A A+ A++

O tym, że na wieczkach da się nieźle zarobić, świadczą liczby: w 2021 r. obroty Formiki wyniosły 207 mln zł, rok później sprzedaż wzrosła o ok. 30 proc., do 270 mln zł, przy EBITDA rzędu 45 mln zł. W 2023 r. przychody Formiki ze sprzedaży kilkunastu rodzajów wieczek, ale także blistrów, tub kosmetycznych, saszetek i innych opakowań, do których trafiają desery, kremy czy farby do włosów, przekroczą 300 mln zł.

I na tym pewnie się nie skończy, zważywszy na niezaspokojony apetyt właścicieli. Planują bowiem z rozmachem: w ciągu pięciu lat chcą dojść z 4 do 7 mld wieczek rocznie i stać się drugim graczem w Europie. Plany dotyczące pozostałej produkcji też mają dalekosiężne.

– Nasz cel nazwaliśmy Moon – chcemy w 2027 roku wydrukować tyle metrów bieżących opakowań, żeby starczyło stąd do Księżyca.

Zadanie ambitne, bo oznacza prawie potrojenie obrotów – zapowiada Piotr Dębicki.

– Oczywiście celujemy w Księżyc, kiedy będzie najbliżej Ziemi – uzupełnia Joanna.

Zaczęło się od części do Malucha

Kiedy rozmawiam z Dębickimi o tym, w jakim miejscu są dziś na biznesowej drodze, trudno mi uwierzyć, jak zaczynali. Zarządzanie Formiką spadło na nich niespodziewanie 17 lat temu, kiedy mieli zupełnie inne plany.

Historia firmy sięga jednak głębiej, do PRL-u. Zakłada ją Jerzy Przywuski, ojciec Joanny. W 1978 roku wyjeżdża na wakacje do Jugosławii. Zamiast na plaży, sporo czasu spędza jednak na stacjach benzynowych znajdujących się na trasie, gdzie sprzedaje przywiezione z Polski, a wyrabiane na wtryskarce części do malucha. Interes idzie na tyle dobrze, że w kolejnych latach powtarza eskapady na Południe. Tak narodziła się Formika.

Czytaj też: Zaczynali w przydomowej kotłowni. Potem przejmowali największe polskie marki

W 1983 roku do Przywuskiego jako wspólnik dołącza Wojciech Zasadziński. Profil działalności zmieniają dwa lata po przełomie ’89. Teraz produkują opakowania z tworzyw sztucznych dla przemysłu spożywczego, np. pojemniki na jogurty czy śmietany. W 1991 r. są pionierami. Pięć lat później Formika jest liderem na polskim rynku, co nie uchodzi uwadze zagranicznych inwestorów. W 1997 roku wspólnicy sprzedają maszyny i cały wypracowany model biznesowy austriackiej firmie Greiner, która otwiera w Polsce zakład produkcyjny. Przywuski ze wspólnikiem pomagają go uruchomić, szkolą załogę. Później jednak ich drogi się rozchodzą, a biznes się dzieli: Zasadziński przechodzi do Austriaków, a Przywuski otwiera nową Formikę – z tą samą nazwą i logo. Zmienia się tylko wpis do KRS.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł26 stycznia 1808 rozpoczęła się rebelia rumowa
Następny artykułOrganizowali przerzut ludzi z Białorusi przez granicę