A A+ A++

“Co roku to samo. Ktoś podpala, a potem całe zastępy straży nie mogą sobie z tym poradzić. Ogromne koszty” – komentują internauci. Ale wielu nadal nie rozumie, co złego jest w wypalaniu traw. Piszą o poprawie żyzności gleby i zmniejszeniu liczby szkodników, wreszcie, że “kolejne pokolenia nie mogły się mylić”. Otóż myliły się. Eksperci to zbadali.

– Wypalanie traw jest niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy. Jest to „palący problem”, występujący każdego roku. Ludzie zapominają lub są nieświadomi faktu, że wystarczy słaby wiatr, aby ogień wymknął się spod kontroli, a co za tym idzie – szybko się rozprzestrzenił i przeistoczył w tragiczny w skutkach pożar – nie ma wątpliwości bryg. Marcin Betleja, rzecznik KW PSP w Rzeszowie. 

Wypalanie traw. Ofiara śmiertelna to kwestia czasu?

Wystarczyła chwilowa poprawa pogody, by rolnicy przypomnieli sobie, że trzeba „zrobić porządek” na polu. Efekt? Tylko w tym miesiącu podkarpaccy strażacy wyjeżdżali do 315 pożarów na polach, łąkach i nieużytkach. Ogień zdewastował 73 ha gleb. Masowo zginęły zwierzęta i owady, które nie zdołały uciec przed ogniem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAnna Popek wraca na studia. Obroniła licencjat, ale na tym nie koniec!
Następny artykułЛьвів’ян запрошують безкоштовно обстежити легені