W norweskim Trondheim powstał biurowiec, który produkuje dwa razy więcej prądu, niż sam zużywa. Już sama jego nazwa – The Powerhouse Brattørkaia – nawiązuje do funkcji budynku. Produkowany przez niego prąd ma zasilać oprócz niego samego również znajdujące się w okolicy budynki i przebiegającą obok sieć kolejową.
Przykładem podobnej filozofii oraz nowoczesnego budownictwa jest całoroczny dom wakacyjny Dark Chalet, znajdujący się w Utah, w Stanach Zjednoczonych. Jest w stanie wyprodukować ponad trzy razy więcej energii, niż sam jej potrzebuje. Wygląda na to, że koncepcja domów pasywnych (czyli takich, które nie potrzebują energii i są neutralne z punktu widzenia emisji CO2) staje się przestarzała. Projektanci domów i biurowców przechodzą do kolejnej fazy rozwoju – stawiają na budynki zeroenergetyczne, które zarazem będąc małymi, odnawialnymi elektrowniami, przyczyniają się do obniżenia CO2.
W norweskim biurowcu, usytuowanym nad samym fiordem, projektanci pochylili dach tak, że z jednej strony sięga niemal ziemi, zastępując jedną z fasad. Dzięki temu uzyskano 3 tys. mkw. powierzchni, którą można pokryć panelami solarnymi, a sam kąt pochylenia został optymalnie dostosowany do nasłonecznienia, które na północy Norwegii jest bardzo chimeryczne. Aby budynek był pozytywny energetycznie, dach musiał być stromy, a kąt pochylenia sięgnął 19 stopni.
Za to Dark Chalet znajduje się u … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS