Wielu rosyjskich żołnierzy zawarło kontrakty dotyczące udziału w 90-dniowej „operacji specjalnej” na Ukrainie; dlatego wojskowi oczekują na koniec maja, by czym prędzej zwolnić się ze służby i wrócić do domu – poinformowała w niedzielę Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która opublikowała kolejną przechwyconą rozmowę najeźdźców. „W ciągu ostatnich dwóch tygodni tysiące żołnierzy z samozwańczych, kontrolowanych przez Moskwę tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej złożyło broń i odmówiło walki przeciwko Ukrainie” – napisała na Facebooku ukraińska rzecznik praw człowieka Ludmyła Denisowa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-RELACJA. 95. dzień inwazji na Ukrainę. Odparto siedem ataków Rosjan w Donbasie. Trwają walki o Siewierodonieck
-Siły ukraińskie zaczęły ofensywę w obwodzie chersońskim! Rosjanie zostali zmuszeni do przejścia na mniej wygodne pozycje
Mam wszystkiego dość. Krótko mówiąc, powiedzieli nam, że nie mamy co liczyć na żadne zastępstwo. Nikt nie chce przyjeżdżać na Ukrainę, żeby tutaj walczyć. Myślę sobie – chrzanić to, dosłużę te trzy miesiące (do końca maja – PAP), a potem będę musiał jakoś się stąd wyrwać. Poszukam czegoś w „cywilu”. Świat nie kończy się na armii, prawda?
— opowiada rosyjski wojskowy swojemu znajomemu w kraju.
Żołnierz również wspomina, że władze na Kremlu podejmują różnego rodzaju propagandowe wysiłki, by podnieść morale formacji walczących na Ukrainie.
Przyjeżdżają i agitują na wszelkie możliwe sposoby. Mówią: „młodsze klasy szkolne piszą do was listy; jeśli ty wyjedziesz, kto tu zostanie?”. Straszą, że nam zaszkodzą i odnotują to w naszych aktach osobowych, jeśli zwolnimy się ze służby. Jeszcze nikogo to jednak nie powstrzymało
— relacjonował uczestnik inwazji na sąsiedni kraj.
W piątek SBU przekazała doniesienia o buntach wśród rosyjskich żołnierzy, którzy nie chcą brać udziału w walkach na wschodzie Ukrainy.
Znów bunt! Z tego, co wiem, pełny skład osobowy. Praktycznie wszyscy!
— alarmował wojskowy w rozmowie ze swoim dowódcą.
Tysiące żołnierzy z samozwańczych republik ludowych złożyło broń
Na terytorium tzw. republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska. Ci ludzie nie chcą stać się „mięsem armatnim”. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon przeciwko lokalnym „władzom”
— napisała Denisowa, powołując się na kontakty wśród donieckich i ługańskich obrońców praw człowieka.
Jak podkreśliła rzecznik, odnotowano już nawet przypadki incydentów z użyciem broni pomiędzy przymusowo mobilizowanymi mieszkańcami Donbasu i rosyjskimi żołnierzami.
Tzw. „prokuratura wojskowa” Donieckiej Republiki Ludowej rozpędziła protestujących, ale to tylko zaostrzyło sytuację
— dodała ukraińska polityk.
Od 24 lutego, czyli początku inwazji Rosji na sąsiedni kraj, pojawiają się doniesienia o słabym poziomie wyszkolenia, przestarzałym ekwipunku i bardzo niskim morale żołnierzy z tzw. republik ludowych, którzy często są posyłani na pierwszą linię frontu i masowo giną na polu walki. Ukraińskie władze cywilne i wojskowe przekazywały m.in. informacje, że wiele przymusowo zmobilizowanych osób nigdy wcześniej nie służyło w armii.
aw/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS