A A+ A++

Szymon Janiak: LinkedIn całkiem się zmienił. Kiedyś to było po prostu medium do szukania pracy i tak go większość osób postrzegała, dopóki nie zaczął się tam pojawiać tzw. content. Ten „content” powodował, że coraz więcej ludzi, w miarę jak platforma rosła, widziało jakiś cel, który może dzięki niej uzyskać.

Czytaj też: Inwestor napisał książkę o patologiach polskiego rynku start-upów. „Widziałem jak founder kończył z takimi długami, że musiał wyjechać za granicę”

Część osób podeszła do tego najbardziej standardowo, czyli zaczęła dokumentować swoje życie zawodowe, chwalić się różnego rodzaju osiągnięciami. Czyli: dostałem jakąś nagrodę, zrobiłem jakiś kurs, udało mi się pozyskać jakiegoś klienta itp. Część jednak poszła dalej i zaczęła używać platformy do wyrażania swoich myśli, opinii. To spowodowało, że platforma zaczęła się przeobrażać.

W jaki sposób?

Zaczęły rosnąć różnego rodzaju profile czy postaci, gromadząc wokół siebie społeczności i kreując się na autorytety. W efekcie LinkedIn z jednej strony wyrósł na najciekawsze miejsce do budowania swojego wizerunku zawodowego, ale z drugiej stał się swoistym targowiskiem próżności, ze wszystkimi jego wadami.

Takim Instagramem, pokazującym naszą pracę i biznesy?

Zdecydowanie tak. Sam kiedyś używałem tego porównania, ponieważ część osób w tworzeniu treści zaczęła widzieć biznes. I osobiście uważam, że to jest dobre zjawisko, bo płacenie za wiedzę jest dobrym kierunkiem, o ile oczywiście ta wiedza jest prawdziwa.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJaka myszka do grania? Jaka klawiatura mechaniczna? Poradnik zakupowy i polecany sprzęt dla graczy na lipiec 2024
Następny artykułFundusze z PFRON na likwidację barier w Powiecie Wejherowskim