A A+ A++

Dla Urbańskiego nie był to debiut w Ekstraklasie. W ostatniej ubiegłorocznej kolejce pojawił się na boisku w samej końcówce meczu z Rakowem Częstochowa. Jednak jego losy były już wówczas przesądzone (goście prowadzili 3:0 i takim też wynikiem zakończyło się spotkanie), więc była to bardziej ciekawostka statystyczna. Mając 15 lat i 105 dni, stał się wówczas najmłodszym zawodnikiem Lechii, który kiedykolwiek zagrał w pierwszym zespole, a także drugim najmłodszym w niemal 100-letnich dziejach Ekstraklasy (wcześniej (I ligi). 

Prawdziwy chrzest bojowy

Prawdziwy chrzest bojowy przeszedł w piątkowym meczu z Piastem Gliwice (wygranym przez Lechię 1:0), stając się przy okazji najmłodszym zawodnikiem, który zaczął spotkanie Ekstraklasy w podstawowym składzie (15 lat i 161 dni). Rekordzista wszech czasów Janusz Sroka swój debiut (w wieku 15 lat i 57 dni) zaliczył, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych – jako zawodnik Cracovii w listopadzie 1969 r. (w meczu z Szombierkami Bytom).

Trener Lechii Piotr Stokowiec wobec nieobecności pauzującego za kartki Tomasza Makowskiego, nie będącego w pełni sił po chorobie Patryka Lipskiego oraz kontuzji Jarosława Kubickiego postanowił wystawić w podstawowym składzie właśnie Urbańskiego. Zdecydował się na ten ryzykowny wariant, mimo że mógł na przykład wycofać do drugiej linii Flavio Paixao, a na szpicy od początku wystawić Łukasza Zwolińskiego.

– Mogę go tylko pochwalić, że nie zjadła go trema, rozegrał bardzo poprawny mecz – przyznał po spotkaniu trener Stokowiec. – To jest część założeń, które chcemy realizować, czyli stopniowo wprowadzać do gry młodych zawodników, czy to z Polski czy zagranicy. To był naturalny wybór, chociaż zastanawialiśmy się też nad dwa lata starszym Jakubem Kałuzińskim, bo obaj prezentują podobny styl i równie dobrze prezentowali się w okresie przygotowawczym. Ja się nie boję takich decyzji, może mało popularnych, ale kiedyś ci chłopcy muszą zacząć grać. Cieszę się, że ten mój brak obaw dziś zaprocentował – dodał szkoleniowiec Lechii.

Nie odstawał od kolegów

Urbański spędził na boisku 59 minut. Od początku przejawiał dużą ochotę do gry, pokazywał się kolegom, próbował dryblingów, zaliczył kilka dobrych podań napędzających akcje, choć zdarzały mu się również zagrania niedokładne. Twardo walczył też w destrukcji, czego symbolem był wygrany pojedynek główkowy z dużo wyższym i potężniejszym Jakubem Czerwińskim.

A jak to wyglądało od strony statystycznej? Na 24 podania 21 było celnych (88 proc.), wygrał osiem z 18 pojedynków (na ziemi sześć z 12), z trzech prób odbioru udane były dwa. Oddał też jeden strzał zza pola karnego, z obroną którego pewne problemy miał Frantiszek Plach. Na pewno nie odstawał od kolegów, którzy zresztą chętnie z nim grali i z pewnością nie otoczyli go parasolem ochronnym. To był pełnoprawny ekstraklasowy występ.

– Gratulacje dla Kacpra, który pokazał się z bardzo dobrej strony. Co ja robiłem, kiedy miałem 15 lat? Grałem z 15-latkami! – śmiał się po meczu obrońca Lechii Mario Malocza. – To jest dobry kierunek, bo w tej chwili w Lechii jest dużo fajnych, utalentowanych chłopców. Na pewno będziemy im pomagać w wejściu w dorosły świat. Mówiłem przed meczem do Kacpra – co zrobisz źle, to jest nasza wina, co zrobisz dobrze, idzie na twoje konto. On pokazywał na treningach duże umiejętności, fajnie, że potwierdził to też w meczu ligowym. Klub może mieć z niego w przyszłości wiele pożytku – podkreślił chorwacki obrońca.

Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta

Woda sodowa mu nie grozi

Czas oddać głos samemu bohaterowi, który w kontaktach z mediami czuje się równie pewnie jak na boisku. Tremy absolutnie nie widać.

– Ten dzień zapamiętam bardzo długo, to w ogóle bardzo fajny okres w moim życiu. Dobrze przepracowałem obóz w Turcji, no i dzięki temu udało się po raz pierwszy wyjść w podstawowym składzie. O tym, że zagram, tak naprawdę dowiedziałem się dopiero w dniu meczu. Wcześniej trener mi tego nie mówił, ale z ustawienia na treningu można było pewne rzeczy wywnioskować – przyznał Urbański, który już od kilku miesięcy jest pełnoprawnym członkiem pierwszego zespołu.

– To jest dla mnie ogromne doświadczenie trenować z tak dobrymi, topowymi zawodnikami, bardzo mi pomagają żebym się rozwijał. Naprawdę czuję ich wsparcie. Jestem już od dłuższego czasu w pierwszej drużynie i myślę, że zyskałem u nich trochę zaufania. Trzeba dalej pracować i jeszcze bardziej się z nimi zgrywać, bo wiadomo, że w moim przypadku do poprawy jest wszystko – podkreśla 15-latek.

Zdaje on sobie sprawę ze swoich niedostatków, ale przy tym pokazał w spotkaniu z Piastem dużo pewności siebie. Jakichkolwiek obaw w jego grze nie było widać w ogóle.

– Nie można wybiec w pierwszej jedenastce na mecz Ekstraklasy i bojaźliwie podejść do meczu. Trzeba z pewnością siebie podjąć rękawice, oczywiście niezbyt przesadnie, bo wiadomo, czym to się może skończyć. Trzeba być odważnym, wszystko siedzi w głowie. Dobry piłkarz to nie ten od pasa w dół, tylko od szyi w górę – zaznacza Urbański.

Teraz o utalentowanym 15-latku stanie się w piłkarskiej Polsce bardzo głośno. To dla tak młodego zawodnika może też stanowić niebezpieczeństwo.

– Zdaję sobie z tego sprawę, ale wiem też, że muszę teraz skupić się na graniu, trenowaniu i nie mogę spocząć na laurach. Na szczęście tata [Przemysław – były piłkarz Lechii] trzyma mnie bardzo mocno przy ziemi, mama zresztą też. Woda sodowa mi nie odbije, sam to czuję. Pracujemy dalej, będę walczył, żeby mecz z Piastem nie był epizodem i w kolejnych spotkaniach również dostawać szanse – podsumował wychowanek Lechii.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMotocykle retro – TOP 10 najciekawszych modeli motocykli o klasycznym wyglądzie [ZESTAWIENIE]
Następny artykułJednooka Wojowniczka. Rozmawiamy z Anetą Mazur. “To, że jestem osobą niepełnosprawną to nie wyklucza mnie z macierzyństwa”