Poniedziałkowy poranek przyniósł nawrót osłabienia złotego. Kurs euro przekracza 4,50 zł, a notowania dolara utrzymują się blisko historycznych rekordów. Frank szwajcarski kosztuje ponad 4,30 zł.
Fala czerwieni znów rozlewa się po światowych rynkach akcji. Inwestorzy drżą przed depresją będącą konsekwencją zamykania przez rządy całych sektorów gospodarki. Podobnie jak w ubiegłym tygodniu kapitał ku tzw. bezpiecznym przystaniom, a zwłaszcza ku dolarowej gotowce. Cierpią na tym wyceny walut gospodarek wschodzących, do których zalicza się polski złoty.
W poniedziałek rano euro kosztowało ponad 4,56 zł i był o prawie 5 groszy droższe niż w piątek wieczorem. Póki co to wciąż poniżej poziomów z czwartkowej paniki, gdy kurs euro momentami przekraczał 4,60 zł i był najwyższy od grudnia 2011 roku. Wciąż jednak euro jest o 26 groszy droższe, niż było raptem dwa tygodnie temu.
O 2,5 grosza w górę poszły notowania dolara amerykańskiego, którego w poniedziałek rano rynek wyceniał na prawie 4,26 zł. W ubiegłym tygodniu „zielony” kosztował prawie 4,30 zł i był najdroższy od 2001 roku.
Cena franka szwajcarskiego kształtowała się na poziomie 4,3220 zł, czyli o ponad 4 grosze wyżej niż przed weekendem. Przez ostatnie trzy tygodnie frank podrożał niemal o 30 groszy i osiągnął najwyższe notowania od pamiętnego „frankogeddonu” ze stycznia 2015 roku.
KK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS