Holender był jednym z faworytów do zwycięstwa w Stambule. W treningach prezentował bardzo dobre tempo, w kwalifikacjach zapewnił sobie miejsce w pierwszym rzędzie.
Po słabym starcie spadł o kilka miejsc, ale odrobił straty i dogonił jadącego na drugiej pozycji Sergio Pereza. Obrócił się jednak podczas walki z Meksykaninem. Po tym błędzie zjechał po świeże opony i już nigdy nie miał tempa na walkę o czołowe lokaty. Przydarzył się też kolejny obrót na torze. Ostatecznie był szósty.
Przegląd samochodu po wyścigu wykazał, z czego wynikało jego słabsze tempo. Wykryto, że balans aerodynamiczny był inny po obu stronach bolidu, co wyjaśniało, dlaczego nie czuł się komfortowo za kierownicą Red Bulla RB16.
– W zasadzie wszystko poszło nie tak. Moje przednie skrzydło było źle ustawione – przekazał Verstappen na łamach de Telegraaf. – Z jednej strony kąt natarcia był o siedem stopni mniejszy niż wymagany. To naprawdę dużo.
– Z reguły skrzydło reguluje się o jeden stopień, czy coś w tym rodzaju. Natomiast siedem to już dużo. Co mogłem w tej sytuacji zrobić, jako kierowca? Prawie nic nie działało, tak jak powinno.
Holender zaprzeczył też, że jego obrót na torze w chwili usiłowania wyprzedzenia Pereza wynikał z desperackiej próby odrabiania strat z pierwszego okrążenia.
– Nawet nie chciałem go tam wyprzedzać – przekazał. – To nie tak, że byłem niecierpliwy. Nic nie mogłem zrobić w tym miejscu.
– Chciałem jedynie utrzymać się tuż za nim, ale nagle złapałem podsterowność i wypadłem z toru. To był koniec. Potem utknąłem w tłoku przez większą część wyścigu. Stan asfaltu również był absurdalny. Przy takim ustawieniu skrzydła niewiele możesz zrobić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS