Przyznam, że nie wiem, z czego wynika przekonanie, że w żadnym dużym mieście akademickim żużel nie może być sportem numer jeden. Myślę, że może, choć oczywiście wcale nie musi tak być. O tym decyduje przede wszystkim poziom, konkurencja ze strony innych dyscyplin i wybór kibiców. Taki Wrocław jest jednym z najprężniejszych ośrodków żużlowych w kraju, a klub Betard Sparta ma na swym koncie wiele medali mistrzostw kraju z tymi z najszlachetniejszego kruszcu włącznie. Spotkania wrocławian też oglądają tłumy kibiców, a mecze rozgrywane są na pięknie odrestaurowanym Stadionie Olimpijskim, który położony jest na terenach kampusu Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie znajduje się także wiele innych obiektów sportowych oraz oczywiście domy akademickie. Choć trzeba zaznaczyć, że sam stadion własnością AWF-u już nie jest, bo został odkupiony przez miasto. Speedway jest także bardzo popularny w Gdańsku, Poznaniu, Bydgoszczy, Toruniu czy Łodzi – gdzie niedawno w środku miasta powstał nowy stadion, a tym ośrodkom żadną miarą braku akademickości nie można zarzucić. W Warszawie nie ma wprawdzie drużyny ligowej, ale na Stadionie Narodowym rozgrywane są zawody z cyklu Grand Prix, które gromadzą na trybunach blisko 60 tys. widzów, czyli praktycznie komplet. Z czegoś to musi wynikać.
Sonda była bezlitosna
W Lublinie też od lat fani kochają żużel bezgranicznie. Teraz w naszym mieście ma powstać nowy stadion żużlowy. Idea ta ma przeciwników zaciekle atakujących ten pomysł – zresztą podobnie było kiedyś z Areną Lublin – przytaczających argumenty, które – delikatnie mówiąc – nie trzymają się kupy. Zresztą sonda przeprowadzoną przez “Gazetę Wyborczą” na tę okoliczność była dla przeciwników budowy bezlitosna. Przeszkadza im lokalizacja, kwestia hałasu i koszty. Zauważyć jednak trzeba, że archaiczny stadion przy Al. Zygmuntowskich też wymaga gruntownej przebudowy, a za darmo nikt tego nie zrobi. Poza tym podczas modernizacji żużlowcy Motoru musieliby wynajmować obiekt w innym mieście, co też generuje dodatkowe koszty. I jeszcze jedno – teraz tor jest położony praktycznie w środku miasta i mieszkańcy jeszcze bardziej są narażeni na słuchanie ryku motocykli, ale najwyraźniej przeciwnicy budowy nowego stadionu doszli do wniosku, że dzieje się tak od 70 lat, więc już do tego przywykli, podobnie jak do paraliżu komunikacyjnego, jakiego doświadczają podczas zawodów. Z pewnością będzie to zdecydowanie mniej uciążliwe w nowym miejscu, też nad Bystrzycą, ale pomiędzy ul. Krochmalną i planowanym przedłużeniem ul. Lubelskiego Lipca ’80. Tym bardziej, że ma to być stadion zadaszony wybudowany w nowoczesnej technologii i służący nie tylko żużlowcom.
Co kraj, to obyczaj
Często żużlowi zarzucana jest niszowość, ale pod tym względem można powiedzieć, że co kraj, to obyczaj. Na przykład w USA finał ligi NFL (Futbolu amerykańskiego), czyli Super Bowl, traktowany jest nieomal jak święto narodowe. Organizowanych jest szereg imprez towarzyszących, zaprasza się do domu rodzinę. Naturalnie stadion wypełniony jest po brzegi, a miliony ludzi śledzi przebieg wydarzeń na boisku w mediach. Natomiast w Polsce jest to dyscyplina sportu zupełnie marginalna. Dodam tylko jeszcze, że najlepszym polskim sportowcem w 2019 roku został żużlowiec Bartosz Zmarzlik, który wyprzedził piłkarza Roberta Lewandowskiego. Pandemia koronawirusa sprawiła, że przez długi czas fani speedwaya pozbawieni byli możliwości oglądania spotkań, bo odbywały się one przy pustych trybunach. Tym niemniej najbardziej zagorzali kibice Motoru i z tym sobie poradzili, mianowicie wynajęli specjalne podnośniki, które ustawili poza stadionem, i z nich obserwowali wydarzenia na torze. Dzięki temu zarówno klub, jak i miasto miały znakomitą reklamę, bo zdjęcia tych podniebnych “trybun” obiegły cały świat
A tak na zakończenie – myślę, że nie ma co antagonizować żużla i kultury, bo przecież teraz jest to jakby jedna wielka rodzina, nad którą ma pieczę Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS