A A+ A++

W niedzielę w wieku 98 lat zmarł Józef Haza, więzień nazistowskich niemieckich obozów koncentracyjnych, ocalały z marszu śmierci. Informacje o śmierci przekazała PAP jego krewna, Barbara Masłowska.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Więzień niemieckich obozów obnaża kłamstwa „New Yorkera”. „To hańba, co ci ludzie napisali o odpowiedzialności Polaków”

-76. rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz. Dla Polaków obóz zagłady pozostaje symbolem totalnego zła

Zmarł w domu, otoczony rodziną. A jego wspomnienia łapały za serce. Był jednym z ostatnich świadków tragicznej historii II wojny światowej, pochodzących z Sądecczyzny. Wielki patriota, głęboko wierzący, cudowny człowiek

— powiedziała PAP Masłowska, dla której Józef Haza był stryjem.

Torturowany przez Niemców

Józef Haza (pseudonim Kafka) urodził się 26 marca 1923 r. w Przysietnicy na Sądecczyźnie. W 1942 r. wstąpił do Batalionów Chłopskich. 17 stycznia 1943 r. został aresztowany przez gestapo podczas łapanki w kościele w Barcicach. Po torturach w Nowym Sączu i Tarnowie Niemcy skierowali go do obozu w Auschwitz-Birkenau – pojechał tam 28 stycznia 1943 r. w bydlęcych wagonach wraz z dwoma tysiącami innych więźniów. Otrzymał numer obozowy 95591.

Nie zdradził nikogo i był gotowy na śmierć

— czytamy w jego biogramie. Później był więziony w obozach Sachsenhausen (nr obozowy 61932), Buchenwald, Flossenburg.

Pod koniec kwietnia 1945 r. w czeskim mieście Kaplice został odbity z marszu śmierci przez czesko-ukraińskich partyzantów. Wrócił do Nowego Sącza.

„Przeżyłem obóz dzięki gorącym modlitwom mojej mamy”

W pierwszych latach po zakończeniu wojny był szykanowany, a także jego rodzina, przez partię.

Został uhonorowany m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oświęcimskim, Orderem Męczeństwa i Zwycięstwa, Krzyżem Batalionów Chłopskich, Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości. W 2008 r. otrzymał stopień porucznika, a w 2017 r. kapitana za zasługi dla Związku Inwalidów Wojennych (ZIW) RP.

Przeżyłem obóz dzięki gorącym modlitwom mojej mamy. Kiedy śmierć była tuż, tuż w ostatniej chwili i w najmniej spodziewanym momencie przychodził ratunek – to Matka Boża Bolesna wysłuchała jej próśb

— wspominał po latach.

aw/PAP

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejna restauracja się otwiera. Będzie wynajmować przestrzeń do pracy zdalnej
Następny artykułWłochy grzebią się z planem odbudowy