Kiedy Barcelona musi martwić się o obronę jednobramkowej przewagi z najgorszą ekipą w grupie na papierze, wiedz, że nie jest z nią najlepiej. Słyszeliśmy gwizdy na Camp Nou, widzieliśmy niemrawe występy piłkarzy ofensywnych i generalnie brak polotu. Jeśli jakiś kibic „Dumy Katalonii” nabrał optymizmu po zwycięstwie z Valencią, po dzisiejszym meczu dobre emocje muszą odejść w niepamięć. Normalnie z takim rywalem jak Dynamo Kijów, które przegrało mecz już w szatni, Barca bawi się. Strzela kilka bramek i odhacza przyjemny obowiązek. Ale do normalności jeszcze daleko, skoro nawet w takim meczu nie może pozwolić sobie na komfort.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Barcelona – Dynamo Kijów. Prosiło się o więcej bramek
Warto zacząć od tego, że Tomek Kędziora miewał łatwiejszych rywali na swojej stronie. Już od samego początku na karuzelę wrzucał go Depay, który był dzisiaj bardzo rozochocony. Chciał trochę poczarować, nacieszyć oczy kibiców, wznieść się do poziomu oczekiwań. Ale bardziej to Alba stwarzał zagrożenie na skrzydle tak jak w 3. minucie, gdy posłał idealną wrzutkę do zamykającego akcję Desta. Ten jednak złożył się do strzału na tyle pokracznie, że goście mogli odetchnąć z ulgą. Później jeszcze próbował wchodzić w drybling jeden na dwóch, acz z marnym skutkiem. Wracając do Kędziory, zagrał po prostu poprawnie. Nie dał się nikomu upokorzyć, grał swoje w defensywie. Raz nawet zgarnął piłkę Fatiemu sprzed nosa, kiedy ten miał ją wbić do niemal pustej bramki.
Tak naprawdę pierwsze największe zagrożenie stworzył De Jong. Tylko że ten drugi – napastnik. Depay przyśpieszył akcję, podał do Luuka, który poprawił futbolówkę i zawinął rogala po długim słupku. Gdyby leciał trochę wyżej, bramkarz nie miałby szans. Proszę państwa, to był PIERWSZY celny strzał Barcelony w tej edycji Ligi Mistrzów. Luuk De Jong – człowiek od zadań specjalnych, urodzony do robienia wielkich rzeczy.
Dało się odczuć, że piłkarze Dynama mają tremę, czują stres, cokolwiek, co trochę paraliżowało ich ruchy. Problemem było wyjście od własnej bramki czy poradzenie sobie z pressingiem. Gdyby Barca potrafiła bardziej docisnąć śrubę i szybciej grać piłką, zapewne już po pierwszej połowie byłoby pozamiatane. Ale nie, otwierający i jedyny gol przed zejściem do szatni padł dopiero w 37. minucie. Defensywa Dynama coraz bardziej zaczęła przeciekać, a przy sprytnym dośrodkowaniu Alby całkowicie pogubiła krycie. W rolę napastnika wcielił się Pique, strzelając jakże ważną dla „Dumy Katalonii” bramkę. Ciekawostką jest fakt, że trafień w Lidze Mistrzów ma dzięki temu więcej niż Sergio Ramos.
Barcelona – Dynamo Kijów. Emocje jak na grzybach
Po zmianie stron Dynamo wyglądało jeszcze bardziej mizernie. Kiedy zdobywało piłkę, nie potrafiło momentami wymienić nawet kilku podań, a co dopiero złożyć składną akcję na połowie gospodarzy. Na boisku pojawili Fati i Coutinho, a więc siła ognia Barcelony w teorii została wzmocniona. Młody Hiszpan powinien był niedługo po wejściu zdobyć gola, gdy wraz z Depayem nacisnął na Bushchana. Fati mógł zrobić na wprost bramki dosłownie wszystko: podać do innego kolegi, fajnie wystawić mu piłkę, albo samemu huknąć w któryś róg. Wolał jednak zabawić się w Ronaldinho, podbił sobie piłkę na przewrotkę, co skończyło się klapą. Brawa za fantazję, minus za wykonanie.
Blizny, kanapki i fioletowe buty. Jak Ansu Fati stał się wyjątkowym dzieckiem?
Potem widzieliśmy zalążki tego, co w lidze, czyli dwójkowe akcje z Depayem. Tylko że po przerwie ogółem Barca trochę przynudzała. Zamiast jechać po drugą bramkę, wchodzić w słabego rywala z impetem – bardziej wyglądała na zespół, który obawia się straty wyniku 0:1. Fajnie, tak można zdobywać punkty z Dynamem, ale o Bayernie czy Benfice raczej nie ma mowy. Barcelona przede wszystkim rozgrywa piłkę za wolno. W środku pola jedynie Gavi wykazywał chęć względem nieszablonowych, szybszych zagrań. W ofensywie Depay z Fatim, a poza tym – szału w tym aspekcie nie było. Coutinho niemrawy, Dest nierówny, Alba z Minguezą bez błysku na bokach. Oczywiście w niedzielę El Clasico, piłkarze mogli trochę się oszczędzać, ale nie traktujmy tego jako wymówkę. Spójrzmy na Real i niejednoznaczną sytuację Barcelony w fazie grupowej. Da się lepiej, a nawet trzeba. Skoro jednak nie potrafisz strzelić chociaż drugiego gola, żeby na ostatnie kilkadziesiąt minut wrzucić tryb eco bez żadnych obaw, tak jak w przeszłości w erze Messiego, jesteś po prostu słaby. Barcelona taką słabość dzisiaj pokazała.
Barcelona – Dynamo Kijów 1:0 (1:0)
Pique 36′
CZYTAJ TAKŻE:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS