A A+ A++

Rosyjskie siły zbrojne prowadzą mobilizację, której przebieg raczej nie odpowiada oczekiwaniom krwawego tyrana z Kremla i jego kamaryli. Zacznijmy jednak od przyjrzenia się sytuacji na polach bitwy w Ukrainie. W ostatnich dniach linia mogliśmy obserwować względną stabilizację linii frontu. Po dwóch tygodniach kontrofensyw – liczba mnoga, bo należy osobno rozpatrywać tę na południu i tę na północy – Ukraińcy zwolnili. Nie znaczy to, że nie dochodzi już do intensywnych walki czy ostrzału artyleryjskiego, ale spadło tempo wyzwalania kolejnych miejscowości. Jedyny odcinek, na którym trwają zakrojone na większą skalę akcje zaczepne, to odcinek łymańsko-kupiański.

Łyman i Kupiańsk

Ukraińcy prawdopodobnie utworzyli dwa przyczółki na wschodnim brzegu Oskiłu – w samym Kupiańsku (który rozciąga się po obu stronach koryta rzeki) i dalej na północ, przy miasteczku Dworiczna, gdzie znajduje się most na drodze R79. Most ten jest stanowi ostatnią (licząc od Kupiańska na północ) dogodną przeprawę przez Oskił; później przez ostatnie trzydzieści kilometrów do granicy rosyjskiej istnieje tylko niewielki most we wsi Kamjanka.

—REKLAMA—

Wczoraj i przedwczoraj rosyjskie kanały w mediach społecznościowych donosiły alarmującym tonem o gwałtownym ukraińskim natarciu idącym na wschód od południowej końcówki Zbiornika Oskilskiego. ZSU miały rzekomo przebić się od Łozowego aż do wsi Ridkodub (leżącej w pół drogi między Oskiłem a rzeką Żerebec) czy nawet jeszcze dalej.

Rosjanie albo świadomie podjęli decyzję, aby bronić Łymanu za wszelką cenę, albo też zostali w tę decyzję wmanewrowani przez zmieniającą się sytuację na froncie. Niektórzy (zazwyczaj dobrze poinformowani) analitycy twierdzą wręcz, że to sam Putin wydał rozkaz obrony do ostatniego żołnierza.

Jako że Ukraińcy stoją już nad Oskiłem i w co najmniej trzech miejscach go przekroczyli, siłom okupacyjnym trudno będzie zorganizować obronę na tej rzece. Jest wszakże jeden czynnik, który może doprowadzić do całkowitego załamania się frontu (już po raz drugi!) na północ od Słowiańska i Kramatorska – właśnie upadek Łymanu, który na tę chwilę blokuje ukraińskie postępy znad Dońca w kierunku północno-wschodnim. Jeśli miasto upadnie, Ukraińcy będą mogli wejść bez większych przeszkód między Oskił i Żerebec, a Rosjanom pozostanie co najwyżej pospieszny odwrót na linię Ajdaru.

Sytuacja okupantów w Łymanie jest beznadziejna. Obecnie najzaciętsze walki trwają wokół wsi Drobyszewe (według niepotwierdzonych informacji już się stamtąd wycofali), a pełne okrążenie Łymanu wydaje się kwestią kilku dni.

Ukraińskie ministerstwo obrony poinformowało wczoraj o zestrzeleniu czterech rosyjskich samolotów bojowych: jednego bombowca frontowego Su-34, jednego samolotu uderzeniowego Su-25 i dwóch myśliwców Su-30. Co najmniej dwie z tych maszyn strącono gdzieś nad odcinkiem oskilskim (czyżby lotnikom nakazano powstrzymać natarcie na Ridkodub?). Dziś zestrzelono prawdopodobnie kolejnego Su-25, a także śmigłowiec Mi-8, który próbował ewakuować pilota Frogfoota.

Chersoń

Tu również krążą pogłoski o Putinie biorącym na siebie rolę dowódcy niższego szczebla. Według amerykańskich źródeł wywiadowczych oficerowie rosyjscy odpowiedzialni za obronę Chersonia chcieliby się wycofać na lewy brzeg Dniepru, aby tam zorganizować nową linię obrony, wspartą dużo solidniejszym zapleczem logistycznym. Dla Putina jednakże wycofanie się z jednego z największych ukraińskich miast stanowiłoby niemożliwy do przyjęcia cios prestiżowy, w związku z czym i tutaj, jak w Łymanie, okupanci mają utrzymać miasto albo zginąć.

A o tym, jak fatalna jest sytuacja logistyczna oddziałów w Chersoniu (i wokół niego) najlepiej świadczy ten stosunkowo świeży filmik pokazujący słynny już Most Antoniwski. Nie ma mowy, żeby mogły tamtędy przejechać najcięższe pojazdy wojskowe.

Bachmut

Czytelnicy śledzący na bieżąco przebieg wojny nie zdziwią się, że napiszemy: trwa bitwa o Bachmut. Ciężar walk przeniósł się obecnie w rejon wsi Odradiwka, kilka kilometrów na południe od Bachmutu. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że miasto lada chwila wpadnie w ręce Rosjan, ale z dnia na dzień staje się to coraz mniej prawdopodobne. Wagnerowcy (bo to oni biorą na siebie lwią część walki na tym odcinku) przypominają w tym momencie swoich ideologicznych poprzedników – armie Trzeciej Rzeszy – u rogatek Moskwy. Tak blisko, a tak daleko.

Tymczasem pięćdziesiąt kilometrów dalej na wschód ukraińskie pociski rakietowe dbają o to, aby okupantom nie spało się zbyt spokojnie w okupowanych od dawna częściach obwodu ługańskiego. Wczoraj w Ałczewśku zniszczono siedzibę tak zwanego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej. Dziś pociski spadły na skład amunicji w tym samym mieście.

Mobilizacja

Właśnie na tej kwestii, a nie na starciach na froncie, skupiała się uwaga świata w ostatnich dniach. Powiedzmy sobie szczerze: machina mobilizacyjna Federacji Rosyjskiej zupełnie sobie nie radzi z postawionym przed nią wyzwaniem. Chcąc wypełnić postawione cele mobilizacyjne, wojenkomaty zaprzęgają do pomocy formacje policyjne i okołopolicyjne, co, owszem, pozwala zebrać wyznaczoną liczbę mężczyzn, ale w praktyce przypomina to bardziej łapanki w okupowanej Polsce przed osiemdziesięciu laty aniżeli pobór do wojska, choćby i przymusowy.

W wielu miejscach, w tym nawet w dużych miastach, funkcjonariusze resortów siłowych zachowują się bardziej jak żołnierze sił okupacyjnych aniżeli jak stróże prawa, choćby i bandyckiego putinowskiego prawa, ale jednak prawa. Do tego dochodzi oczywiście brutalne tłumienie protestów przeciwko mobilizacji. Sytuacja jest szczególnie przykra w najbiedniejszych zakątkach Federacji Rosyjskiej (Kaukaz, rejony przy granicach z Kazachstanem i Mongolią), które tradycyjnie, a już szczególnie w tej wojnie, stanowią dla Moskwy główne źródło mięsa armatniego.

Najbardziej napięta jest sytuacja w Machaczkale, stolicy Dagestanu. Tamtejsze kobiety zorganizowały manifestację, podczas której skandowały hasła: „Dlaczego zabieracie nasze dzieci?”, „Kto zaatakował Rosję? Rosja zaatakowała Ukrainę!”, „Nie – wojnie!”. Do protestów dochodzi jednakże głównie w miastach, tymczasem łapanki trwają głównie na obszarach wiejskich, gdzie ludność nie ma możliwości się zorganizować.

Wołodymyr Zełenski zaapelował do zmobilizowanych, aby – jeśli nie mogą uciec przed pójściem w kamasze – oddawali się do niewoli przy pierwszej nadarzającej się okazji. Zagwarantował przy tym, że okoliczności, w jakich dany jeniec się poddał, będą zachowane w tajemnicy, a kto nie będzie chciał wracać do Rosji, ten nie zostanie włączony do procesu wymiany jeńców.

Na Krymie powołania wezwania trafiły do niemal wszystkich mężczyzn ze społeczności tatarskiej. Trzeba też pamiętać, że Rosjanie będą starali się wcielać do wojska mężczyzn z okupowanych terytoriów obwodów zaporoskiego i chersońskiego. Kremlowi najbardziej na rękę byłoby sprawić, żeby Ukraińcy zabijali Ukraińców. W tej kwestii polecamy lekturę całego poniższego wątku na Twitterze:

Pierwsi zmobilizowani żołnierze mieli trafić na front po dwutygodniowym „przeszkoleniu”. Z dwóch tygodni zrobiły się najwyraźniej dwa dni albo i mniej, gdyż niektórych mobików prawdopodobnie już skierowano do walki. Dotyczy to najpewniej tych, którzy mieli już doświadczenie wojskowe (na przykład byłych żołnierzy służby kontraktowej). Rosyjska niezależna platforma Mediazona (Czytelnicy zapewne pamiętają grupę Pussy Riot – to jej członkinie założyły Mediazonę) powołuje się na kobietę, której 45-letni mąż Andriej Kozyriew, wraz z mniej więcej tysiącem innych zmobilizowanych, wyjechał na front po jednym dniu szkolenia w 237. Pułku Pancernym (którego koszary znajdują się w obwodzie biełgorodzkim).

Jeden z naszych ulubionych analityków Rob Lee zwraca uwagę na to, że koncentracja sił rosyjskich na prawym brzegu Dniepru sprawia, iż brakuje teraz żołnierzy, którzy mogliby zapobiec pęknięciu frontu na odcinku łymańsko-oskilskim. Najpewniej to właśnie tam trafią pierwsze kontyngenty mobików, ale skoro nie będą porządnie przeszkoleni ani nawet wyposażeni, trudno sobie wyobrazić, że zdołają powstrzymać jakiekolwiek konkretne natarcie.

24 września ze stanowiska wiceministra obrony usunięto generała Dmitrija Bułgakowa, odpowiedzialnego w resorcie między innymi za kwestie logistyki. Był on ostatnim utrzymującym się na stołku wiceministrem nominowanym jeszcze za czasów ministra Anatolija Sierdiukowa. Miejsce Bułgakowa zajął rzeźnik Mariupola i rzeźnik Aleppo Michaił Mizincew. Nie wiadomo, jak ten zbrodniarz poradzi sobie z kwestiami logistycznymi, ale trzeba mieć na uwadze jedno: mobilizacja (rzekomo częściowa, w praktyce raczej asymetryczna – więcej ze wsi, mniej z miast) może zaszkodzić Putinowi na krótką metę, ale jest środkiem podjętym z myślą o długotrwałej wojnie.

Aktualizacja (01.40)

Kreml nie przestaje straszyć bronią jądrową, zarówno taktyczną, jak i strategiczną. W paplaniu o tej drugiej celują moskiewscy propagandziści telewizyjni z Władimirem Sołowjowem na czele, ale na przykład deputowany do Dumy Andriej Gurulow ostatnio nawoływał do ataku nuklearnego na Polskę, jeżeli siły NATO-wskie w naszym kraju zbliżą się do granicy ukraińskiej. Na takie chore rojenia można tylko machnąć ręką, natomiast nie da się nie zauważyć, że prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej przez Rosję w Ukrainie, choć wciąż stosunkowo niskie, rośnie. W tej chwili tylko obawa przed reakcją Stanów Zjednoczonych i Chin powstrzymuje Putina przed sięgnięciem po broń „A”; gdyby miał gwarancję, że reakcji nie będzie, można w ciemno zakładać, że już dawno użyłby broni masowego rażenia na masową skalę i oszczędziłby sobie problemów związanych z mobilizacją.

Amerykański doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył, że Waszyngton przekazał Moskwie „na bardzo wysokim szczeblu”, że użycie broni jądrowej w Ukrainie pociągnie za sobą katastrofalne skutki. Nowa szefowa rządu Wielkiej Brytanii Liz Truss również dała do zrozumienia, że w razie potrzeby jest gotowa na wymianę ciosów nuklearnych. Jako ciekawostkę dodajmy, że ten sam Andriej Gurulow jest przeciwnikiem użycia broni jądrowej w Ukrainie? Dlaczego? Otóż, jak sam pisze, dlatego, że wciąż mieszkają tam „nasi ludzie”.

Heneralnyj sztab ZSU

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCztery rzeczy, które wiemy po Walii. Mamy stopera i napastnika numer dwa
Następny artykuł26 września 1629 roku podpisano traktat w Starym Targu