wzrosła. Może brzmi to dziwnie, bo jednak mówimy o nieudanym czasie, ale koledzy z zespołu też to widzą.
Wiem, że mam jakość, pokazałem to już w pierwszym sezonie w Bundeslidze, ale nauczyłam się, że bez względu na sytuację trzeba dalej robić swoje. Pracowałem w ciszy, dla siebie i mogę stwierdzić, że nie mam sobie nic do zarzucenia. To jest dla mnie najważniejsze. Uważam, że cały czas trzymam dobry, a nawet bardzo dobry poziom i wiem, że nie muszę sobie nic udowadniać, bo na poziomie Bundesligi pokazałem, na co mnie stać.
Wierzysz w powołanie na mistrzostwa Europy?
Wiem, że bardzo dużo mogę dać tej reprezentacji. Decyzję podejmie trener Probierz, a ja mogę jedynie czekać na informację i zapewnić, że jestem gotowy. Jeżeli selekcjoner zadzwoni, to będę bardzo, bardzo szczęśliwy. Wiem, że trener mocno we mnie wierzy, co pokazał mi podczas pierwszego zgrupowania, ale też znam reguły tej gry.
Dobry występ z Bayernem Monachium może dużo zmienić.
Mam nadzieję, że dostanę swoje minuty na Allianz Arena w najbliższą niedzielę. W zeszłym sezonie strzeliłem Bayernowi gola, swojego pierwszego w Bundeslidze. Mam nadzieję, że trener Hasenhüttl obejrzał tamto spotkanie! Kto wie, może sytuacja się powtórzy? Lubię grę z najlepszymi i mecze dużej rangi. Dopiero co zapewniliśmy sobie utrzymanie, więc mamy spokój, ale w teorii są jeszcze szanse na europejskie puchary, co pokazuje, jak zwariowany jest ten sezon.
Ilu polskich zawodników będzie w Wolfsburgu w kolejnym sezonie?
Czekamy na Kamila Grabarę. Ostatnio zafundowaliśmy mu stresujące tygodnie, bo nie wiedział, w której lidze będzie bronił. Mówiąc poważnie, Kamil wchodzi w buty Koena Casteelsa, świetnego bramkarza, ale nie wątpię, że da radę. Pochodzi z Rudy Śląskiej, tak jak ja, a chłopaki stamtąd nie pękają.
A co z tobą? Zostajesz w Wolfsburgu czy odchodzisz? Trener Hasenhüttl zapowiada okrojenie kadry.
Dobre pytanie, jeszcze sam nie wiem. Na pewno latem dojdzie do sporych rotacji w Wolfsburgu. Trener robi teraz przegląd wojsk. Mam nadzieję, że porozmawiamy po ostatnim meczu ligowym i trener określi, czy chce mieć Kubę Kamińskiego w składzie.
A czego ty byś chciał?
Powtórzyć pierwszy sezon w Niemczech pod względem rozegranych minut i jakości gry. Szkoda, że tak ułożył mi się rok, ale wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Biorę tę lekcję na klatę i walczę dalej.
rozmawiał Mateusz Skwierawski
Takich słów o Robercie Lewandowskim jeszcze nie było. Łukasz Piszczek nie ma wątpliwości
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS