Trzysta pięć dni. Tyle trwa krwawa inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę. Gdy ludzie całego świata zasiadali do wigilijnych świątecznych stołów, w obwodzie chersońskim przynajmniej osiemdziesiąt osób ucierpiało w wyniku rosyjskich ostrzałów artyleryjskich. Potwierdzono szesnaście ofiar śmiertelnych. Tymczasem Rosyjska Federacja Piłki Nożnej kombinuje, jak tu przenieść się z UEFA do AFC. I wziąć udział w mundialu, który odbędzie się za cztery lata w Ameryce Północnej.
Rosjanie zdają się przeciwdziałać upiorności myśli z książki Fiodora Dostojewskiego: „Bo jeśli nie ma się już do kogo iść, jeśli iść już nie ma dokąd – to koniec! Przecież chociaż tak powinno być, żeby każdy człowiek miał przynajmniej dokąd pójść!”. I dodają cynicznie za jego „Zbrodnią i karą”: „Jeśli czekać, aż wszyscy zmądrzeją, za długo to potrwa”.
Miał być Katar, był Uzbekistan
Rosja miała grać na mistrzostwach świata. Eliminacja skończyła na drugim miejscu w grupie H. W dziesięciu meczach przegrała tylko raz, na sam koniec, 0:1 z Chorwacją w Splicie, na wagę awansu Hrvatski. Wcześniej na Łużnikach padł bezbramkowy remis. Piłkarze Zlatko Dalicia to wicemistrzostwie globu sprzed czterech lat i brązowi medaliści z katarskich boisk, więc Sborna nie miała specjalnych powodów do wstydu. W półfinale barażu grałaby z Polską u siebie. I mogłaby wygrać…
Władimir Putin ogłosił barbarzyński najazd na Ukrainę. Rosjanie ochoczo wykonali jego rozkaz. Wszystko się posypało. Polacy odmówili udziału w barażowym meczu z krajem zbrodniarzy wojennych. Inne kraje przyjęły podobnie zdecydowany ton piłkarskiej narracji dyplomatycznej. Rosyjska federacja została wykluczona przez UEFA i FIFA. Minął prawie rok. Rosja wylądowała na peryferiach poważnego futbolu. W Lidze Narodów odwołano jej mecze z Izraelem, Islandią i Albanią. Towarzysko zmierzyć nie chcieli się z nią nawet zawodnicy Bośni i Hercegowiny. Pozostały boje z Kirgistanem (2:1), Tadżykistanem (0:0) i Uzbekistanem (0:0).
Szczególnie dwa ostatnie listopadowe bezbramkowo zremisowane boje z krajami dawnego imperium ubodły naród, który liczy sobie ponad sto czterdzieści milionów mieszkańców i upokorzyły kraj, który zajmuje niemal jedną szóstą całej planety. Trzeba było działać. Dlatego też Aleksandr Diukow, prezes Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej, wymyślił ucieczkę do Azji.
Na mundial przez Azję
To cyniczne, podstępne, chytre, pewnie nawet makiaweliczne, ale to za ładny i dźwięczny przymiotnik, żeby zestawiać go z prymitywnością rosyjskiego krętactwa. Diukow krzyknął, że nie może ryzykować kolejnych straconych lat w rodzimej piłce kopanej i ogłosił, że uzyskał komplet klubowych zgód na przenosiny z Europy do Azji. Wspominał o tym od dłuższego czasu, ale jego groźby traktowano z przymrużeniem oka jako część politycznej gry, bo w międzyczasie UEFA – tak sugerowano i wskazywano, cytowano jej tajemniczych działaczy i możnych – miała przymilać się do Rosji za pomocą obietnic złagodzenia kar i sankcji w kolejnych miesiącach.
Tu sztuczne punkty przyznawane Rosji w rankingu UEFA.
Tam pozwolenie na turniej juniorów w Wołgogradzie pod egidą UEFA.
Do początku eliminacji MŚ jeszcze trochę czasu…
Można było liczyć, obliczać, mierzyć siły na zamiary i wpływy na realia, ale Diukow wiedział przy tym, że czas na ewentualną zmianę konfederacji z europejskiej na azjatycką ma tylko do końca grudnia 2022 roku. Inaczej nie miałoby to większego sensu, bo w tym wszystkim rozgrywa przede wszystkim sprawa możliwości włączenia się do walki o udział w mistrzostwach świata 2026, na których AFC ma mieć nie sześć drużyn narodowych jak do tej pory, a aż ośmiu reprezentantów. Rosja chce w tym partycypować, choć Diukow podkreśla, że nie ma przypadku w tym, iż blisko osiemdziesiąt procent populacji jego kraju mieszka w części europejskiej. Ale co to za problem, skoro „Azja rozwija się szybciej niż Stary Kontynent”, a „Japonia i Korea Południowa pokazały, że przyszłość futbolu leży poza Europą”.
Głosy „za”, głosy „przeciw”
Żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Czasu zostało jednak niewiele. Wszystko wyklarować musi się do końca roku. Albo Rosja odchodzi z UEFA i wstępuje do AFC, albo Rosja nie wstępuje do AFC i odchodzi z UEFA. Wóz albo przewóz. Prosta piłka. Pytanie: co to da? I to dobre pytanie, bo tak naprawdę, nawet Rosjanie nie wiedzą, czy FIFA przekreśli wszelkie poprzednie ustalenia i pozwoli Rosji na funkcjonowanie w innej konfederacji w ramach jakiegoś fikuśnego układu „carte blanche”. Podzieliło się też rosyjskie środowisko piłkarskie.
Aleksander Grigoryan powiedział, że byłaby to właściwa decyzja. Jewgienij Łowczew, były obrońca Związku Radzieckiego, był „za”, gadał coś o rozwoju piłki na całym globie, w azjatyckich i afrykańskich zakamarkach, ale też niejako zabezpieczał się stwierdzeniem, że UEFA na pewno zrobi wszystko, żeby nie stracić Rosji. Chętnie cytowany jest też Paulo Barbosa, agent niszowych portugalskich piłkarzy, trąbiący, że nadchodzi koniec rosyjskiej banicji na Starym Kontynencie. Po finale mistrzostw świata reprodukowano rozmówkę z Lucasem Masoero z Argentyny.
– Kocham Rosję. Będę bardzo szczęśliwy, jeśli uda mi się zdobyć rosyjski paszport – mówił piłkarz FK Niżny Nowogród.
– Czy wiesz, że Władimir Putin wprowadził możliwość wyrobienia paszportu w jeden dzień? – dopytywał dziennikarz.
– Tak, wiem o tym. Wiem, że Natalia Oreiro otrzymała rosyjski paszport.
Roy Jones i Steven Seagal – tak samo!
– Jeśli tylko zdobędę numer Putina, zadzwonię do niego i poproszę o paszport.
Propaganda pełną gębą. Nie brakuje jednak też głosów „przeciw”. Rusłan Nigmatullin mówi, że to jakaś katastrofa. Rusłan Pimenow uważa, że Japonia, Korea Południowa i Singapur odmówią gry z Rosją. Rinat Dasajew obawia się, że FIFA wciąż nie zmieni swojego dyskursu wobec Rosji i zablokuje jej udział w mistrzostwach globu z ramienia AFC. Andriej Fiodorow, trener Lokomotiwu Moskwa, grzmi: – Nie uciekniemy do Azji. To zbyt kontrowersyjny ruch. Za dużo jest argumentów „przeciw”. Prawda jest taka, że ani FIFA, ani UEFA nie zamierzają stracić Rosji, a kwestia ewentualnego awansu na mundial poprzez AFC wydaje się dyskusyjna. Zostaliśmy już zawieszeni przez FIFA. Dlaczego nie mogą zrobić tego samego, kiedy będziemy w AFC? Gdyby decyzja o zawieszeniu należała tylko do UEFA, to tak, być może byłoby to jakieś rozwiązanie. Ale, przypominam, zostaliśmy zawieszeni wspólnie przez FIFA i UEFA. Jeśli jesteśmy w AFC, FIFA i AFC nie mogą ponownie zdecydować o naszym zawieszeniu? Chyba, że ktoś daje nam gwarancje zabezpieczenia. Czy to samo może się powtórzyć? I jaki jest w ogóle sens tego przejścia?
Nie ma mowy o żadnej zgodzie.
Zły jak Rosja
Niedawno Artiom Dziuba pojawił się w programie Ploshadka. – Ze względu na ostatnie wydarzenia nie mogę znieść Polaków. Najpierw krzyczeli: „Nie będziemy z nimi grać”, a potem: „Szkoda, że z nimi nie graliśmy”. Same bydlaki krzyczały, że nie chcą z nami grać – mówił doświadczony snajper. Takim głosem przemawia większość ludzi związanych ze Sborną.
Jest w tym coś obrzydliwego. Skandalem byłoby, gdyby ten – pozbawiony jakiejkolwiek refleksji na temat wywołanej przez własnego prezydenta wojny – Rosyjski Związek Piłki Nożnej po prosty „zmienił szyld i jechał dalej”, jak mawiał niegdysiejszy klasyk z polskiego podwórka. Jaka to różnica, czy Rosja znajduje się w strukturach UEFA czy AFC, AFC czy UEFA, skoro wojna na Ukrainie trwa i najwyraźniej, niestety, będzie trwać dalej, skoro giną cywile, niewinni ludzie, dzieci i starcy, kobiety i mężczyźni, w całych tysiącach?
Żadna.
Po prostu: żadna.
Gianni Infantino, przy okazji początku katarskich mistrzostw świata, mówił, żeby zaniechać działań wojennych na czasach święta futbolu. Była w tym bezbrzeżna głupota, ale pozostaje liczyć, że skoro FIFA przyjęła jedno stanowisko, gdy Rosja działa w ramach UEFA, to przyjmie identyczne stanowisko, gdy zacznie mącić w ramach AFC. Nie ma miejsca dla tej Rosji w piłce nożnej.
I, że też zawsze musi być ktoś tak zły, że aż zły…
Czytaj więcej o Rosji:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS