Cały czas trwa spektakl z wyborem nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Wiemy jednak coraz więcej. Sporo wyjaśnił wywiad prezesa PZPN Cezarego Kuleszy dla TVP Sport. W dużej mierze potwierdził on nasze ustalenia. Obecnie faworytem do prowadzenia naszej kadry jest Vladimir Petković.
O tym, że Szwajcar jest jednym z kandydatów, z którymi nawiązali kontakt przedstawiciele PZPN pisaliśmy już 22 grudnia. Wtedy w ścisłym gronie trzech nazwisk wskazaliśmy jeszcze dwóch szkoleniowców: Roberto Martineza i Herve Renerda. Od tamtego momentu sporo się wydarzyło, bo Hiszpan odrzucił propozycję PZPN (Cezary Kulesza w jednym z wywiadów potwierdził rozmowy z byłym selekcjonerem Belgii) i 9 stycznia oficjalnie przejął portugalską kadrę. Według naszych ustaleń w miejsce Martineza do finałowej trójki „awansował” Paulo Bento, a więc trener, który na mundialu w Katarze prowadził reprezentację Korei Południowej. Azjatycka drużyna podobnie jak nasza kadra odpadła z rywalizacji w 1/8 finału mistrzostw świata. My przegraliśmy z Francją (1:3), a Koreańczycy z Brazylią (1:4). Kontrakt Portugalczyka po turnieju wygasł i jest on obecnie bez pracy. On z całej trójki ma więc najprostszą sytuację kontraktową.
Renard poprosi o rozwiązanie umowy?
Nadal pod uwagę brany jest także Renard, ale tak już wspominaliśmy 5 stycznia nadal nie podjął on żadnych kroków zmierzających do tego, żeby chociaż ustalić możliwe warunki rozstania z federacją Arabii Saudyjskiej, z którą ma kontrakt do 30 czerwca 2027 roku. Ponoć w PZPN liczą na dobre stosunki Francuza ze swoimi przełożonymi. 54-latek pracuje z Saudyjczykami od lipca 2019 roku i w jednym z wywiadów mówił, że jest gotowy na pracę z silniejszą kadrą. Renard teoretycznie mógłby poprosić o rozwiązanie kontraktu z uwagi na propozycję z Polski. Pytanie jednak, czy w ogóle będzie zdecydowany, żeby złożyć taką prośbę szefostwu federacji Arabii Saudyjskiej, w której w końcu źle nie zarabia. Jego pensja jest zdecydowanie większa niż 1,1 mln euro, o którym pisał serwis „Football Finance” przed MŚ w Katarze.
Szwajcarski faworyt
W nieco innej sytuacji jest Petković. On też ma ważny kontrakt we francuskim Bordeaux, ale od 7 stycznia nie pełni już obowiązków pierwszego trenera. Poza tym Girondins Bordeaux w poprzednim sezonie spadło z Ligue 1 i ma obecnie zdecydowanie mniejszy budżet niż jeszcze rok temu. Umowa szwajcarskiego trenera obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku, a na jej mocy według francuskich mediów 59-latek ma dostawać między 3,36, a nawet 3,6 mln euro. Przedwczesne zakończenie kontraktu jest więc w interesie klubu. Dla Petkovicia prowadzenie reprezentacji Polski może być więc wyzwaniem i jednocześnie swego rodzaju powrotem do pracy, którą świetnie zna. Był on przecież selekcjonerem Szwajcarów w latach 2014 – 2021. Przynajmniej kilka razy spotkaliśmy z opiniami, że Petković jest obecnie faworytem do objęcia schedy po Czesławie Michniewiczu. Ponoć najlepiej i najkonkretniej wypadł on w trakcie rozmów.
„Pomidor” i doświadczenie
Całą „finałową trójkę” kandydatów łączy fakt, że pracowali już w drużynach narodowych:
- Paulo Bento (Portugalia 2010 – 2014 i Korea Południowa 2018 – 2022)
- Herve Renard (Zambia 2008 – 2010 i 2011 – 2013, Angola 2010, Wybrzeże Kości Słoniowej 2014 – 2015, Maroko 2016 – 2019, Arabia Saudyjska 2019 – obecnie)
- Vladimir Petković (Szwajcaria 2014 – 2021)
A doświadczenie w pracy z reprezentacjami jest bardzo ważne m.in. dla Cezarego Kuleszy w wyborze nowego selekcjonera biało-czerwonych.
– Już wcześniej w kilku wywiadach mówiłem, że bierzemy pod uwagę to czy potencjalny kandydat na selekcjonera wcześniej prowadził kadrę narodową. To też jest bardzo istotne. Prowadzenie kadry, a prowadzenie drużyny klubowej to dwie różne rzeczy – przyznał szef PZPN w czwartkowym „Sportowym Wieczorze” na antenie TVP Sport. Prezes Kulesza został zapytany wprost o Petkovicia, Renarda i Bento. Jego odpowiedzieć: „Pomidor” – może sugerować, że w temacie tej trójki coś jest na rzeczy.
Kulesza potwierdza liczbę kandydatów
Pewne jest w tej chwili jedno – następcą Czesława Michniewicza nie zostanie żaden Polak.
– W tej chwili żaden z polskich trenerów nie jest brany pod uwagę – podkreślił Kulesza w rozmowie dla TVP. Michał Probierz, Jan Urban czy Marek Papszun marzenia o posadzie selekcjonera pierwszej reprezentacji muszą więc odłożyć w czasie.
Informację o tym, że jest obecnie trzech kandydatów w grze potwierdził w „Sportowym Wieczorze” prezes Kulesza:
– Można powiedzieć, że mamy trzech kandydatów. Jest jeszcze kilku trenerów, których mamy – mówiąc po piłkarsku – na ławce rezerwowych. Muszą oni być w gotowości na wypadek gdyby coś stało się z tymi kandydatami, którymi jesteśmy zainteresowani.
Polacy mają być w sztabie
To „coś” stało się z Martinezem i dlatego w jego miejsce wskoczył Bento.
Co się dzieje obecnie? Według naszych ustaleń wszyscy rozważani kandydaci poznali brzegowe warunki finansowe, jakie zaproponował im PZPN. Ustalili też swoje oczekiwania. Obecnie negocjacje dotyczą również kształtów ewentualnych sztabów szkoleniowych, z którymi chcieliby pracować w naszej federacji rozważani trenerzy. Władzom naszego związku bardzo zależy na tym, żeby w gronie najbliższych współpracowników nowego selekcjonera było miejsce dla Polaków.
– Tak, przykładamy do tego uwagę. Rozmawiamy na ten temat. Wiadomo, że każdy trener przychodząc do nowego miejsca pracy, bierze ze sobą sztab szkoleniowy, który pracuje z nim już od wielu lat. Będziemy chcieli do tego sztabu dokoptować naszych polskich trenerów – powiedział prezes Kulesza na antenie „TVP Sport”.
Ustalane ma być też to, ile dni w poszczególnych miesiącach selekcjoner oraz jego zagraniczni asystenci mieliby spędzać w Polsce. Władze PZPN pamiętają o tym, jak niechętnie do naszego kraju przylatywał Paulo Sousa, którego bardzo rzadko można było spotkać chociażby na meczach Ekstraklasy. Portugalczyk w zasadzie pojawiał się nad Wisłą przy okazji zgrupowań. Teraz podobnych zachowań potencjalnego selekcjonera władze naszego związku chcą uniknąć i dlatego ma to być z góry dogadane.
Bez deklaracji o terminie
Kiedy ostatecznie prezes Kulesza można dokonać wyboru? 5 stycznia pisaliśmy, że pierwszym roboczym terminem był koniec obecnego tygodnia. Dziś wiadomo, że to zdecydowanie zbyt wcześnie. Drugim wspomnianym przez nas terminem była końcówka stycznia. Nadal możliwe jest, że nowego selekcjonera poznamy kilka dni po 25 stycznia. Ta data jest ważna dlatego, że właśnie wtedy ma się odbyć posiedzenie zarządu PZPN. Bardzo możliwe, że wówczas Cezary Kulesza przedstawi listę ostatecznych kandydatów i swój wybór. Prezes będzie zapewne chciał otrzymać akceptację swojego wyboru. Sam zainteresowany nie chce jednak podawać dokładnego terminu ogłoszenia nowego trenera kadry.
– Nie da się jeszcze oszacować terminu ogłoszenia, bo negocjacje mają to do siebie, że lubią się przedłużać. Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd. Proszę o tym pamiętać, że to nie jest tak, że federacja natychmiast musi podjąć decyzję o tym, kto będzie prowadzić kadrę. Niektórzy potrzebują więcej czasu do namysłu. Rozumiem, że kadra narodowa emocjonuje wszystkich kibiców, ale musimy jeszcze poczekać (…) Proszę więc o cierpliwość i zaufanie. Chciałbym przypomnieć, że eliminacje EURO 2024 rozpoczynają się w marcu. Mamy jeszcze chwilę czasu. Zdaję sobie sprawę, że ten czas niepewności nie jest czymś dobrym. Chcielibyśmy zamknąć ten temat w trakcie najbliższych kilku tygodni, ale nie będę podawał konkretnej daty – podkreślił Kulesza w TVP Sport.
WIĘCEJ O WYBORZE NOWEGO SELEKCJONERA:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS