publikacja
2023-10-18 09:44
Środowy poranek przyniósł mocny wzrost kursu euro, który nastąpił
po bardzo silnych spadkach z dwóch poprzednich dni. Zdaniem analityków, choć średnioterminowe perspektywy złotego uległy poprawie, to na krótką metę
wystawiony jest na ryzyko korekty.
Do 9:41 kurs euro
zdążył wzrosnąć o przeszło trzy grosze, osiągając poziom 4,4427 zł. Na to
poranne osłabienie polskiej waluty trzeba spojrzeć w nieco szerszym kontekście.
Albowiem przez poprzednie dwa dni kurs
EUR/PLN spadł o blisko 12 groszy i
osiągnął najniższe poziomy od sierpnia. Łącznie od początku października do
wtorkowego wieczoru euro potaniało o prawie 22 grosze.
Nikt nie ma wątpliwości, że była to reakcja na wynik
niedzielnych wyborów parlamentarnych i próba wyceny konsekwencji szans zmiany
władzy w Polsce. Od kilku dni zagraniczny kapitał wali do nas drzwiami i
okami, co widać nie tylko po zachowaniu złotego, ale też silnych zwyżek na
warszawskiej giełdzie oraz spadku rentowności obligacji skarbowych.
Reklama
– Zmiana fundamentalnego postrzegania złotego przez
inwestorów zagranicznych, możliwość zwiększenia napływu ich środków w
inwestycje bezpośrednie oraz rynkowe oczekiwania na odblokowanie i napływ
środków z UE powinny w średnim i długim horyzoncie czasowym wspierać siłę
naszej waluty – ocenili ekonomiści PKO BP. Osobną kwestią są oczekiwania
na bardziej „jastrzębią” postawę większości Rady Polityki Pieniężnej, która
może mniej chętnie ciąć stopy procentowe przy innym rządzie. Można też
spekulować, czy oczekiwania zagranicznych inwestorów wobec nowej ekipy rządzącej nie są zbyt
wygórowane.
– W krótkim terminie jednak kurs EUR/PLN dotarł do okolic
celów wyznaczanych na br. przez globalnych inwestorów finansowych oraz do
średnioterminowych minimów z końca lipca – dodają analitycy PKO BP. – Stąd według
naszej oceny w takim horyzoncie ryzyka korekcyjnego osłabienia PLN utrzymują się,
pierwsze techniczne opory znajdują się w pobliżu 4,45, a kolejne w okolicach
4,50 – dodają.
– Wydaje nam się, że w pewnym momencie przyjdzie korekta
euforii powyborczej przy stabilizacji EUR/PLN w przedziale 4,40-4,50, a
optymizm mogą ograniczać, chociażby ryzyka geopolityczne z Bliskiego Wschodu –
wtórują analitycy Santander BP.
Tymczasem sytuacja na rynkach światowych nie jest najlepsza
dla złotego. Co prawda dolar przestał umacniać się względem euro, ale
rentowności amerykańskich obligacji skarbowych utrzymują się na poziomach
najwyższych od kilkunastu lat. I
są już zbliżone do tego, co oferuje dług Polski. To wszystko w połączeniu z
napiętą sytuacją geopolityczną (Bliski Wschód, Ukraina, tlący się konflikt
gospodarczy USA-Chiny) może w każdej chwili ponownie zaszkodzić naszej walucie.
Niemniej jednak jeszcze we wtorek dolar na
polskim rynku był najtańszy od półtora miesiąca i kosztował nawet 4,1656 zł. W
środę rano amerykańska waluta była wyceniana 3 grosze wyżej i osiągała cenę
ponad 4,20 zł.
Frank szwajcarski
wart był 4,6731 zł, a więc o prawie 4 grosze więcej niż we wtorek wieczorem,
gdy był najtańszy od dwóch miesięcy. Z kolei z przeszło dwuletniego dna odbiły
się notowania
funta brytyjskiego. O poranku szterling wyceniany był na 5,1227 zł, czyli o
przeszło 4 grosze wyżej niż we wtorek, gdy jego notowania osiągnęły najniższy
poziom od lutego 2021 roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS