Dęby, lipy, robinie akacjowe, sosny. Ponad 2 tys. drzew chce wyciąć PKP. Tym razem na krótkim odcinku pomiędzy Żarami a Siodłem.
Ponad 2 tys. drzew (dokładnie 2 tys. 82) na odcinku pomiędzy Żarami a Siodłem na linii kolejowej Miłkowice – Żary chce wyciąć PKP PLK. Dotyczy to działek w obrębie tych dwóch miejscowości.
– Wniosek w tej sprawie wpłynął do nas w minionym tygodniu – informuje Józef Radzion, starosta żarski.
Lista drzew jest imponująca. Obejmuje m.in. dęby, robinie akacjowe, brzozy, sosny, topole. Część z nich ma nawet 3 metry w obwodzie, wiele z nich niewiele mniej.
Zaskoczony informacją jest Leszek Kasprów, sołtys Siodła.
– Liczba tych drzew szokuje, zwłaszcza na tak krótkim odcinku – przyznaje Kasprów.
Kolej cały czas twierdzi, że nie ma wyjścia, bo obowiązek cięcia wynika z przepisów.
– Zarządca infrastruktury kolejowej jest zobligowany m.in. do zapewnienia pasa przeciwpożarowego wzdłuż torów w odległościach wskazanych w przepisach dla zapewnienia bezpieczeństwa. Ma to zapobiec zagrożeniom i ograniczyć zdarzenia związane z powalonymi drzewami lub połamanymi konarami, które w wyniku silnych wichur mogą spaść na tory. Stwarza to ogromne niebezpieczeństwo i powoduje przerwy w ruchu pociągów – informuje Radosław Śledziński z zespołu prasowego PKP PLK.
W granicach miejscowości Siodło wiele lat temu, w 1988 r. doszło do pożaru. Spłonęło wówczas 80 hektarów lasu. Do zaprószenia ognia przyczynił się maszynista, który opróżniał popielnik z resztek spalonego węgla. Od tej technologii – stosowania węgla do napędzania lokomotywy – kolej odeszła wiele lat temu.
– Przede wszystkim już tyle drzew wycięli. Nie wiem, co jeszcze zagraża – zastanawia się L. Kasprów.
W związku z pismem kolei, urzędnicy wkrótce ruszą z formalnościami, bo tego wymaga prawo.
Drzewa łamią prawo
Tymczasem, przez urzędniczą machinę przeszedł już wniosek o wycinkę 517 drzew na fragmencie linii Wrocław-Muchobór-Gubinek (konkretnie na terenach w obrębie Złotnika, Bieniowa i Olszyńca w gminie Żary). Decyzja zezwalająca na cięcie wydana została w połowie maja.
Z kolei wciąż toczą się procedury w sprawie 9 tys. 200 drzew na odcinku linii Łódź Kaliska-Tuplice. Pod piłami paść mają m.in. dęby, robinie akacjowe, lipy, brzozy, sosny, wierzby, olcha, czerecha, jarzębiny, topole osiki, drzewa owocowe. Narzędzia i sprzęt pójdą w ruch w obrębie miejscowości: Żary, Tuplice, Brody, Cielmów, Piotrów, Zajączek, Rytwiny, Lipinki Łużyckie, Sieniawa Żarska, Brzostowa.
A to wszystko dlatego, że drzewa rosną zdrowo, ale w sprzeczności z obecnie obowiązującymi przepisami. Poza lasami, drzewa też nie mogą rosnąć w dowolnym miejscu. Prawo nakazuje, że mogą być usytuowane w odległości nie mniejszej niż 6 metrów w sąsiedztwie linii kolejowej biegnącej po nasypie.
PKP PLK o zgodę się zwraca, ale wspomina, że powiat pola manewru nie ma. Bo lakoniczne uzasadnienie, że decyzja wydawana jest w celu eliminacji zagrożenia, jakie drzewa i krzewy mogą powodować. Dlatego PKP nawet nie musi swojego wniosku jakoś szczegółowo uzasadniać. A nieusunięcie zagrażających bezpieczeństwu drzew skutkować będzie wysokimi kosztami odszkodowań żądanymi przez przewoźników i karami. Czyli, w tle są pieniądze…
Drzewa najwyraźniej nic sobie z tego robią. I na razie rosną, jak gdyby nigdy nic.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS