A A+ A++

Urząd marszałkowski dokładnie zbadał, czy ZPS wywiązał się z pierwszej części nasadzeń

– Zgodnie z decyzją o nasadzeniach zastępczych, wiele z tych drzew jest już dorodna, niektóre mają nawet 5 metrów wysokości, w obwodzie od 16 do 20 centymetrów. Prace zostały zrealizowane w terminie, skontrolowane i odebrane przez pracowników urzędu marszałkowskiego, którzy dokładnie sprawdzili, czy wszystko zgadza się co do gatunku, rozmiaru i jakości prac – mówił podczas posiedzenia Komisji Kultury, Sportu i Rekreacji Wojciech Gabryś, menedżer projektu ze spółki Zagłębiowski Park Sportowy.

Jednocześnie radni usłyszeli, że na kolejną transzę drzew, która pierwotnie miała pojawić się do końca 2021 roku, trzeba będzie poczekać. Urząd marszałkowski niedawno wydłużył spółce termin nasadzeń zastępczych. Przypomnijmy, że większość z 2287 drzew miała pojawić się w rejonie placu Papieskiego. Miasto szykuje się tam do urządzenia parku.

– Z powodu pandemii prace się przesunęły, więc wyjaśniliśmy, że realizacja nasadzeń zanim rozpocznie się budowa parku nie ma sensu. Może się okazać, że zmieni się jeszcze choćby planowany układ alejek. Z drugiej strony problemem jest rozmiar niektórych gatunków drzew wskazanych w decyzjach, który w obwodzie wynosi nawet 35 centymetrów. To z kolei wiąże się z ich dostępnością, gdyż tak duże drzewa są w Polsce praktycznie niedostępne i trzeba szukać ich za granicą [w Holandii i na Węgrzech – przyp.red.]. To bardzo podraża koszty realizacji nasadzeń. Urząd marszałkowski przychylił się do naszej argumentacji – potwierdziła Karina Skowronek, prezes ZPS.

Zapłacić karę za brak nasadzeń czy poczekać na uspokojenie sytuacji na rynku?

Jak się okazało, obecnie koszt zakupu drzew oraz trzyletniej opieki nad nimi w ramach gwarancji kosztowałaby spółkę ok. 6 mln zł. Co ciekawe, drzewa, które ZPS ma zasadzić, nie są ani egzotyczne, ani rzadkie. Wśród wskazanych gatunków są m.in. sosna pospolita, olsza szara, lipa drobnolistna, grab pospolity, buk pospolity, głóg pośredni czy kasztanowiec czerwony. – Było dziewięć zapytań cenowych, ostatecznie tylko jedna firma przesłała wstępną wycenę. Pozostałe wskazywały na trudności w podjęciu się realizacji usługi wywołane pandemią. W tej sytuacji spółka uznała, że kierując się zasadą optymalizacji wydatkowania środków publicznych, konieczne jest przesunięcie terminu realizacji nasadzeń, licząc, że czas zapewni nam konkurencyjność i otwartość rynku, co pozytywnie wpłynie na cenę sadzonek – wyjaśnia Karina Skowronek. 

Jak się okazuje, wysoka cena to także efekt ryzyka, jakie podejmują firmy, udzielając 3-letniej gwarancji wymaganej w decyzjach urzędu marszałkowskiego na nasadzane drzewa. Zdaniem specjalistów istnieje większe prawdopodobieństwo, że duże drzewa się nie przyjmą, a wówczas wykonawca zobowiązany jest dostarczyć nowe. 

Co ciekawe, ZPS za niedotrzymanie terminu nasadzeń musiałby zapłacić ok 1 mln zł tzw. opłaty administracyjnej. Z ekonomicznego punktu widzenia oznacza to, że spółce bardziej opłaca się aktualnie ponieść „karę”, niż wykonywać nasadzenia. Oszczędności byłyby także, gdyby spółka zdecydowała się zapłacić należność, a dodatkowo zakupić i nasadzić mniej rozwinięte drzewa.

Podczas posiedzenia komisji Karina Skowronek tłumaczyła jednak radnym, że najlepszym wyjściem w obecnej sytuacji będzie skorzystanie z przedłużonego terminu nasadzeń i poczekanie na spadek rynkowych cen.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIgrzyska olimpijskie zagrożone?
Następny artykułTYLKO U NAS. Eksperci oceniają decyzję ws. obostrzeń