A A+ A++

W Indiach zaprezentowano prototyp czołgu lekkiego Zorawar, który ma spełniać wymagania wojsk lądowych w zakresie walki na dużych wysokościach i być odpowiedzią na rozwój czołgów lekkich typu 15 Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Wkrótce mają rozpocząć się testy w indyjskim Kaszmirze, w regionie Ladakh, które mają sprawdzić, jak czołg radzi sobie na dużych wysokościach w zakresie zarówno mobilności, jak i walki z przeciwnikiem.

Zorawar bazuje na podwoziu haubic samobież­nych K9 Vajra, napę­dzany jest silnikiem Cummins o mocy 750 koni mechanicznych, zopty­ma­li­zo­wanym do pracy na dużych wysokoś­ciach. Uzbrojony w belgij­ską wieżę John Cockerill 3105 ze 105-milimetrową wysoko­ciśnie­niową armatą gładko­lu­fową CT-CV 105HP z automatem ładowania.

Wieża otrzymała też wyrzutnię ppk MPATGM. Pocisk o masie około 14,5 kilograma został opracowany i przetestowany przez agencję rządową DRDO i przedsiębiorstwo VEM Techno­logies Private Limited. Naprowadzany jest w podczerwieni i wyposażony w głowicę kumulacyjną. Nadaje się do rażenia celów z górnej półsfery w zasięgu 2,5 kilometra.

Dowódca i działonowy otrzymali niezależne przyrządy obserwa­cyjne z głowicami obser­wa­cyjno-celow­ni­czymi Safran PASEO. Dodatkowo na stropie pojawił się zdalnie sterowany moduł uzbrojenia i systemy ostrzegania przed opro­mie­nio­wa­niem wiązką lasera.

Wymiary mają pozwolić na przewożenie w ładowniach samolotów transportowych Ił-76MD i C-17A Globemaster III. Masa bojowa czołgu – obsługiwanego przez dwu- lub trzyosobową załogę – przekroczyła zakładane 25 ton (między innymi za sprawą dodatkowych modułów pancerza na burtach). Resort obrony i dowództwo wojsk lądowych chciały pojazdu odzna­cza­ją­cego się dużą mobilnością, małym naciskiem na podłoże i relatywnie dużą siłą ognia. Patrząc na zastosowany silnik i zwiększoną masę, trudno oczekiwać, aby żołnierze piali z zachwytu.

Zorawar otrzymał kompozytowe gąsienice i przygotowany został do instalacji aktywnego systemu ochrony, ale nie podjęto jeszcze decyzji co do typu. Zaimplementowano też systemy bojowe wspomagane sztuczną inteligencją oraz środki ochrony przed atakiem UAV-ów i amunicji krążącej. Czołg ma również współpracować z bezzałogowcami powietrznymi i naziem­nymi, dzięki czemu ma wzrosnąć świadomość sytuacyjna załogi, szczególnie w obszarach wysokogórskich.

Czołg nazwano na cześć generała Zorawara Singha, który w XIX wieku podbił Ladakh i Baltistan, rozszerzając zasięg indyjskiego panowania. Konstrukcja opracowywana jest przez Larsen & Toubro Defence i DRDO w ramach Kampanii Samowystarczalne Indie.

Zorawar powstał w zakładach w mieście Hazira w stanie Gudźarat w rekordowym tempie dwóch lat. Miał jednak swoje problemy, które dotyczyły między innymi pozyskania silników z Niemiec. Tamtejsza agencja BAFA wstrzymywała wysyłanie jednostek napędowych dla Zorawara, co zmusiło Nowe Delhi w październiku 2023 roku do podjęcia decyzji o zakupie silników od Cumminsa.

Wstępnie wojska lądowe miały pozyskać 315 Zorawarów (po 45 na pułk), ale zdecydowano, że powstanie sześć pułków po 59 czołgów, co da ogólną liczbę 354. Zakładano, że pierwsze egzem­pla­rze trafią w ręce pancerniaków w kwietniu tego roku. Termin ten wydawał się nie­osią­galny. Od końca stycznia czołg przechodził próby zakładowe, w kwietniu rozpoczął testy państwowe, a dopiero teraz rozpoczyna właściwą serię testów, po której wejdzie do uzbrojenia. Indyjskie wojska lądowe oczekują, że seryjne czołgi zaczną wchodzić do służby w 2027 roku.

Konieczność pozyskania czołgów lekkich wynika z ujawnienia bolesnych braków w potencjale po starciach z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą w maju 2020 roku wzdłuż spornej granicy we wschodnim Ladakhu. Na wysokości ponad 3 tysięcy metrów naprzeciw bardziej zwrotnym czołgom lekkim typu 15 (ZTQ-15) stanęły T-72M1 i T-90S. Spotkało się to z krytyką oficerów indyjskiego korpusu pancernego, którzy stwierdzili, że ciężkie czołgi były nieprzy­sto­so­wane do manewrowania po stromych górskich drogach.

Zmorą stały się tamtejsze warunki klimatyczne. Niskie ciśnienie powietrza na znacznych wysokościach utrudniało pracę silników, a ujemne temperatury zmuszały żołnierzy do włączania pojazdów na 30 minut co dwie lub trzy godziny, aby zapobiec zamarzaniu komponentów jednostek napędowych.

The Economic Times

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZaczepiały festiwalowiczów, zagadywały artystów… Oto dziewczyny z Femmesphere i ich filmy, wywiady [WIDEO]
Następny artykułŁódź i rynek mieszkań. Co warto wiedzieć przed zakupem?