Jedynie wodę z baniaka ustawionego przy drodze mają mieszkańcy Lubartowa. – Jak długo można tak żyć? – pytają.
W Lubartowie wodociągu nie było nigdy. Mieszkańcy mieli swoje studnie przy domach, ale te wyschły ostatecznie jesienią. Gmina postawiła we wsi baniak na wodę o pojemności 1 metra sześciennego, dowozi ją 2 razy w tygodniu. Baniak stoi na palecie przy drodze, pod drzewem. Po każdą kroplę wody trzeba przyjść.
– Jakoś sobie radzimy, ale co to za życie? – mówią mieszkańcy. – Jest tu 12 domów, raptem 25 osób, ale żyjemy bez wody, jak w średniowieczu – dodają.
– Kupiłem tu dom 3 lata temu. Jakoś dawaliśmy radę, póki była woda w studniach. Ale teraz to już jest poważna sprawa. Jest zima, akurat są w miarę wysokie temperatury. Co będzie, kiedy pojawi się mróz, a woda w baniaku zamarznie? Wójt mówił, że w tym roku będzie budowana dodatkowa studnia głębinowa w Borowem. Dlaczego u nas nie może taka być? – pyta pan Piotr.
– Dla nas problemem nawet nie jest zwykłe gotowanie, bo chyba większość mieszkańców i tak kupuje do tego wodę w butelkach. Samo zrobienie prania oznacza dla mnie, że wcześniej muszę przynieść przynajmniej sześć wiader wody. O myciu siebie i dzieci to już nawet nie wspominam. Ja mam chociaż blisko do baniaka. A inni? – mówi pani Elżbieta.
– Słyszeliśmy, że i tak mamy dobrze, bo nikt nam nie liczy opłat za wodę. Ciekawe, czy reszta mieszkańców też chciałaby mieć tak dobrze, jak my. Przecież my też płacimy podatki – mówi pani Katarzyna.
– W 2004 roku gmina zgodziła się na budowę fermy norek we wsi. Firma podłączyła się do gminnego wodociągu i była mowa o tym, że my też zostaniemy podłączeni, ale jak widać, nie ma tematu – zauważa pan Edward.
– Żyjemy tu jak na końcu świata. jak długo można jeszcze tak wytrzymać? – żalą się mieszkańcy.
Pogłębią studnie
O brak wody we wsi pytamy wójta.
– W Lubartowie nigdy nie było wodociągu, mieszkańcy mają swoje studnie, więc formalnie, gmina wody nie musi im dostarczać. Chcieliśmy jednak pomóc, stąd te dowozy w baniaku – odpowiada wójt gminy Wymiarki, Lech Miszewski. – Wodę wozimy dwa razy w tygodniu. Taką samą sytuację mamy w części Wymiarek, zwanej Mysłowem, bo tam też ludziom wyschły studnie. Na budowę wodociągu nas nie stać. W Mysłowie koszt to minimum milion złotych za każdy z 3 kilometrów, a Lubartów leży przecież jeszcze dalej. Gmina ma 10 mln zł rocznego budżetu – tłumaczy się wójt.
Wójt rozwiewa też wątpliwości co do budowy studni głębinowej.
– W Lubartowie nie możemy wybudować studni głębinowej. Sama studnia do niczego się nie przyda, bo potrzebna by była do niej cała infrastruktura, jak przepompownia, system czyszczenia. Nie mamy tyle pieniędzy. Jak pogoda pozwoli, spróbujemy sami pogłębić jedną ze studni, która jest we wsi przy budynku gminnym. Chcemy sprawdzić, czy po takim pogłębieniu woda się w niej utrzyma. Wtedy można byłoby myśleć dalej, czy to pomoże mieszkańcom – mówi L. Miszewski.
Trwają też pertraktacje z właścicielami fermy norek.
– Zaproponowaliśmy im współpracę. Wysłaliśmy taką propozycję, by na ich wodociągu dobudować dystrybutor wody dla mieszkańców. Zadeklarowałem, że przez kolejne 4 lata, nie bralibyśmy od nich opłat za 2 tysiące metrów sześciennych miesięcznie, gdyby mieszkańcy też mogli z wodociągu pobierać wodę. Sprawa trafiła do właścicieli w Holandii i czekamy na odpowiedź – tłumaczy wójt.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS