Czwartek, 24 lutego 2022, zapisze się jako czarny dzień na kartach historii. Rynki finansowe raz jeszcze jednak pokazały, że w takich sytuacjach potrafią zachować się pozornie nielogicznie. Na rynku walutowym złoty traci, ale paniki nie ma. Wczorajszy handel rozpoczął się w obliczu strachu o konsekwencje rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Obserwowaliśmy typową reakcję niepewności, szczególnie niepewności geopolitycznej – traciły akcje, zyskiwały dolar, złoto i ropa.
Jak zatem wytłumaczyć reakcję rynków amerykańskich, po których otwarciu nastąpiło kompletne odwrócenie i tamtejsze akcje ostatecznie sporo zyskały, straciły za to złoto i ropa? Pojawiają się różne opinie. Część osób przypisuje to kolejnemu rozczarowaniu sankcjami, czego efektem miałoby być zostawienie Ukrainy na pastwę Moskwy i szybka „normalizacja” stosunków biznesowych. Część widzi szansę na zawieszenie zmian w polityce pieniężnej przez Fed i EBC, choć wczorajsze wypowiedzi przedstawicieli banków były mieszane. Moim zdaniem jednak to przede wszystkim „strach przed stratą okazji”. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, po tym co wydarzyło się wiosną 2020 w USA wielu inwestorów wierzy, że każda przecena to okazja, bo Fed zawsze wyratuje rynki z kłopotów.
Złoty traci, ale umiarkowanie. To dobry znak, aczkolwiek ewentualne mocniejsze sankcje na Moskwę, w tym odłączenie jej od systemu SWIFT mogłyby wywołać spore zamieszanie i najprawdopodobniej przynajmniej przejściowo znacząco umocnić dolara. W piątek o 9:00 euro kosztuje 4,6441 złotego, dolar 4,1415 złotego, frank 4,4833 złotego, zaś funt 5,5587 złotego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS