A A+ A++

Od 1 stycznia elbląska komunikacja zbiorowa jeździ zupełnie inaczej niż byli przyzwyczajeni mieszkańcy. Pojechaliśmy sprawdzić, jak działa w praktyce. Delikatnie rzecz ujmując nowa organizacja nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem elblążan. Zobacz zdjęcia.

Tytuł trochę wprowadza czytelników w błąd, ale autorowi tekstu się podoba i to jest główna przyczyna, dlaczego jest taki, a nie inny. Elbląskie autobusy nie są jeszcze wszystkie zielone, a i na miejskich drogach pojawiła się konkurencja. Gmina Elbląg uruchomiła własną komunikację zbiorową obsługiwaną przez PKS Elbląg i Noir. Więcej o tym pisaliśmy tutaj. I te autobusy też nie są zielone, co jest mniej ważne dla pasażerów Bardziej ważne jest to, że na gminnych liniach obowiązują gminne bilety (zakup u kierowcy), z których nie można korzystać w autobusach miejskich.

Od 1 stycznia komunikacja miejska w Elblągu, której organizatorem jest Zarząd Komunikacji Miejskiej przeszła rewolucję. Generalnie prawie cały rozkład jazdy i prawie wszystkie trasy się zmieniły. Więc jak ktoś jeździł do pracy przykładowo z Zawady autobusem nr „8”, to musi znaleźć inne rozwiązanie, bo „ósemka” zniknęła z mapy komunikacyjnej Elbląga. Postanowiliśmy sprawdzić jak to wszystko działa w praktyce. Nasze testy zaczęliśmy o godzinie 6 na pętli autobusowej przy dworcu PKP. O 5:59 przyjechał pociąg z Gdyni, który przywiózł ludzi do Elbląga.

Uwaga na siedemnastkę

Pani Ania jechała do szpitala wojewódzkiego: – „Siedemnastką, jak zawsze” – mówi, pytana czy wie, jakim autobusem dojedzie. Nie wszyscy są jednak tak dobrze zorientowani.

– Trzeba patrzeć, gdzie się wsiada, bo „siedemnastka” jedzie do szpitala, albo na Skrzydlatą. Ten do szpitala odjeżdża osiem po szóstej, na Skrzydlatą – minutę później. Mogliby to bardziej oddzielić – mówiła pewna pasażerka do grona koleżanek.

Wszyscy jednak wsiedli do właściwej „siedemnastki”. W zielonych barwach ZKM to ona nie była. Także na innych liniach nie zaobserwowaliśmy większych problemów. Na pętli zauważyliśmy też gminny „41”. Na pierwszy rzut oka trudno zauważyć, że to autobus nowego organizatora przewozów. Pojazd jest w barwach elbląskiego PKS (biały z błękitnym napisem) i tylko tablica z numerem linii uświadamia, że to „gminny” autobus. Nie mogliśmy znaleźć rozkładów jazdy tej linii, ani pozostałych gminnych. A w sumie szkoda, bo „41” jedzie do Bielnika I przez ul. Mazurską. A z dworca PKP „miejskimi” liniami na ul. Mazurską nie dojedziesz bezpośrednio.

Jedziemy na Zatorze zobaczyć, jak wyjechać z tej dzielnicy. Nie jest tak źle, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Ale postanowiliśmy zrobić wyzwanie i pojechać z pętli na Skrzydlatej na Zawodzie – do kolejnej dzielnicy, która cieszy się stereotypem bardziej niedostępnej. Jak się później okazało, nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł. Ale po kolei.

Podróż na Zatorze

Na pętli na ul. Skrzydlatej wsiadamy do „15”. I jak się okazuje – dziś obowiązuje „promocja”: przejazd bezpłatny, ponieważ… w autobusie nie ma kasowników. – Nie zdążyli zamontować – tłumaczy kierowca zdezorientowanym pasażerom.

Gdyby redakcja portElu wiedziała o tej promocji wcześniej, na pewno by czytelników poinformowała. Może wtedy wsiadłoby do autobusu więcej osób. Ale dowiedzieliśmy się o niej w momencie, kiedy pomagaliśmy pasażerom zlokalizować kasownik. O 6:58 wyjechaliśmy z pętli „Skrzydlata”, na pl. Słowiańskim trzeba przejść na drugą stronę ulicy i wsiąść do „14” – jedynego połączenia Zawodzia z resztą miasta. Kilka minut oczekiwania i o 7:18 przyjeżdża autobus – też „promocyjny” bez kasowników.

Na przystanku przy pl. Słowiańskim spotykamy Krystiana, który wraz z kolegą jedzie na Zawodzie na praktyki. – Po tych zmianach to musimy przyjechać autobusem z Zatorza, tutaj się przesiadamy na „14” i jedziemy na Nowodworską. W ubiegłym roku było lepiej, bo mogliśmy jeździć bezpośrednio z dworca. Do końca też nie wiemy, jak będziemy dojeżdżać do szkoły. Uczymy się w ZSZ nr 1 przy ul. Robotniczej i chyba będziemy jeździć tramwajami z dworca.

Autobus nr 14 na Zawodzie przyjeżdża, ale jako kierunek ma pokazaną „Ogólną”. To może zmylić potencjalnego pasażera, który na początku roku jest zdezorientowany w przebiegu linii. Na wszelki wypadek jedziemy do końca i faktycznie, za Orlenem, autobus zawraca na rondzie i jedzie już na pętlę przy ul. Ogólnej. A w autobusie wywiązuje się rozmowa z paniami pracującymi na ul. Szańcowej, które jadą do pracy: – Jak „14” miała normalny rozkład, to ja z okolic Lidla przy ul. Browarnej miałam bardzo dobry dojazd. Wsiadałam i bezpośrednim autobusem byłam na miejscu. Teraz muszę tramwajem podjechać i z przesiadką.

Wysiadamy na pl. Słowiańskim i idziemy na ul. Hetmańską. Nasi czytelnicy w komentarzach zwrócili uwagę, że to miejsce jest odrobinę wykluczone komunikacyjnie. I niby centrum miasta, ale połączenia głównie na linii północ – południe. Jeżeli chce się dojechać np. do Szpitala Miejskiego, to trzeba dojść na przystanek tramwajowy przy sądzie na pl. Konstytucji lub jechać z przesiadką przez dworzec PKP. I choć na pierwszy rzut oka połączenie z przesiadką wygląda co najmniej śmiesznie, to w co najmniej kilku przypadkach jest przyzwoitą alternatywą dla bezpośrednich tramwajów nr 3 i 5. Wszystko przez częstotliwość kursowania „trójki” i „piątki” w niektórych okresach.

– Jadę do Szpitala Wojewódzkiego, „dwudziestką”. I sam pan popatrz na rozkład i zobacz, co oni z nim zrobili. Tragedia, takich rzeczy się nie robi. Pogorszyło się i ludzie nie wiedzą, co robić – mówi pan Roman, którego spotykamy na przystanku przy ul. Hetmańskiej.

Nie trzeba płacić za każdą przesiadkę

Zabieramy się z panem Romanem do szpitala. Tam sprawdzimy, jak działa linia 24 łącząca Próchnik ze szpitalem i pętlą nad Jarem. To dość specyficzna linia, której jedynym zadaniem jest dowożenie mieszkańców Próchnika do pętli nad Jarem i szpitala, aby tam mogli się przesiąść na inne autobusy i tramwaje. I w „24” dowiedziałem się, że największą wadą nowej organizacji komunikacji miejskiej jest to, że: – Nie ma bezpośredniego połączenia z Dębicą i trzeba kasować kolejne bilety za każdą przesiadkę – mówiły pasażerki.

Najpierw zajmijmy się kwestią biletów, bo nie jest do końca prawda. Bilet kupiony u kierowcy ważny jest godzinę. I w godzinach szczytu (kiedy jeździliśmy po Elblągu) można było w ciągu 60 minut prawie wszędzie dojechać nawet z przesiadką. I tu ważne jest słowo „prawie”, o czym za chwilę.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest z tym połączeniem z Dębicą. Jeździ tam „22” z Zawady przez całe miasto, ale akurat pętlę przy ul. Ogólnej omija. Drugim autobusem jest „23” z dworca.

„24” na pętli przy Ogólnej melduje się sześć minut po 9. O 9:11 mamy „czwórkę” na dworzec”, gdzie jesteśmy o 9:32. I na tym dobre informacje się kończą. „23” odjeżdża trzy minuty po 10. Stoimy więc i marzniemy. „23” ma dość „roztrzepany” rozkład w większości jeden kurs na godzinę. Z powrotem będziemy wracać „22”. Na Dolnej Dębicy jesteśmy o 10:16. Z Jaru jechaliśmy 65 minut, chociaż może słowo „jechaliśmy” to za dużo powiedziane, bo 30 minut czekaliśmy na dworcu. No cóż – mieszkańcy Próchnika na Dębicę mają długą podróż.

Warto tez zwrócić uwagę na oznaczenie przystanków. Rozkłady już są nowe. Ale np. w Próchniku na przystankach wciąż wiszą blaszki informujące, że tu zatrzymuje się „12”. Podobnie na Zawadzie, gdzie na przystankach wiszą „blaszki” z historycznymi już „8” i „9”.

Wracamy „22” na Zawadę. Podróż bez przygód – bezpośredni kurs przez całe miasto. Jedziemy na Zawadę, bo nasi czytelnicy zwracają uwagę, że ta dzielnica została poszkodowana w wyniku reformy. Z Zawady bowiem niby wszystko jest…, ale nie takie, jakby chcieli mieszkańcy. Przykład pierwszy z brzegu: trasa do dworca PKP. Niby można jednym autobusem „13”, która odjeżdża z pętli przy al. Odrodzenia, ale po drodze trzeba zahaczyć Fromborską, Traugutta, Skrzydlatą i dopiero dworzec. W ubiegłym roku szybkie i bezpośrednie połączenie z dworcem zapewniała „dziewiątka”. Dziś to już historia i mieszkańcy Zawady muszą przesiąść się na tramwaj przy Centrum Handlowym Ogrody. I nawet jeżeli nie trzeba dużo czekać, to jest to męczące i upierdliwe.

– To jak teraz dojadę do szpitala? – pyta nas pani na przystanku Odrodzenia/Osiedle.

– „Trzynastką” – podpowiadamy.

– A potem na Zatorze?

– „Siedemnastką”

– A musieli to zmieniać?

Ze swojej strony, w przypadku podróży z przesiadkami, możemy zaproponować tę stronę, gdzie można sprawdzić w jaki sposób dojechać do celu i gdzie i na co należy się przesiąść.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDwie kolizje i utracone prawa jazdy. Świąteczny weekend na drogach powiatu
Następny artykułJONSBO BO 100 – mobilna obudowa PC Mini-ITX o bardzo nietypowym wyglądzie