A A+ A++

Czy gdzieś funkcjonują takie instrumenty finansowe: kredyt w walucie lokalnej, ale z oprocentowaniem ustalanym na podstawie stóp dla innej waluty?

Słyszałem o takiej propozycji rzecznika generalnego TSUE. Jeśli takie instrumenty będą w Polsce, to będziemy „pionierami myśli ekonomicznej”.

Czy kredyt złotówkowy oparty na stawce LIBOR ma sens ekonomiczny?

Taki sam, jak sprzedawanie złota w cenie srebra. To ewidentna herezja ekonomiczna. W liście otwartym, jaki wysłaliśmy w ubiegłym roku do TSUE, użyłem właśnie tego sformułowania. I je podtrzymuję. Z prawnego punktu widzenia nie ma zakazu sprzedawania złota w cenie srebra, ale nikt tego nie robi. Podobnie jest z kredytami w jednej walucie z oprocentowaniem opartym na innej walucie.

Oprocentowanie kredytu to jest przecież cena pieniądza. Inna jest cena kredytu złotowego, a inna jakiegoś innego pieniądza – dolara, euro czy franka. I nikt nie wpadł nigdy na pomysł, żeby kredyt dolarowy sprzedawać po cenie EURIBOR-u, czyli stopy procentowej dla euro, a tym bardziej WIBOR-u, czyli stopy procentowej dla złotego.

Czy do tej sprawy odnosi się unijne rozporządzenie BMR – dotyczące stawek referencyjnych takich, jak LIBOR czy WIBOR?

Prawnicy, którzy ustanowili to rozporządzenie, przede wszystkim mieli świadomość, że te stawki były i są w dużej mierze nierynkowe. Bo to są ceny pieniądza na zasadzie ofertowej, gdyż na rynkach międzybankowych jest bardzo mało transakcji. Dlatego zdecydowano się na bardzo prokonsumenckie rozwiązanie – rozporządzenie nakazało wprowadzenie stawek rynkowych, a nie „wywoławczych”. Ale też z tego rozporządzenia jasno wynika, że nie można stosować zamiennie LIBOR-u na franka, funta czy dolara. To oczywiste dla wszystkich, którzy mają trochę racjonalnego myślenia.

Przy unieważnianiu umów kredytowych banki zapowiadają żądanie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Ale Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy rzecznik finansowy mówią, że to żądanie byłoby bezpodstawne.

To jest kolejna herezja. Mielibyśmy chyba nowe prawo ekonomiczne: „wartość pieniądza w czasie równa się zero”. To tak, jakby ktoś wynajmował komuś przez kilkanaście lat mieszkanie i kiedy ten ktoś doprowadziłby z jakichś powodów do unieważnienia umowy, musiałby zwrócić pieniądze za wynajem.

Jakie byłyby ekonomiczne efekty masowego przejścia z kredytów frankowych na złotowe z LIBOR-em?

W krótkim terminie one byłyby zapewne mniejsze niż przy unieważnianiu umów o podobnej skali. Ale istotne jest coś zupełnie innego. To niszczy mechanizm rozwojowy gospodarki rynkowej. Zawsze myśleliśmy, że on powinien zastępować centralne planowanie – nie dlatego, że jest bardziej sprawiedliwy, ale dlatego, że jest skuteczny. I to właśnie najbardziej mnie boli jako ekonomistę, że ten skuteczny mechanizm się niszczy. Nie mówiąc już o tym, że jeśli uznamy, że kredytów nie trzeba spłacać, to nie wiem, do czego możemy dojść. Prezydent Wenezueli obiecał, że ropa będzie za darmo. I jest. Tylko nie można jej dostać.

Czego spodziewa się pan w najbliższej przyszłości, jeśli chodzi o stanowisko banków w stosunku do frankowiczów?

Najlepszy byłby kompromis. Mam jednak wrażenie, że obie strony – i frankowicze, i banki – weszły na drogę wojny, która zniszczy i jednych, i drugich. W tym wszystkim kluczową rolę grają oczywiście kancelarie prawne. One z obsługi obu stron sporu czerpią coraz większe dochody. Trudno się dziwić, że wykorzystują szansę rynkową, ale osobiście uważam, że nie powinno się zaogniać sytuacji. Dlatego też w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego przygotowaliśmy raport, który wskazuje zagrożenia związane z tym, co się dzieje wokół kredytów frankowych.

Banki tworzą teraz rezerwy na ryzyko prawne związane z kredytami walutowymi? Czy to oznaka słabości? Przeświadczenia, że będą przegrywać sprawy w sądach?

W raporcie piszemy, że to oznaka odpowiedzialności. Choć to wynika z mechanizmu badania sprawozdań przez audytorów. Jeśli bank stworzy zbyt małe rezerwy, to audytor nie zaakceptuje sprawozdania bez uwag, a uwag w raporcie rocznym nikt nie chce. Mam wrażenie, że na razie te rezerwy są dość niewielkie. Mówi się, że na rozstrzygnięcia w sprawach frankowych tr … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDla „Środowiska” Jan Paweł II również pozostał „Wujkiem”
Następny artykułŚmiertelnie potrącił pieszego i uciekł z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany razem z pasażerem. Na liczniku 87,5 km/h