Informacja o tym, że Artur Ligęska nie żyje, pojawiła się w mediach 26 maja. Ciało 40-letniego trenera i biznesmena znaleziono w Amsterdamie. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną zgonu mężczyzny, ale mówi się, że miał od dłuższego czasu chorować. “Myślałem, że po koszmarze arabskiego więzienia czekają go tylko dobre rzeczy” – komentował m.in. Marcin Margielewski, autor książek o Emiratach. Ten komentarz nie jest odosobniony.
Ligęska o swojej traumatycznej historii opowiadał w wielu mediach, ale najwięcej szczegółów mógł przekazać w książce “Inna miłość szejka”. To jedna z najbardziej wstrząsających historii, jaką opisano w Polsce w ostatnich latach.
Artur Ligęska był znanym w Polsce trenerem personalnym i założycielem klubów fitness. Mówi się, że był pierwszym, który otwierał takie kluby w małych miejscowościach. Około 2015 r. zaczął mieć problemy zdrowotne. Stracił firmę, popadł w ogromne długi. Miał wierzycieli, których nie był w stanie spłacić. By zapomnieć o problemach uciekał w kokainę i seks. Rękę wyciągnął do niego znajomy, który zaproponował mu wyjazd do Dubaju.
W Emiratach Arabskich Ligęska pojawił się w 2017 r. Świadomie wybrał właśnie kraj z najbardziej restrykcyjnym prawie antynarkotykowym, bo chciał skończyć radykalnie ze swoim nałogiem. Nie chciał mieć żadnych pokus. Na miejscu miał tworzyć nowe kluby fitness. Był doradcą biznesowym, pracował też jako trener personalny dla majętnych Emiratczyków. Tak poznał syna szejka Abu Zabi, zwanego w książce Aniołem.
“Nasza znajomość nigdy nie miała charakteru seksualnego” – podkreślał.
“To był raczej rodzaj fascynacji drugim człowiekiem. Bo on był kompletnie z innego świata (…). Anioł traktował mnie raczej jak terapeutę, jak psychologa. Kogoś, komu może się swobodnie wygadać. Powoli też wprowadzał mnie do swojego środowiska. Kilka razy byliśmy razem na imprezach, które wyglądały całkiem jak europejskie balangi” – opisywał Ligęska.
Znajomość z synem szejka trwała 3 miesiące. Po tym czasie Polak dostał propozycję pracy w Londynie i chciał opuścić Dubaj. Nie spodziewał się jednak, że Anioł będzie się chciał z tego powodu mścić.
30 kwietnia 2018 r. Artur miał wylecieć z Dubaju do Londynu. Gdy tylko próbował się odprawić, na lotnisku włączył się alarm. Chwilę później jeden z oficerów migracyjnych zabrał Artura do biura. Polak wspomina, że nikt nie wyjaśnił mu, co się dokładnie stało. Usłyszał tylko, że ma “wrócić do domu i się zastanowić”. Niedługo później został aresztowany.
“Dziewiętnastu oficerów policji CID rzuca mnie na ziemię, krzycząc po arabsku, po czym strasząc użyciem prądu, zakuwa mnie w kajdanki, zabiera telefon i zmusza do przyznania się, że mam narkotyki, używam ich i nimi handluję. Nikt mnie nie przeszukuje, ani mnie, ani moich rzeczy, ani samochodu, ani też mieszkania”.
Ligęska trafił do aresztu Bur Dubai z zarzutami posiadania narkotyków i handlowania nimi. – Policja potwierdziła, że w chwili aresztowania nie miałem w organizmie żadnych niedozwolonych substancji. Niczego także nie znaleziono w moich rzeczach. Po kilku miesiącach od zatrzymania dowiedziałem się, że jestem oskarżony o posiadanie i używanie metamfetaminy. Było to po pół roku odsiadki, kiedy nagrałem swój pierwszy apel do mediów – opisuje.
Ilość narkotyku, którą mieli znaleźć policjanci: 0,004 grama metamfetaminy.
Po prawie pół roku Ligęskę przeniesiona do więzienia As-sadr, na pustyni.
“Rozbierają mnie do naga, przeprowadzają bardzo szczegółową kontrolę osobistą, łamiąc wszelkie zasady nietykalności osobistej, skanują twarz i gałki oczne, a następnie wtrącają mnie do izolatki. (…) Dwa metry na dwa metry, wysokie 11-metrowe mury, gdzieś w połowie małe okienko, pancerne stalowe drzwi, olbrzymia liczba zamków, do tego smród, brak łóżka i materaca, włosy na podłodze, niezliczona ilość mrówek, owadów i jaszczurka. W celi kibel, prysznic i kran, z których nie leci woda” – opisywał.
28 stycznia 2019 r. Artur został skazany na dożywocie, o czym rozpisywały się niemal wszystkie media w Polsce. O jakimkolwiek uczciwym procesie nie było mowy. W sądzie Ligęska miał usłyszeć tylko: “Artur, dożywocie, wyprowadzić”. Od tamtej pory żył w izolatce.
A co z synem szejka? Czy jeszcze pojawił się w życiu Artura, gdy ten został niesłusznie skazany?
“Kiedy odwiedził mnie podczas pierwszej wizyty w więzieniu, zostawił list napisany po arabsku. Koniecznie chciał, żebym go podpisał. Zrobiłem to, chociaż zdałem sobie sprawę, że jeśli tam jest napisane, że przyznaję się do posiadania narkotyków, to ja tego piekła nigdy nie opuszczę. Udało mi się jednak zatrzymać kartkę, którą później przekazałem konsulowi. W tym krótkim liściku Anioł napisał, że jest we mnie nadal zakochany, ale że musiał to zrobić, bo nie wyobrażał sobie, że mógłbym na zawsze wyjechać z Emiratów. Tłumaczył, że tak wygląda jego miłość, ale jest przekonany, że ta historia dobrze się dla nas skończy” – można przeczytać w “Innej miłości szejka”.
W książce Ligęska opowiedział ze szczegółami, jak wyglądało życie więźnia w Emiratach. Pisał o rozstrzeliwaniu osadzonych, głodzeniu ich, odcinaniu dostępu do wody i gwałtach na osadzonych. On też tego doświadczył.
“Zbiorowego gwałtu nie zgłosiłem, chociaż przez kilka dni zastanawiałem się, co robić. Doszło do tego pod koniec kwietnia, a ja za miesiąc miałem mieć apelację. Gdyby zgłosił to władzom więzienia, musieliby automatycznie uruchomić postępowanie wyjaśniające. Tyle że jako skazany na dożywocie, nie miałem szans na wygraną. Próbowałem przemycić kartkę z dowodem gwałtu, ale przed widzeniem z konsulem przeszukali mnie i mi ją zabrali” – opowiadał.
Dzięki pomocy polskiej ambasady w Dubaju, mediów, polityków i organizacji międzynarodowych Artur Ligęska mógł stanąć przed sądem apelacyjnym. Poniżej możecie posłuchać wiadomości, którą przekazał na niecały miesiąc przed rozprawą. Wyliczał, które organy państwowe zaangażowały się w pomoc.
Polak został uniewinniony 9 maja 2019 r. Po powrocie do Europy Ligęska udzielał wielu wywiadów o tym, przez co przeszedł. 5 marca 2020 r. na jego kanale w serwisie YouTube pojawiła się zapowiedź filmu dokumentalnego “Isolation 32 Cell”. Wypowiadają się m.in. jego mama, przyjaciółka, aktywiści organizacji międzynarodowych. A sam Ligęska mówi: “Straciłem w życiu wszystko. Ale jestem wdzięczny za to, że udowodniłem sobie, że nic w życiu mnie nie pokona”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS