Festiwal niewykorzystanych szans zakończony happy endem obejrzeli zgromadzeni przy Rychlińskiego kibice. Podbeskidzie pokonało Wisłę Kraków 2:1, choć przed spotkaniem mało kto wierzył, że Górale zdobędą w tym meczu chociaż punkt.
Początek należał do gospodarzy – to oni dyktowali warunki, choć nie bardzo byli wstanie zagrozić bramce przyjezdnych. Po upływie kwadransa gry do głosu zaczęli dochodzić Wiślacy. Efektem ich przewagi był zdobyty w 20. minucie gol Mikkiego Villara. Wydaje się, że w tej sytuacji lepiej mógł zachować się Procek. Wisła z prowadzenia cieszyła się raptem 180 sekund. Kapitalną akcję zapoczątkował Abate, a wszystko wykończył Banaszewski. Po pół godzinie gry na tablicy nadal widniał wynik 1:1, za to nieco zmieniła się liczebność drużyn, a wszystko za sprawą czerwonej kartki dla Dudy. Początkowo arbiter pokazał mu tylko żółtko, jednak po analizie VAR zmienił kolor kartki na czerwień. Nawet najstarsi Górale nie wiedzą, jakim cudem w 41. minucie piłka nie znalazła drogi do siatki. Z wapna uderzał Kolenc, jego intencje doskonale wyczuł Raton, który zdołał obronić przynajmniej trzy następne dobitki. Górale dopięli swego w doliczonym czasie gry, gdy doskonałe dogranie z autu wykorzystał Bida.
Na drugą część Podbeskidzie wyszło skoncentrowane i czekało na swoje okazje. Tych miało pod dostatkiem, jednak żadnej już nie zdołało zamienić na bramkę. Na szczęście tym razem nie sprawdziło się stare piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Górale dowieźli wynik do końcowego gwizdka i nareszcie zdobyli upragnione trzy punkty.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 Wisła Kraków
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS