A A+ A++

W drugim dniu kongresu „Polska Wielki Projekt”, który odbywa się na Zamku Królewskim w Warszawie, pierwsza dyskusja dotyczyła bezpieczeństwa kulturowego Polski.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. II dzień Kongresu „Polska Wielki Projekt”: Zybertowicz cytuje dyplomatę: Dlaczego pan się dziwi? Zawsze byliście polem bitwy

Panelistami w pierwszej dyskusji byli: Mateusz Piotrowski – prezes stowarzyszenia Pacjent Europa; Edwin Bendyk- prezes zarządu Fundacji im. Stefana Batorego; Andrzej Zybertowicz – socjolog; Barbara Schabowska – dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. Rozmowę prowadził Michał Łuczewski.

Mieliśmy spotkanie jako „Pacjent Europa” z polskim europosłem. Z odsieczą przybył kardynał Turkson. (…) Wydaje mi się, że cokolwiek byśmy osobiście uważali, to pewne zakorzenienie Polski w Kościele powszechnym pomaga zrozumieć to, co mówimy. Gdy mówimy o solidarności, to jest to zrozumiałem przez te dwie rzeczy. Historię wiary, którą jakoś dzielimy i przez historię solidarności. (…) Na tym spotkaniu poczułem duże wsparcie

— mówił Mateusz Piotrowski.

Wskazujemy, że Europa nie jest dobrze przygotowana na pandemię. (…) Opowiadamy nasz, polski interes, uniwersalnym językiem. (…) Błędem Polski było to, że nasze partykularne historie, interesy opowiadaliśmy w partykularnym języku, a nie języku uniwersalnym. Jest pewien język wartości, którymi staramy się mówić

— dodał prezes stowarzyszenia Pacjent Europa.

Barbara Schabowska, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, mówiła o zagrożeniach wewnętrznych i zewnętrznych, a także o tym, by promując polską kulturę na Zachodzie nie eksportować polskich wojen kulturowych.

Widzimy, że wysoka jakość polskiej kultury, niezależnie od tych zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych, które sprowadzałyby się do pozycjonowania Polski jako kraju półperyferyjnego, postkolonialnego, który potrzebuje Zachodu, by się modernizować i nie potrafi wyjść z własną propozycją, bo należy do rodziny kultur barbarzyńskich. To zagrożenie wewnętrzne sprowadza się do konfliktów w kulturze i wojnie kulturowej. (…) Polskie wojny kulturowe wpływają na to, w jaki sposób możemy prezentować kulturę. (…) Nie eksportujemy konfliktu, to bardzo ważne

– stwierdziła.

Gdybyśmy zadali sobie pytanie, na jakiej płaszczyźnie polskie doświadczenie, polska kultura, polska narracja odpowiada na doświadczenie globalnego odbiorcy, albo zastanowilibyśmy się dlaczego ktoś miałby korzystać z polskiej narracji albo sięgać po polską kulturę, to odpowiedź, bo jest to kultura bardzo wysokiej jakości, jest najlepszą odpowiedzią

– dodała.

Opinia o Polsce

Prof. Andrzej Zybertowicz opowiedział o spotkaniu z pewnym unijnym dyplomatą.

Ten moment uświadomienia sobie jak ważna jest Polska w oczach innych miałem około tygodnia temu. Rozmawiam z dyplomatą jednego z nie największych krajów Unii. I pytam go, o co chodzi z tym listem przedstawicieli placówek dyplomatycznych ws. LGBT i Polski. On mówi: byliśmy zmuszani do tego. Zarówno dyplomaci jak i nasze centrale. A ja mówię: a dlaczego nam to robicie? On odpowiada: A dlaczego pan się dziwi? Zawsze byliście polem bitwy

– mówił.

Tłumaczył mi, jakie kolejne starcie cywilizacyjne rozgrywa się na tych ziemiach. W naszych duszach

– dodał.

Prof. Zybertowicz mówił też o swoich doświadczeniach podczas zagranicznych stypendiów.

Był taki okres w moim życiu, gdy jeździłem na stypendia (…) część z tych uczelni miało noblistów (…) zazwyczaj mówiłem, będąc pracownikiem Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, że nie mamy noblisty, ale Kopernik urodził się w Toruniu i na jakiś czas to wystarczy. Było to mniej więcej 30 lat temu. I okazało się, że nie wykorzystaliśmy dobrze tego czasu, by przybliżyć w jakichś dziedzinach uprawiania nauki, która jest w bezpośrednim styku ze środowiskami noblowskimi. Tamte sytuacje uświadamiały mi ten poziom zacofania

– stwierdził.

Następnie wrócił do rozmowy z zagranicznym dyplomatą, który mówił o znaczeniu i roli Polski.

On pokazywał jak kluczowe miejsce w obecnej konfiguracji polityczno-kulturalno-militarnej ma Polska. Mówił, że nie zdajemy sobie sprawy, jak ważną rolę pełnicie w Europie. Jesteście krajem frontowym Europy. Przez projekt Trójmorza pokazujecie, że być może jesteście jedynym krajem, który otwarcie nie boi przeciwstawić się Niemcom. A wielu dyplomatów najpierw czeka co powie niemieckim dyplomata, a dopiero potem oni zabierają głos. Pokazujemy, że w Unii może być przestrzeń podmiotowości. Często robimy to nieudolnie, nieprofesjonalnie. Ale to, że mówi mi dyplomata z innego kraju, że jest to widziane, jest doceniane, to pokazanie, że mamy kompleksy, zaległości, nie możemy zamykać na nie oczy, ale musimy się przezwyciężać

– powiedział prof. Andrzej Zybertowicz.

Głos zabrał też Edwin Bendyk, prezes zarządu Fundacji im. Stefana Batorego:

Bliska jest mi koncepcja Rzeczypospolitej jako narodu politycznego, złożonego z wielu etnosów, pluralistycznego, który spaja się przez jakąś wizję republiki. Projekt kościuszkowski jest moim zdaniem najbliższy ideałowi. Tak zdefiniowana republika może swoimi działaniami różne elementy projektu kulturowego wspierać.

Prof. Andrzej Zybertowicz przywołał anegdotę, którą opowiadał Lech Kaczyński. Na jej kanwie odniósł się do sprawy budowania polskiego bezpieczeństwa kulturowego i państwowego.

Kluczem jest anegdota opowiadana w wąskim gronie przez Lecha Kaczyńskiego. Po dyskusji w Lucieniu (…) w małym gronie prezydent Lech Kaczyński był już rozluźniony. Kelner przyniósł mu drugi kieliszek wina. Prezydent mówi: Panowie, nie zdajecie sobie sprawy jak potrafi być utrudniające prowadzenie polityki i deprymujące, gdy jakiś przywódca mówi, że Polacy są biednym narodem i mieliśmy zabory, potem była okupacja niemiecka, na waszych ziemiach zrobiono holokaust, a potem żyliście pod reżimem komunistycznym. Lech Kaczyński mówi: szybko wypracowałem sobie na to odpowiedź. My przez tysiąc lat potrafiliśmy powstrzymać ciśnienie germańskie na naszych granicach. Tu była granica ekspansji germańskiej, która trwała od czasów pierwszego tysiąclecia. To my zbudowaliśmy kraj, który promieniował na Europę Środkowo-Wschodnią. Mieliśmy Unię Lubelską. To my zatrzymaliśmy nawałnicę islamu pod Wiedniem. To w 20. roku uchroniliśmy Europę przed epidemią komunizmu. Nasza „Solidarność” to było pierwsze wychodzenie z systemu komunistycznego. I mówił: wtedy inaczej na mnie patrzą. Wtedy inna jest rozmowa

– mówił.

Na kanwie tej anegdoty trzeba zbudować dwa wektory naszej polityki narracyjnej, budującej nasze bezpieczeństwo kulturowe. Musimy liczyć się z trendami, które są. Po pierwsze legitymizacja poprzez pokazanie, że byliśmy ofiarą. To gra toczona wielowymiarowo przez naród żydowski. Jeżeli nie będziemy przypominali, że w zakresie strat materialnych i ludnościowych (…) Polska poniosła w czasie wojny największe straty. Że nie byliśmy kolaborantem. Musimy pokazywać tę naszą hekatombę. Po holokauście nasze straty były największe. Ta gra ofiarą w dzisiejszej kulturze jest dzisiaj niezbędna. Musimy też stosować projekcję siły. Izrael cały czas to robi. Zbudował religię holokaustu, żeby pokazać, że był ofiarą. Jednocześnie zbudował sprawny wywiad. Dynamiczny sektor informatyczny w gospodarce, którego potencjał sięga daleko poza funkcjonowanie gospodarki izraelskiej i oczywiście sprawne siły zbrojne. Musimy na tych dwóch wektorach pokazywać projekcję siły, gdy mamy czasami ograniczone zdolności kreowania polityki

– dodał.

Barbara Schabowska, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, mówiła o planach zarządzanej przez nią instytucji.

Cieszę się, że w Instytucie Adama Mickiewicza możemy realizować duży program izraelski. Jest to coś, co nad czym będziemy dalej pracować. Kultura opiera się na relacjach, a są one trudne do prowadzenia w sposób tradycyjny w pandemii. Dlatego przenosimy wiele wydarzeń do internetu. (…) Szalenie istotne są działania IAM zaplanowane na ten rok i kolejne, które wiążą nas w silne partnerstwo w regionie.

Edwin Bendyk mówił o nieuczestniczeniu Polaków w kulturze.

Wyniki czytelnictwa przypominają, że myśmy procesu modernizacji w procesie kulturowym nie przeszliśmy do końca. (…) Gdybyśmy spojrzeli na nowoczesne wskaźniki, to raczej jesteśmy wspólnotą nieczytania, wspólnotą nieuczestniczenia w kulturze. (…) Warto na kulturę patrzeć szerzej, nie tylko przez jej wymiar symboliczny, ale również praktyk społecznych czy kulturowych, instytucji, które to tworzą. Wtedy odkrywamy inne światy

– stwierdził.

mly/Polska Wielki Projekt

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy walką z mikroplastikiem wywalczy laur?
Następny artykułBył niezadowolony z decyzji urzędników. Podpalił drzwi do urzędu miejskiego