Po sensacyjnej wygranej Podbeskidzia Bielsko-Biała nad Legią Warszawa zespół zajmujący jedyne obciążone spadkiem miejsce w Ekstraklasie traci do Lecha Poznań sześć punktów. Straty poznaniaków do miejsca w europejskich pucharach to punktów dziesięć.
To sytuacja, która dość dobrze pokazuje, w jakim miejscu znalazł się poznański Lech u progu rundy rewanżowej Ekstraklasy. I jak bardzo nieudane było pierwszych piętnaście spotkań ligowych. Jak informowaliśmy, po kiepskim meczu poznaniaków z Górnikiem Zabrze, mają oni teraz na koncie mniej ligowych zwycięstw niż Warta Poznań. Jeszcze trzy miesiące temu Warta walczyła o swoją dopiero pierwszą wygraną w lidze, a Lech imponował w europejskich pucharach wygranymi w Szwecji, Belgii czy na Cyprze oraz odważną grą przeciw Benfice Lizbona. Teraz to warciarze zbierają komplementy, a Lech jest krytykowany.
Wygrana Podbeskidzia Bielsko-Biała nad Legią Warszawa i remis lechitów w Zabrzu sprawiły, że piłkarzom z Poznania jest bliżej do strefy spadku niż do miejsca w europejskich pucharach, które zostało określone przez samego Lecha i trenera Dariusza Żurawia jako cel w tym sezonie. Taki cel minimum, bowiem brak udziału w rozgrywkach europejskich sprawiłby, że udany występ Lecha w Lidze Europy jesienią 2020 roku okazałby się jednocześnie “występem pyrrusowym”. Na dzisiaj jednak Lech obsuwa się w tabeli zamiast awansować, a zapowiadana seria zwycięstw nie nadeszła.
Zwycięstwa w pierwszej kolejce 2021 roku odniosły głównie zespoły z charyzmatycznymi trenerami, którzy potrafią wykrzesać ze swoich teoretycznie słabszych nawet czasami ekip energię i motywację. – Jeżeli dobrą grę podeprzemy dobrym wynikiem, nic więcej w szatni nie będę musiał robić – powiedział chociażby Robert Kasperczyk, nowy trener zwycięskiego Podbeskidzia. Motywacja i szukanie ma boisku tego, co w teorii niemożliwe cechowało w pierwszych meczach takie zespoły jak Podbeskidzie, Warta Poznań czy Piast Gliwice (wygrał z Wisłą Kraków 4-3, choć przegrywał już 0-3).
Lech Poznań natomiast zaproponował w pierwszej kolejce status quo.
Rzecz jasna, poznaniacy obecną sytuację w tabeli uważają za tymczasową. To wypadkowa kłopotów kadrowych, które po raz kolejny nie pozwoliły trenerowi Dariuszowi Żurawiowi wystawić najmocniejszego składu i wykorzystać potencjału zespołu. Ma się to zmienić, gdy na pełnych obrotach zagrają tacy gracze jak Mikael Ishak, Jan Sykora, Dani Ramirez.
Na razie jednak Lech wygląda fatalnie nie tylko dlatego, że ma sporo zawodników kontuzjowanych czy chorych. Również dlatego, że od początku sezonu obserwujemy systematyczny spadek kaloryczności i jakości w grze całego zespołu oraz poszczególnych piłkarzy. Nikt nie zrobił widocznego postępu, wyraźny zjazd formy mają Jakub Kamiński czy Tymoteusz Puchacz, coraz gorzej gra lider drużyny Pedro Tiba, a Filip Marchwiński w dalszym ciągu statystuje na boisku w czasie swych występów. Nie ma piłkarzy czy wręcz piłkarza, na którym można by się oprzeć w oczekiwaniu na przełom.
Sprawdź!
Nie ma w związku z tym żadnej gwarancji, że czas rzeczywiście pracuje na korzyść Lecha.
A nawet gdyby zaczął pracować i poznaniacy za chwilę wpadli w spiralę zwycięstw podobną do tej z lata zeszłego roku, to i tak może już być za późno. Fakt, że “Kolejorzowi” jest bliżej do strefy spadku niż miejsca w europejskich pucharach pokazuje, że obsunął się za bardzo i zawalił sezon w nadmiernym stopniu. To większe straty niż te, które można było wkalkulować w start w Europie z jesieni 2020 roku – on musiał pociągnąć za sobą pewne koszty. Ale to, co widzimy w tym sezonie w Lechu to wymknięcie się spraw spod kontroli.
Lech bowiem traci formę, traci jakość gry, pauperyzuje swoją taktykę i staje się łatwy do ogrania. Coraz łatwiejszy. Powstrzymanie tego procesu jest konieczne, a i tak może nie dać już spodziewanego efektu w postaci awansu do rozgrywek europejskich z polskiej ligi – pamiętajmy bowiem, że “Kolejorzowi” pozostaje w zanadrzu jeszcze wciąż Puchar Polski. Jest tu w 1/8 finału, w którym 11 lutego zagra z pierwszoligowym Radomiakiem Radom. Puchar Polski to jednak loteria, tu jeden nieudany występ marnotrawi wysiłek i rozwiewa nadzieje.
Obecna pozycja Lecha w lidze, jego mniejszy dystans do strefy spadku niż czołówki, może jednak sugerować, że na ligę jest już za późno, a transfery i zgrupowanie w Turcji mogą nie zdołać już tego zmienić, zwłaszcza że po nich Lech niczego nowego w swojej grze nie prezentuje. Do czego więc służyły?
Ekstraklasa – wyniki, terminarz i tabela
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS