A A+ A++

W amerykańskiej polityce huczy od kontrowersyjnych nominacji prezydenta elekta. Dolar wspierany jest zaskakująco mocnymi danymi z USA. Za naszą wschodnią granicą znowu robi się bardziej nerwowo. Złoty tymczasem pozostaje stabilny, a nawet lekko zyskuje. To dobry znak. W amerykańskiej polityce dyskurs przesunął się w kierunku kluczowych nominacji Donalda Trumpa. Dość powiedzieć, że budzą one emocje i to po obydwu stronach sceny politycznej w USA.

Wydaje się, że wspólnym mianownikiem takich osób jak Pete Hegseth, Matt Gaetz, Tulsi Gabbard czy RFK junior jest głos spójny z poglądami wygłaszanymi przez Trumpa w okresie kampanii, jak i to, że nie są to ludzie wywodzący się z waszyngtońskiej biurokracji, a zatem budzą zrozumiałe obawy tkanki urzędniczej. Natomiast dla rynku największe znaczenie potencjalnie mają mniej kontrowersyjne kandydatury: Marco Rubio na Sekretarza Stanu oraz Scotta Bessenta lub Howarda Lutnicka na Sekretarza Skarbu (tu decyzja jeszcze nie zapadła, Bessent jest w roli faworyta, ale np. Elon Musk poparł Lutnicka). Te nominacje zdają się podtrzymywać kampanijny kierunek polityki handlowej, szczególnie Rubio i Lutnick są zagorzałymi orędownikami bardziej agresywnej polityki celnej, a taka miałaby dla rynków ogromne konsekwencje.

Nawet bez aspektu wyborczego sytuacja zaczyna się komplikować z punktu widzenia Fed. Kolejny raport potwierdził spowolnienie dojścia inflacji do celu, a dane z realnej gospodarki nie wskazują na dalsze spowolnienie. Zatem narracja z wrześniowego posiedzenia o potrzebie szybkiego dojścia ze stopami do okolic 3% (lub nawet nieco niżej) i tak stanęłaby pod znakiem zapytania. Jeśli jednak dołożymy do tego proinflacyjny charakter polityki celnej i niekoniecznie świetne relacje Trumpa z Powellem (co technicznie nie powinno mieć znaczenia, ale…) nagle może się okazać, że cykl obniżek będzie znacznie mniejszy lub wręcz zatrzyma się. To miałoby dwojakie konsekwencje: pozwoliłoby na wybicie dołem parze EURUSD z trwającej już niemal 2 lata konsolidacji z konsekwencjami dla wielu innych rynków (w tym złotego) oraz stworzyłoby zagrożenie wciągnięciem gospodarki w recesję w późniejszym okresie (tu z konsekwencjami dla giełd). Dlatego wydaje się, że decyzje w zakresie polityki handlowej mogą być absolutnie kluczowym sygnałem.

Jak na razie złoty radzi sobie dobrze, szczególnie mając na uwadze wzrost napięcia na Ukrainie, gdzie ewidentnie Moskwa próbuje licytować stawkę przed objęciem urzędu przez Trumpa. Patrząc przez pryzmat notowań pary EURPLN, która tak naprawdę jest wyznacznikiem siły złotego, należy zauważyć skuteczną obronę oporu 4,35, czyli w zasadzie pierwszego punktu zaczepienia w sytuacji osłabienia naszej waluty. Fakt, iż złoty pozostał w konsolidacji 4,25-4,35 na ten moment należy odczytać jako bardzo pozytywny sygnał. Naturalnie zagrożenie nadal jest i w tym kontekście należy monitorować zarówno zachowanie pary EURUSD, jak i sytuację na Ukrainie.

Bieżący tydzień bez wątpienia nadal będzie zdominowany konsekwencjami wyboru Donalda Trumpa na prezydenta. W tle kwartalny raport NVIDIA w środę po sesji oraz publikację wstępnych indeksów PMI w piątek. W poniedziałek o 9:20 euro kosztuje 4,33 złotego, dolar 4,10 złotego, frank 4,63 złotego, zaś funt 5,18 złotego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Na naszych oczach dzieje się rewolucja”. Eksperci wskazują na największe wyzwania najbliższych lat
Następny artykułUkraiński atak rakietowy? Kreml reaguje: Nowa runda napięcia