Do stolicy, aby protestować, przyjechali pracownicy urzędów skarbowych, sądów, prokuratury, służby więziennej, urzędów wojewódzkich, czy też cywilnych pracowników policji. W manifestacji brało dział kilkaset osób.
Wszystko po to, aby zwrócić uwagę i w końcu otrzymać godziwe wynagrodzenia, podwyżki, które obiecano już dawno temu – powiedział przed protestem szef sekcji skarbowej Solidarności Tomasz Ludwiński.
12 proc. jest to postulat wspólny wszystkich reprezentatywnych związków zawodowych, przy czym jesteśmy elastyczni. Tyle, że z drugiej strony, rządowej, nikt nie wyciąga ręki – dodał. Rządowa kontroferta to z kolei niespełna 5 proc. podwyżki.
Manifestacja rozpoczęła się pod Ministerstwem Finansów w południe. Pracownicy budżetówki przeszli ulicą Nowy Świat i Alejami Ujazdowskimi w kierunki kancelarii premiera.
Protestujący pracownicy budżetówki dziennikarzowi RMF FM Rochowi Kowalskiemu powiedzieli, że czują się zlekceważeni przez rząd. Ignorują nas jeśli chodzi o nasz żądania. Nie wypłacają nam żadnych premii dodatkowych, zabrali wszystko. Zostaliśmy z marną pensją. Cała sfera budżetowa potrzebuje równego wzrostu 12 proc. na wynagrodzeniach – mówiła jedna z protestujących.
Jak przekonuje Edyta Odyjas, przewodnicząca Solidarności pracowników sądów, budżetówka jest pomijana przy rządowym podziale pieniędzy. Nie zgadzamy się na to, żeby rząd w różnych kwotach różne przelewy robił na różne resorty, nie zgadzamy się z tą dyskryminacją. Cała budżetówka potrzebuje równego wzrostu – 12 procent na wynagrodzenia – mówiła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS