„Była światłem” – tak pożegnalny internetowy felieton na temat Ireny Morawskiej rozpoczął Mariusz Szczygieł. „W marcu 1990 roku poznała nas Hanna Krall i zakochałem się w Irenie Morawskiej od pierwszego wejrzenia” – dodał. Przypomniał, że ze zmarłą współpracował w dziale reportażu „Gazety Wyborczej”.
„Pisała tak, że pobudzała nasze zmysły” – dodawał w innym miejscu pisarz. „Fascynowało nas zawsze, co Morawska nowego usłyszała. Ukułem anegdotę, że jeśli Irena jedzie do księgowej, oskarżonej o manko w upadającym pegeerze, to okaże się, że oskarżona nazywa się Zofia Strata. Jeśli ma pisać o chłopie, który znalazł milion na drodze – na pewno nazywa się Marian Radosny. To się przydarzało tylko Irenie” – zwracał uwagę.
„Irena i Jurek Morawscy to najbardziej szczerzy ludzie na świecie. Jeśli tylko powiedziałem, że smakuje mi u nich jakiś włoski ser, już go miałem zapakowany do domu. Jeśli zachwyciłem się lampą na stole, po kolacji ją dostawałem” – opowiadał dalej Szczygieł. Stwierdził, że przed otrzymaniem samochodu ocalił go jedynie brak prawa jazdy. „Pisząc to, piję na cześć dzisiaj zmarłej Ireny białe wino. Byłaby zachwycona, że akurat jedyne, które mam w lodówce to białe morawskie” – dodał w swoim tekście.
Irena Morawska. Kim była?
Irena Morawska urodziła się 14 czerwca 1954 roku w Ciechanowie. Skończyła Technikum Gastronomiczne i Akademię Wychowania Fizycznego. Pracowała jako nauczycielka WF-u w jednej z warszawskich szkół. Pierwsze dziennikarskie kroki stawiała pod pseudonimem w czasopiśmie „Nowa wieś”. Z „Wyborczą” związana między 1990, a 1999 rokiem.
Od 2000 roku razem z mężem Jerzym Morawskim pracowała przy filmach i serialach dokumentalnych. Miała swój wkład m.in. przy „Balladzie o lekkim zabarwieniu erotycznym”, „Sercu z węgla”, „Czekając na sobotę” i „Czasie wojowników”. Napisała scenariusz do telenoweli dokumentalnej „Chłopaki do wzięcia”. Nie porzuciła pisania, publikując reportaże: „Diabeł spacerował po niebie”, „Kiedyś odrosną nam włosy”, „Motyl na Manhattanie”, „Było piekło, teraz będzie niebo” czy „Pokój dla cudzoziemca”.
Czytaj też:
Piotr Szkudelski nie żyje. Był perkusistą zespołu Perfect
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS