Przypomnijmy, 12 lutego mimo obostrzeń otworzyła się klubokawiarnia Żółty Młynek, działająca przy ul. św. Jana w Rybniku. Natalia Sobiech, właścicielka lokalu w rozmowie z nami wyjaśniła, że musiała to zrobić ze względu na straty finansowe.
– Kawiarnia to nasz rodzinny biznes i nie chcieliśmy zamykać jej na zawsze. Produkty tracą termin ważności, a za czynsz trzeba płacić. Mówimy tu o stratach w tysiącach złotych. Prowadziliśmy działalność na wynos, ale ta formuła w naszym przypadku się nie sprawdziła. Posiłki na wynos generowały więcej strat niż zysku. Myśleliśmy, że przeczekamy lockdown, ale cały czas się przedłuża – dodała Natalia Sobiech.
Zobacz także
Właścicielka Żółtego Młynka przed otwarciem lokalu kontaktowała się z rybnickim sanepidem. Poza tym, wewnątrz obowiązywały wymogi sanitarne.
Mimo to, w dniu otwarcia do kawiarni weszli policjanci i przedstawiciele sanepidu. Wyszli z niczym. Jak jednak widać, to niepowodzenie nie zraziło tych drugich do dalszego działania. 14 kwietnia Żółty Młynek dostał decyzję rybnickiego sanepidu z wymierzoną karą w wysokości 10 tys. złotych za „niezastosowanie się do czasowego zakazu prowadzenia działalności przedsiębiorców w związku z wystąpieniem stanu epidemii”.
– Sanepid nie potrafił się w zasadzie ustosunkować do naszej taktyki i zrobili wszystkim na przekór. Ukarali za ogół, dla zasady – komentuje dzisiaj decyzję sanepidu Natalia Sobiech.
Kara nadeszła w momencie, gdy właścicielce udało się uregulować czynsze i faktury.
– Wyszliśmy na prostą, a tu taka wiadomość – dodaje.
Mimo to, klubokawiarnia nadal będzie działać.
– Kara trochę zadziałała na morale, ale stwierdziliśmy z rodziną, że nie możemy tego tak zostawić. Trzeba walczyć dalej – słyszymy.
Klubokawiarnia utworzyła zbiórkę pieniędzy na pomoc w prowadzeniu dalszej działalności. Szczegóły w poście poniżej:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS