A A+ A++

Partner rozmowy: BOŚ

Miasta się transformują, starają się być coraz bardziej zielone, dbać o ochronę klimatu. Czy BOŚ odpowiada na te potrzeby?

Tak, w zakresie, w jakim jesteśmy je w stanie zwymiarować, zrozumieć i
zamienić na bankowalne projekty. To największe wyzwanie, ponieważ
trzeba do tego nie tylko bankowca, ale również burmistrza czy prezydenta
gotowego na to, aby przeprowadzić czasami wymagającą dyskusję związaną z
warunkami finansowymi. Podam przykład przedsięwzięcia, które udało nam
się niedawno finansowo zamknąć wspólnie z Europejskim Bankiem
Inwestycyjnym i Polskim Funduszem Rozwoju. Chodzi o projekt „Dobra
energia dla Olsztyna” dotyczący elektrociepłowni i spalarni. To
doskonały przykład tego, co robimy i co chcielibyśmy robić dla miast
różnej wielkości. Jest to projekt prośrodowiskowy, który przyczynia się
do obniżenia emisji, a jednocześnie zapewnienia ciepła i energii
elektrycznej dla mieszkańców.

Kolejnym przykładem jest to, co pośrednio robimy w programie „Mój
elektryk”. Wspólnie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i
Gospodarki Wodnej finansujemy i jesteśmy dystrybutorem dopłat do
leasingu aut elektrycznych. Ostatecznymi beneficjentami programu są
m.in. duże firmy operujące flotami samochodów, chociażby firmy
taksówkowe, co pośrednio zmniejsza emisje w miastach.

Takich projektów może być dużo więcej. Można powiedzieć, że nie
cierpimy na niedobór pieniędzy, a na niedobór projektów, które dałoby
się sfinansować.

Jak wygląda zainteresowanie miast takimi projektami?

Wydaje mi się, że jest olbrzymie, podobnie jak poczucie tego, że
zielona transformacja jest wyzwaniem, od którego nie można uciekać, a na
które trzeba odważnie odpowiadać. Mniej powszechna jest umiejętność
przełożenia tego na konkretne kroki, ale widzimy szereg przykładów,
chociażby emisje zielonych obligacji miejskich. Jest to nowy trend, w
który my jako BOŚ również się wpisujemy, będąc organizatorem i
rozmawiając z szeregiem samorządów na temat tej formy finansowania.

Jak wiadomo, miasta to bardzo skomplikowane organizmy, w których
miesza się to, co jest czynnikiem odgórnym, z oddolną dynamiką
mieszkańców. Wszędzie tam, gdzie finansujemy, na przykład poprzez
program „Czyste powietrze”, fotowoltaikę na dachach domów mieszkalnych,
też przyczyniamy się do zmniejszania emisji, a także pewnej poprawy
wizerunku ekologicznego miasta. Takich projektów chcielibyśmy widzieć
dużo więcej w czterech głównych sektorach.

Jakich?

Po pierwsze, jest to sektor energetyczny i ciepłowniczy. Po drugie,
to oczywiście transport, a po trzecie, cały wielki obszar przemysłu.
„Zazielenianie” przemysłu w miastach chociażby poprzez zmianę miksu
energetycznego, z którego korzystają firmy przemysłowe, stanowi wielkie
wyzwanie. I wreszcie czwarty bardzo duży i istotny sektor to obszar
usług. Uczymy się jako społeczeństwo i jako kraj tego, jak można cele
zielonej transformacji przekładać na konkretne, małe kroki, transakcje,
projekty. BOŚ widzi swoją rolę również w doradztwie dla klientów. Nie
jesteśmy może największym bankiem w Polsce, ale niewątpliwie najbardziej
zielonym. 36 proc. naszego portfela kredytowego to kredyty
proekologiczne. Umiemy też zapraszać większe banki od nas do
finansowania takich projektów, bo tu nie ma wygranych i przegranych, nie
ma konkurencji. Jest raczej wielka potrzeba współpracy.

Wspomniał pan, że pieniądze są, ale różnie jest z projektami.
Jest zainteresowanie ze strony miast, ale odnoszę wrażenie, że ma pan
niedosyt, jeżeli chodzi o dobre projekty…

Tak, przydałoby się ich więcej. Chociażby w wymiarze partnerstwa
publiczno-prywatnego. Brak popularności PPP wynika m.in. z faktu, że
przez dekady mieliśmy jako kraj, ale również jako samorządy, łatwą
dostępność bezzwrotnych środków m.in. z Unii Europejskiej. To się będzie
kończyć, musimy być mądrzejsi i robić to, co Europa Zachodnia robi od
dziesięcioleci, czyli nauczyć się zapraszać kapitał prywatny do
publicznych projektów. Jako Bank Ochrony Środowiska jesteśmy gotowi
pomagać naszym klientom w strukturyzowaniu takich projektów, czego
przykładem jest wspomniana „Dobra energia dla Olsztyna”. Co prawda
formuła PPP jest bardziej czasochłonna i skomplikowana, ale prawo można
poprawić, a projekty uprościć. Musimy się nauczyć tego modelu, żeby móc
sprawnie realizować w nim ambicje i wizje samorządów. Innej drogi nie
ma, dlatego że środków publicznych nie będzie przybywać, będzie ich
określona ilość, natomiast sztuką jest zapraszanie inwestorów prywatnych
do realizacji wyzwań publiczn … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiblioteka Piotrków Trybunalski: Spotkanie z Beatą Cnudde
Następny artykuł“Gdyby miasto nie finansowało komunikacji, zamiast trzech złotych płacilibyśmy 13 za jeden bilet”